Amerykanie, z powodu gwałtownego pogorszenia relacji z Ankarą, zaczęli przenosić broń nuklearną z bazy wojskowej w Turcji do Rumunii – donosi portal EurActiv, powołując się na informacje od dwóch niezależnych źródeł.
Według jednego ze źródeł, ewakuacja broni taktycznej jest bardzo wymagającym zadaniem tak pod względem technicznym, jak i politycznym. – Nie jest łatwo przenieść ponad dwudziestotonową bombę atomową – mówił jeden z informatorów portalu. Według niedawnego raportu Stimson Center, od zakończenia zimnej wojny w tureckiej bazie lotniczej Incirlik – około 100 km od granicy z Syrią – przechowywano 50 sztuk amerykańskiej broni taktycznej.
Wesprzyj nas już teraz!
W czasie tłumienia zamachu stanu, który próbowano przeprowadzić w połowie lipca w Turcji, lotnisko w Incirlik zostało zablokowane. Ankara zabroniła amerykańskim samolotom startować. Nie zezwoliła także na przyloty bombowców. Ostatecznie dowódca bazy został zatrzymany pod pretekstem zaangażowania w wojskowy zamach stanu. Amerykanie obawiają się, że w sytuacji przedłużających się represji wobec domniemanych zamachowców, nie będą w stanie zachować kontroli nad zgromadzoną w bazie bronią nuklearną.
Inne źródło, na które powołuje się portal twierdzi, że stosunki amerykańsko-tureckie pogorszyły się po zamachu stanu tak bardzo, że Waszyngton całkowicie utracił zaufanie do Ankary. Amerykańska broń taktyczna jest więc ewakuowana do rumuńskiej bazy lotniczej w Deveselu, położonego blisko miasta Caracal, gdzie powstaje tarcza antyrakietowa, z czego niezadowoleni są Rosjanie.
Portal EurActiv zwrócił się do Departamentu Stanu USA i tureckiego oraz rumuńskiego MSZ, by skomentowali te doniesienia. Zarówno Amerykanie, jak i Turcy obiecali to zrobić. Po kilku godzinach, Departament Stanu stwierdził, że kwestia ta powinna zostać przekazana do Departamentu Obrony. EurActiv zapowiedział, że opublikuje odpowiedź tak szybko jak to będzie możliwe.
W międzyczasie przedstawiciele biura NATO nadesłali dyplomatycznie sformułowany komentarz, sugerując, że sojusznicy muszą być poinformowani na czas, że broń nuklearna USA rozmieszczona w Europie pozostaje „bezpieczna”. „Odnośnie Państwa pytania, proszę sprawdzić komunikat z warszawskiego szczytu NATO, opublikowany w dniu 9 lipca 2016 r., pkt 53: ‘nuklearne odstraszanie NATO opiera się również w części na broni nuklearnej Stanów Zjednoczonych wcześniej rozmieszczonej w Europie i na zdolnościach oraz infrastrukturze dostarczanej przez aliantów, których to dotyczy. Ci alianci winni zapewnić, że wszystkie elementy odstraszania nuklearnego NATO pozostają bezpieczne i skuteczne” – napisał rzecznik NATO do redakcji portalu EurActiv.
Szczyt NATO odbył się kilka dni przed nieudanym puczem w Turcji. W ostatnich miesiącach – z powodu licznych ataków terrorystycznych w Turcji i zintensyfikowania działań wojennych w Syrii – pojawiło się zagrożenie dla amerykańskiego arsenału w Incirlik. Ankara za zamachy obwiniała IS i kurdyjskie bojówki, które pojawiły się na liście organizacji terrorystycznych UE i USA.
Rumuńskie ministerstwo spraw zagranicznych stanowczo zaprzeczyło jednak doniesieniom, jakoby kraj stał się domem dla amerykańskiej broni nuklearnej. „W odpowiedzi na zapytanie, rumuński MSZ stanowczo odrzuca informacje, o których mowa” – napisał rzecznik rumuńskiego MSZ.
Portal EurActiv zauważa jednak, że zgodnie z praktyką wywodzącą się z czasów zimnej wojny, wyciekłe informacje dotyczące obecności amerykańskiej broni jądrowej na terytorium europejskim, nigdy nie zostały oficjalnie potwierdzone. Powszechnie jednak wiadomo, że Belgia, Holandia, Niemcy i Włochy taką broń posiadają.
Po nieudanym puczu, stosunki między Waszyngtonem i Ankarą są najgorsze od kilkudziesięciu lat, to znaczy od przystąpienia Turcji do NATO w 1952 roku. Ankara uważa, że rząd USA wspiera tureckiego duchownego wygnanego z kraju – Fethullaha Gülena, oskarżanego o próbę wywołania puczu. Turcja domaga się ekstradycji Gülena. 24 sierpnia z wizytą do Ankary wybiera się wiceprezydent USA Joe Biden, z którym ta kwestia ma być omawiana. Arthur H. Hughes, emerytowany ambasador USA w Jemenie napisał 17 sierpnia w analizie dla portalu EurActiv, że Gülen rzeczywiście otrzymał znaczną pomoc CIA.
Napięte relacje USA z Turcją wykorzystuje Moskwa. 9 sierpnia prezydent Rosji Władimir Putin i jego turecki odpowiednik Recep Tayyip Erdogan zobowiązali się do zwiększenia współpracy i wymazania z pamięci „trudnych” chwil z przeszłości.
Wizyta Erdogana w rodzinnym mieście Putina – Petersburgu – była pierwszą podróżą zagraniczną od nieudanego zamachu stanu.
Źródło: euractiv.com., AS.