W dwóch krajach bałtyckich z dnia na dzień rośnie liczba organizacji społecznych oraz mieszkańców, którzy chcieliby pójść śladami Brytyjczyków i opuścić struktury Unii Europejskiej. Szanse na referenda w tej sprawie na Łotwie oraz w Estonii budzą niepokój wśród sympatyków Brukseli.
Za referendalnym rozwiązaniem jest lider estońskiej Narodowej Partii Konserwatywnej Mart Helme. – Powinniśmy społeczeństwu jasno pokazać, częścią jakiej Unii jest w tej chwili Estonia. Powinniśmy zapytać Estończyków czy dalej chcą w niej tkwić – uważa estoński polityk.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem Helme wynik brytyjskiego referendum to znak, że narody Europy chcą powrotu do prawdziwej niezależności i do swoich prawdziwych korzeni, a nie unifikacji i rosnącej niepokojąco stagnacji gospodarczej.
Narodowa Partia Konserwatywna to nowe ugrupowanie. Powstało w roku 2012. W estońskim parlamencie, w którym zasiada 101 deputowanych, partia ma siedmiu posłów.
Podobne nastroje można zaobserwować w sąsiedniej Łotwie. W tym państwie różnego rodzaju starania organizacji pozarządowych o referendum unijne pojawiają się od roku 2012.
Obecnie, w ciągu zaledwie kilku dni, ponad 2 tys. osób podpisało się pod petycją o referendum nt. wyjścia z Unii Europejskiej. Jeśli Łotysze uzbierają 10 tysięcy podpisów, sprawą będzie musiał się zająć Saeima, czyli sejm w Rydze.
Zarówno Estonia, jak i Łotwa weszły w skład Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku.
Źródło: www.lenta.ru
ChS