Katolicka telewizja EWTN w programie wyemitowanym 12 października przedstawiła dyskusję o pierwszym, burzliwym tygodniu prac synodu. Poprowadził ją Raymond Arroy, wystąpił kanonista z Nowego Jorku ks. Gerald Murray oraz redaktor naczelny serwisu „The Catholic Thing” Robert Royal. Dyskusja była „zaskakująco uczciwa”, czytamy na LifeSitenews.com.
Raymond Arroyo i jego dwaj goście zwrócili przede wszystkim uwagę na sposób relacjonowania przebiegu obrad przez Watykańskie Biuro Prasowe. Na przykład wypowiedź ks. Thomasa Rosici – jednego z trzech głównych rzeczników watykańskich, odpowiedzialnego za briefingi w języku angielskim -– która pojawiła się w mediach na temat homoseksualistów, „wydawała się pochodzić znikąd”. Pozostali dwaj sprawozdawcy w ogóle o niej nie wspomnieli.
Wesprzyj nas już teraz!
Program rozpoczął się od nagrania z udziałem kard. Pella, który jeszcze przed rozpoczęciem synodu obawiał się o niewłaściwe relacjonowanie wypowiedzi ojców synodalnych, prezentowanych podczas krótkich wystąpień w głównej sali obrad i dyskutowanych w małych grupach. – Ważne jest to, aby zarówno w komisjach, jak i w późniejszych raportach strony były reprezentowane w równym stopniu –mówił. I dalej: – Byłoby niedźwiedzią przysługą dla Kościoła, i samego synodu, gdyby efekty pracy tej sesji zostały wypaczone w raporcie końcowym.
Arroyo podkreślił, że synod „jest jedynie spotkaniem doradczym biskupów i to, co postanowi, nie jest w żaden sposób wiążące dla papieża”. Zatem – według niego – nie jest pewne, jaki wpływ wszystkie te dyskusje będą miały na wynik synodu, który zostanie określony wyłącznie przez Franciszka. W programie przedstawiono także nagranie z udziałem arcybiskupa Chaputa, który wyraził swoje zaniepokojenie angielskim tłumaczeniem relacji z obrad synodu dotyczących homoseksualistów. Nie pokrywało się ono z włoską – oficjalną -– wersją. Amerykański hierarcha podkreślił, że obawy odnośnie sposobu tłumaczenia dokumentów i samego relacjonowania prac mają także liczni ojcowie synodalni. – Język to duży problem – mówił.
Prowadzący program zapytał gości, w jakim stopniu tłumaczenia są wiarygodne. Robert Royal odparł, że z jego obserwacji i rozmów w Watykanie wynika, iż „niepokój o język odzwierciedla ogólną nerwowość panującą w Rzymie i to nie tylko wśród tradycyjnych katolików, ale także wśród modernistów”. Royal wyjaśnił także, że hierarchowie są zaniepokojeni wszystkimi nowymi procedurami, które wprowadzono tuż przed tegoroczną sesją synodu.
Ks. Murray zwrócił uwagę, iż „istnieje niebezpieczeństwo, że ojcowie synodalni mogą za bardzo skupić się na języku socjologicznym zamiast teologicznym, opisując sytuację dzisiejszych rodzin”. Innymi słowy – mówił – zamiast poszerzyć refleksję teologiczną odnośnie rodziny, biskupi skupią się na opisaniu, jak żyją dziś ludzie. „Wersja socjologiczna” może zdominować teologię w raporcie końcowym. I tego właśnie – jego zdaniem – niektórzy biskupi obawiają się najbardziej.
Arroyo zwrócił uwagę na nadzwyczajną interwencję „papieża”, który pojawił się na sali obrad tuż po wyrażeniu przez niektórych hierarchów zaniepokojenia z powodu nowych zasad proceduralnych. Interwencja papieża, który polecił uczestnikom synodu wyzbyć się „spiskowego myślenia” – zdaniem uczestnika programu Royala – była czymś nadzwyczajnym i niespotykanym.
W programie EWTN sporo miejsca poświęcono kwestii komentarzy watykańskiego rzecznika – ks. Rosici. Kapłan ten znany jest z popierania liberalizacji nauczania Kościoła odnośnie homoseksualizmu. Utrzymuje bliskie relacje z Gregorym Baumem – heretykiem, byłym już kapłanem z Kanady, jednym z doradców podczas Soboru Watykańskiego II. Baum opowiada się za akceptacją praktyk homoseksualnych w Kościele i udzielaniem święceń aktywnych homoseksualistów. Rzecznik watykański stwierdził m.in., że biskupi muszą skończyć z „obraźliwym” dla sodomitów językiem. Dodał, że na synodzie ojcowie rzekomo skupili się na dyskusji dot. konieczności złagodzenia języka wobec homoseksualistów i włączeniu ich do wspólnoty Kościoła niezależnie od sytuacji życiowej, w jakiej się znajdują – np. żyjąc w związku partnerskim. Komentując słowa ks. Rosici, ks. Murray powiedział, że istnieje obawa, iż cała dyskusja na temat homoseksualizmu nie jest odpowiednio relacjonowana. Jedynie ks. Rosica – spośród trzech oficjalnych sprawozdawców watykańskich – poruszył tę kwestię w swoim briefingu, sprawiając wrażenie, jakby zdominowała ona inne tematy.
Ks. Murray dodał, że Watykan utajniając obrady przyczynia się do „siania zamieszania”. Gdyby wierni mieli możliwość śledzenia obrad, jak to było dawniej, wówczas nie dochodziłoby do takich nadużyć. Robert Royal wyraził z kolei zaniepokojenie o to, co znajdzie się w raporcie końcowym, który ma trafić do Ojca świętego. – Pośród dziesięciu osób, które mają przygotować raport końcowy, są: kardynał Baldisseri, główny organizator ubiegłorocznej skandalicznej sesji synodu i abp Forte, autor osławionego raportu śródokresowego z ubiegłorocznej sesji synodu. Mimo oczywistej niekompetencji – tłumaczył gość programu – biskupi ci znowu będą redagować raport końcowy. Co więcej, zadanie to zostało im osobiście powierzone przez Franciszka.
Uczestnicy programu zwrócili uwagę, że niezwykle trudno jest relacjonować obrady biskupów w sytuacji, gdy są one tajne. Dziennikarze opierają się jedynie na tym, co powiedzieli przedstawiciele Biura Watykańskiego, co „przeciekło” z sesji i na tym, co usłyszeli od ojców synodalnych, którzy udzielili wywiadów. Nie ma jednak pełnego oglądu sytuacji. Wszyscy zgodzili się, że watykańska kontrola przepływu informacji szkodzi synodowi i Kościołowi w ogóle. Royal mówił, że taki sposób relacjonowania obrad nie był praktykowany w przeszłości. Podkreślił, że wierni powinni mieć okazję usłyszeć, co mówią ich duszpasterze i omówić to między sobą, a nie opierać się na tym co jednym dziennikarzom powiedzieli inni sprawozdawcy.
Źródło: lifesitenews.com, AS.