Komisja Europejska konsekwentnie nakłada na prywatne firmy rolnicze kolejne obciążenia mogące doprowadzić do zamknięcia wielu gospodarstw. W dodatku, używając zaniżonych danych Unia bagatelizuje skalę zagrożenia dla branży żywnościowej na wsi.
„Tysiącom gospodarstw hodowlanych grozi zamknięcie, gdyż Komisja Europejska zastosowała nieaktualne dane w pracach nad dyrektywą” – pisze „Nasz Dziennik”. Chodzi o regulację nakładającą na rolników ograniczenia emisji przemysłowych. Według Komisji Europejskiej protokół dotyczy 13 procent komercyjnych gospodarstw na terenie Unii. W rzeczywistości normy ograniczenia emisji gazów cieplarnianych trafią aż do 61 proc. gospodarstw trzody chlewnej, 58 procent zajmujących się drobiem oraz 12,5 proc., w których utrzymywane jest bydło. Łącznie chodzi aż o co piąte gospodarstwo hodowlane na terenie Unii Europejskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
Różnica w szacunkach wzięła się stąd, że dyrektywa przygotowywana była na bazie nieaktualnych danych. Unijni biurokraci wyliczyli swoje prognozy posługując się informacjami z 2016 roku.
– Nie mam złudzeń: Komisja Europejska, która jest wykonawcą woli europejskiej lewicy, będzie podejmowała decyzje, które w oficjalnych założeniach mają „ratować klimat”, a tak naprawdę będą niszczyć europejską gospodarkę. Posługiwanie się nieaktualnymi danymi podaje w wątpliwość prawdziwość intencji komisarzy – skomentował były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
„Komisja Europejska proponuje rozszerzenie podmiotów, które będą objęte dyrektywą w sprawie emisji przemysłowych z 2010 r. Przepisy mają dotyczyć gospodarstw zajmujących się hodowlą bydła, trzody chlewnej i drobiu. Jeżeli plan KE wejdzie w życie, hodowle świń, drobiu i bydła powyżej 150 dużych jednostek przeliczeniowych (DJP) żywego inwentarza zostaną uznane za „instalacje rolno-przemysłowe”. Tym samym będą zmuszone do przeprowadzenia drogich inwestycji, których celem będzie ograniczenie emisji gazów cieplarnianych” – wyjaśnia gazeta.
Nowe przepisy oznaczają potężny cios w całą branżę rolniczą. Mają dotknąć ponad 90 procent produkcji brojlerów w Niemczech i Finlandii. Podobne problemy stoją na przykład przed francuskimi wytwórcami wieprzowiny, wołowiny i nabiału.
– Poziom 150 DJP wskazuje na opłacalność lub nieopłacalność produkcji. Wielu rolników zdecydowało się na poszerzenie hodowli, gdyż w przypadku mniejszych gospodarstw ich praca była nierentowna. To, co proponuje Bruksela, to jest zmiecenie średnich gospodarstw z rynku – komentuje Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.
Źródło: Nasz Dziennik
RoM