Antydemokratyczne zapędy obecnej koalicji „13 grudnia” ujawniły się po raz kolejny. Teraz – hulaj dusza… w samorządach?
Dajemy wam, koledzy samorządowcy, nowe narzędzia sprawowania władzy nad placówkami oświatowymi – oznajmili minister edukacji narodowej Barbara Nowacka i wiceszef tego resortu Henryk Kiepura. Oczywiście nieprzypadkowo tuż przed wyborami samorządowymi, podczas spotkania 16.03 w Kłobucku (woj. śląskie) przedstawili oni kolejne destrukcyjne dla oświaty plany:
„Rozpoczynamy w ministerstwie edukacji prace nad tym, aby zdejmować kolejne kneble i kolejne ograniczenia z polskiej oświaty, z polskich samorządów, wprowadzone przez naszych poprzedników. Już w najbliższym czasie rozpoczniemy prace nad tym, aby samorządy, samorządowcy – wójtowie, burmistrzowie, starostowie – mogli powierzać funkcje dyrektorów na kolejną kadencję. Nie potrzeba robić konkursu, nie potrzeba całej tej procedury włączania kuratoriów, które chciały dominować nad samorządami, nad dyrektorami” – powiedział wiceminister Kiepura
Wesprzyj nas już teraz!
„Cała ta procedura” działała na ogół nieźle przez lata i w dużym stopniu chroniła nasze dzieci przed psychomaniakami, sprzedajnymi konformistami i nieudacznikami na stanowiskach dyrektorów szkół. Temu służył nadzór pedagogiczny w procedurze konkursów oraz istotne przedstawicielstwo w każdej komisji konkursowej. Komisje działały w składzie –
po trzech przedstawicieli:
a) organu prowadzącego szkołę lub placówkę,
b) organu sprawującego nadzór pedagogiczny;
po dwóch przedstawicieli:
a) rady pedagogicznej,
b) rady rodziców;
po jednym przedstawicielu organizacji związkowych obejmujących swoim zakresem działania szkołę, w której konkurs się odbywa.
Powoływanie dyrektorów nie miało więc nic wspólnego z niczyją, sugerowaną przez obecne władze MEN, dominacją, o czym świadczy dokładny opis składu komisji konkursowej. Istotny był glos rodziców i nauczycieli, czyli bezpośrednio zaangażowanych w życie szkoły podmiotów, oraz nadzoru pedagogicznego. Teraz – według projektu lewicowego Ministerstwa Eliminacji Narodowej – nie będą oni mieć żadnego prawa głosu, o ile organ prowadzący, czyli samorząd, uzna, że:
„Jeżeli dyrektor jest dobrym dyrektorem, jeżeli szkoła osiąga znakomite wyniki edukacyjne, to nie ma powodu, żeby takiego dyrektora ograniczać i robić sztuczny konkurs, do czego doprowadził rząd PiS-u” – wedle słów wiceszefa MEN.
Tymczasem to właśnie teraz owe ograniczenia mają w najlepsze zakrólować – pod pozorem autonomii i „zdjęcia knebla”. Potulny dyrektor, oddany wykonawca dyspozycji z góry będzie miał gwarancję kolejnych 5 lat na stanowisku, bez konieczności konfrontacji z komisją konkursową. A co potem? Okaże się przy kolejnych pomysłach „usprawniających oświatę”. Może powszechną praktyką staną się dożywotnie kadencje, jak w sowietach?
Nowomowa odwracająca pojęcia ukrywa skrajne upolitycznienie dyrektorskich stanowisk w oświacie i podporządkowanie ich realizowaniu strategii UE, polegającej na wynaradawianiu polskiej szkoły za unijne pieniądze. Wszak główne środki wędrują poprzez Fundusze strukturalne i samorządowy pas transmisyjny.
Teraz, wedle perfidnego planu resortu, do obsadzenia placówki oświatowej – kluczowego ogniwa w kształceniu i wychowaniu kolejnych pokoleń Polaków – ma wystarczyć samorząd – uwolniony jakoby z gorsetu nadzoru pedagogicznego, związkowego i rodzicielskiego. Decydentem o powierzeniu losu naszych dzieci w ręce dyrektora na kilka lat będzie znajomy wójt w małej miejscowości lub burmistrz dzielnicy, z którym dyrektor szybko się zaprzyjaźni, by zagwarantować sobie mianowanie na bezkonkursową drugą kadencję. Kwitnący oportunizm i koniunkturalizm stanie się oczywistą metodą na wygodne przetrwanie dyrektorów, jak najdłużej. Pięć lat pracy na opinię przełożonych w samorządzie, pięć lat spłaty długu wdzięczności.
Znaczone samorządowe fundusze unijne – z piętnem antydyskryminacji, równości i inkluzji – bez protestu zostaną spożytkowane przez usłużnych dyrektorów na polecenie lokalnych włodarzy. Projekty przyjazne LGBT i nowoczesna edukacja seksualna według standardów WHO ulokują się na dobre w szkołach, wszak właśnie na to są fundusze i granty dla NGO-sów. Szkoły specjalne znikną – według planu z UE – ale może ich dyrektorzy zostaną ulokowani – w nagrodę za brak protestu – w zapowiadanych 305 Specjalistycznych Centrach Wspierania Edukacji Włączającej, na które jest do wydania 25 mld złotych do 2027 r. Trzeba się spieszyć…
To ci dyrektorzy z uelastycznionymi kręgosłupami będą zatrudniać nauczycieli i personel administracyjny. Dlaczego nie tylko tych powolnych ich ręcznemu sterowaniu? Sterowaniu w kierunku Europy jako obszaru imigracyjnego, w którym kluczowe jest kształtowanie różnokulturowości. Edukacja Włączająca i transformacja cyfrowa ma rozwiązać przede wszystkim problemy imigracji, czyli docelowo inkluzję 100 mln przybyszów do Europy. Na to skierowany został strumień funduszy, także z KPO, i do realizacji tego celu trzeba teraz pozyskać kadry posłusznych wykonawców projektu, jakim jest Europejski Obszar Edukacyjny.
Zobacz także: Zamach na oświatę w Polsce. Nadchodzi Europejski Obszar Edukacyjny
„Kraj Tuska rejteruje z odpowiedzialności państwa za kształcenie i wych. młodych Polaków! Jest plan poddania szkół wyłącznej władzy samorządów i wyrzucenie kuratorów, związków zaw., rodziców i nauczycieli z komisji konkursowych na dyrektorów szkół. To 100% upolitycznienie szkół!” skomentowała te zapowiedzi b. Kurator Małopolski Barbara Nowak na X. Nic dodać, nic ująć.
Apele o likwidację dwuwładzy w systemie edukacji, jakie przez lata zgłaszały niezależne środowiska, nie zostały wysłuchane. Teraz wszyscy mogą ponieść tego skutki.
Tak właśnie – poprzez zastosowanie mechanizmów ekonomicznych, przy zaplanowanym zwijaniu się państwa – realizowany jest cyniczny plan rezygnacji z suwerenności polskiej oświaty, zwany dla niepoznaki mobilnością w edukacji, zrównoważonym rozwojem, inkluzją lub szkołą dostępną dla wszystkich. Warto, by społeczeństwo – przytomni rodzice i rzetelni nauczyciele oraz kadry zarządzające – dojrzało zawczasu te zagrożenia.
Ostatnie przejawy aktywności obywatelskiej napawają pewną nadzieją. Świadczą o poruszeniu Polaków, którzy chcą szkoły, która uczy, i odrzucają groteskową grę pozorów realizowaną przez obecną władzę resortu.
Odnotujmy liczne krytyczne opinie przesłane do MEN w związku ze zmianami w podstawach programowych, walkę rodziców dzieci z niepełnosprawnościami o szkoły specjalne, „strajk szkolny” zainicjowany przez młodzież m.in. w obronie kanonu lektur, zgodny sprzeciw rodziców i nauczycieli wobec planów likwidacji prac domowych, obronę religii w szkołach czy silny trend w kierunku poszukiwania szkół katolickich – to zjawiska z ostatnich tygodni.
Tylko dzięki determinacji społeczeństwa można przywrócić powagę procesowi kształcenia opartemu na wymaganiach i pracy, a tym samym ocalić normalność w polskich szkołach. Atrapa oświaty proponowana przez minister Nowacką kompromituje się już teraz. To falsyfikat, który nie ma nic wspólnego z edukacją, jakiej pragniemy dla naszych dzieci.
Hanna Dobrowolska
Ekspert oświatowy
Ruch Ochrony Szkoły
Zamach na oświatę w Polsce. Nadchodzi Europejski Obszar Edukacyjny