Apostoł przyswaja sobie życie Boże przez Eucharystię, a raczej przez życie eucharystyczne, to jest prawdziwe życie wewnętrzne, zasilane pokarmem eucharystycznym.
Słowo Mistrza jest stanowcze, jasne, nie pozostawiające żadnej wątpliwości: „Jeślibyście nie jedli Ciała Syna Człowieczego i nie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli żywota w sobie” (J 6, 54).
Życie eucharystyczne to życie Jezusowe w nas, nie tylko przez niezbędny stan łaski, ale przez nadobfitość jej działania: „Jam przyszedł, aby żywot mieli i obficiej mieli” (J 10, 10). Skoro apostoł ma obfitować w życie Boże, by je przelewać w ludzi, i jeżeli źródło tego życia znajduje tylko w Eucharystii, jakże więc przypuszczać można, że mogą być skuteczne dzieła bez oddziaływania Eucharystii na tych, co wprost lub ubocznie mają być rozdawcami tego życia przez swą działalność.
Wesprzyj nas już teraz!
Niepodobna jest rozmyślać o dogmacie rzeczywistej obecności Jezusa w Eucharystii, o Mszy św., o Komunii, nie dochodząc do wniosku, że Zbawiciel ustanowił ten sakrament, by z niego uczynić ognisko wszelkiej działalności, wszelkiego poświęcenia, wszelkiego apostolstwa prawdziwie pożytecznego dla Kościoła. Jeżeli całe Odkupienie skupia się około Kalwarii, wszystkie łaski tej tajemnicy spływają z ołtarza. Żołnierz Chrystusowy, którzy nie żyje Eucharystią, ma tylko słowo martwe, słowo, które nie zbawia, gdyż wypływa z serca, które nie dość jest nasycone Krwią Zbawiciela.
Nie bez głębokiego zamiaru Zbawiciel natychmiast po Ostatniej Wieczerzy wskazuje z naciskiem i stanowczością, przez parabolę o krzewie winnym, na jałowość działania nie ożywionego duchem wewnętrznym. „Jako latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie… Także ani wy, jeśli we Mnie mieszkać nie będziecie” (J 15, 4).
I natychmiast zaznacza, jaką wartość mieć będzie działalność apostoła, żyjącego życiem wewnętrznym, życiem eucharystycznym. „Kto mieszka we Mnie, a Ja w nim, ten wiele owocu przynosi” (J 15, 5). Ten — lecz tylko ten właśnie. Bóg działa potężnie tylko przez niego. Gdyż, jak powiada św. Atanazy, my „stajemy się bogami przez Ciało Chrystusowe”. Skoro katecheta czy kaznodzieja zachowuje w sobie gorącość Krwi Bożej, skoro ich serca rozpala ogień, który trawi Serce Eucharystyczne Jezusa, jakże żywe, gorące i palące jest jego słowo. I jakże promieniują skutki Eucharystii w klasie, w sali szpitalnej, patronacie itp. Jeżeli ci, których Bóg wybrał dla pełnienia dzieł swoich, ożywili swoją gorliwość w Komunii, stali się przybytkiem Jezusa.
Czy będzie chodziło o szatana zręcznego w utrzymywaniu dusz w nieświadomości, czy o ducha pychy i nieczystości, który stara się oszołomić pychą lub utopić w błocie, Eucharystia, to życie prawdziwego apostoła, daje odczuć swą z niczym nieporównaną skuteczność przeciw nieprzyjacielowi zbawienia.
Przez Eucharystię doskonali się miłość. Ten żywy pamiętnik Męki Pańskiej ożywia w apostole ogień Boski, który zdawał się wygasać. On mu każe przeżywać Ogrójec, Pretorium, Kalwarię i daje mu zrozumienie i umiejętność upokorzenia. Pracownik ewangeliczny przemawia do zasmuconych językiem zdolnym uczynić ich uczestnikami pociech, zaczerpniętych w tej wzniosłej szkole.
On przemawia językiem cnót, których Eucharystia wzorem, gdyż każde jego słowo jest jakby kroplą Krwi eucharystycznej, rzuconą w duszę. Bez tego odblasku życia eucharystycznego, słowo człowieka czynu wywoła tylko zapał bez jutra.
Jean-Baptiste Chautard OCist, Życie wewnętrzne duszą apostolstwa, Wyd. Te Deum, Warszawa 2002, s. 126-127.