Skończyło się świętowanie, zgasły flesze, pora w końcu wziąć się do roboty. A okazuje się, że będzie jej sporo, bo „sukcesy” budowlane, jakimi szczyciła się władza w związku z organizacją Euro 2012 mają swoją drugą stronę. Budowane szybko i niechlujnie, byle zdążyć na czas, od samego początku ujawniały coraz większe braki i niedoróbki. Dlatego na oddanych do użytku tuż przed mistrzostwami drogach czy dworcach praca wre, trzeba to wszystko doprowadzić do stanu używalności.
Przy nowo wybudowanej obwodnicy Gdańska S7 kierowcy mogą natknąć się na znak ostrzegawczy „nierówna droga”. Oddano ją do użytku 9 czerwca czyli dzień przed pierwszym meczem, który miał zostać rozegrany na stadionie w Gdańsku. Nim mistrzostwa dobiegły końca już zaczęły pojawiać się problemy. Przedstawiciel firmy Bilfinger Berger, wykonawcy tego odcinka, Mateusz Gdowski zapewnia, że droga się nie zapadła tylko „pofalowała”, a to wszystko przez podmokłe tereny Żuław, na których droga powstała. Inwestycja kosztowała 1,5 mld zł., „na szczęście” dla miasta firma zobowiązała się wyremontować feralny 100 – metrowy odcinek na własny rachunek, nie wiadomo więc jaki będzie koszt naprawy.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie jest to jedyny problem z S7. W dalszym ciągu nieczynny jest węzeł Lipce. Winny jest Transprojekt Gdański. Według Piotra Michalskiego z gdańskiego oddziału GDDKiA do poprawki jest ustawienie łożysk na podporach oraz konstrukcja jednego z przęseł. Ustalono nowy termin zakończenia prac na 30 października. GDDKiA zapowiada wystąpienie z roszczeniem finansowym do projektanta trasy.
Nie najlepszy jest także stan odcinka C autostrady A2 Warszawa – Łódź. Użytkownicy drogi skarżą się na mocno odczuwalne nierówności. Według analityka Adriana Furgalskiego najprawdopodobniej konieczne będzie sfrezowanie nawierzchni. Wykonawcą tego odcinka była firma DSS, która jak wiadomo ogłosiła upadłość, i Bogl a Krysl. Koszt inwestycji 756 mln zł., ile będzie kosztować naprawa nie wiadomo. Decyzja o frezowaniu drogi jeszcze nie zapadła. Na odcinku A trwają przygotowania do położenia ostatniej warstwy asfaltu, co odbędzie się jeszcze w tym tygodniu. W obu przypadkach odcinków A i C ruch odbywa się już od 6 czerwca, ale oficjalnie budowa potrwa jeszcze do października, możliwe więc są poprawki.
Falstartem można także nazwać oddanie przez PKP do użytku dworców w Warszawie, Wrocławiu i Poznaniu tuż przed Euro 2012. Podróżni skarżyli się na fatalną informację elektroniczną, na której wyświetlały się nieaktualne dane lub też w ogóle brakowało informacji na temat niektórych połączeń. Dopiero w tym tygodniu firmy TK Telekom i Solari di Udine zgłosiły do odbioru 132 sztuki tablic elektronicznych i 287 megafonów na stacje Warszawa Wschodnia i Zachodnia. Koszt wyniesie 12 mln. zł. Rzecznik PKP PLK Mirosław Siemieniec twierdzi, że problemy to wynik testowania systemu w czasie mistrzostw. Wykonawca wprowadzał korekty na bieżąco. Obecnie PKP oczekuje na odbiór końcowy i uruchomienie systemu, co może się stać już w lipcu.
Można przypuszczać, że tego rodzaju wpadek jest w Polsce znacznie więcej. Co gorsza zapewne niektóre fuszerki ujawnią się dopiero za jakiś czas. Warto tu przypomnieć wpadkę z kwietnia tego roku, kiedy okazało się, że na krajowej dwójce, na odcinku między Świeckiem a granicą z Niemcami, po siedmiu miesiącach użytkowania pojawiły się mikropęknięcia i wykruszenia, i to mimo tego, że zastosowano przy budowie nową technologię, która sprawdziła się w wielu innych krajach. Warto też pamiętać, że za tę niesolidność płacą wszyscy podatnicy fundując kolejne remonty dróg.
Iwona Sztąberek
Źródło: www.gazetaprawna.pl
