Lata rosyjskiej agresji na Ukrainie nie zdołały wywołać w politykach refleksji na temat stanu przygotowania obywateli Polski na wypadek wojny. Temat zaczął się przebijać dopiero, gdy na włosku zawisła kwestia zaangażowania USA w pomoc Ukrainie.
Problem szkoleń wojskowych, czy też powszechnego poboru stał się obecnie tematem mocno aktualnym politycznie. I jak bywa w tego rodzaju sytuacjach pomysłów na realizację jest wiele.
W Sejmie premier Donald Tusk powiedział, że „będziemy się starali mieć do końca roku gotowy model, aby każdy dorosły mężczyzna w Polsce był szkolony na wypadek wojny”. Czytaj więcej TUTAJ
Wesprzyj nas już teraz!
Wcześniej, bo pod koniec lutego, Władysław Kosiniak-Kamysz, minister obrony narodowej zapytany o możliwy powrót obowiązkowej służby wojskowej zadeklarował, że „będziemy bazować na dobrowolności. Na ten temat nie ma założeń, ani planów”. – Ja chciałbym, byśmy przeszkolili i mieli w obszarach obrony terytorialnej, aktywnej rezerwy, pasywnej rezerwy, szkół i klas wojskowych jak najwięcej gotowych osób – podsumował wicepremier.
Do sprawy odniosła się w sobotę Ewa Zajączkowska-Hernik. Europoseł Konfederacji była Gościem Krzysztofa Ziemca w RMF FM. Jej zdaniem, pomysł szkoleń dla każdego mężczyzny nie jest zły. A jak dodała, ona sama wychodzi z założenia, że „każdy powinien być przeszkolony przynajmniej w podstawach dotyczących np. obsługi broni, zachowania się w sytuacjach kryzysowych, udzielenia pierwszej pomocy”. – I to nie tylko mężczyźni, ale również kobiety – dodała.
Europoseł oceniła jednak, że gdyby rząd zdecydował się na wprowadzenie obowiązkowego poboru do wojska, to spodziewałaby się bardzo dużego sprzeciwu społecznego. – Ludzie dostrzegają, że politycy wciągają ich w konflikty, które nie dotyczą bezpośrednio ich – wyjaśniła.
– Jestem ciekawa opinii mężczyzn, czy w obecnej sytuacji czują moralny obowiązek obrony swojej ojczyzny – pytała wskazując na podsycaną przez polityków wojną polsko-polską.
Źródło: rmf24.pl, PCh24.pl
MA
