19 grudnia 2023

Fałszywa droga abp. Carlo Marii Viganò

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Abp Carlo Maria Viganò popadł w schizmę. Wypowiedział posłuszeństwo papieżowi i ogłosił, że każdy katolik może mieć pewność sumienia co do nielegalności pontyfikatu Franciszka. Arcybiskup założył własne seminarium, żeby budować struktury „prawdziwego” Kościoła. Viganò daje proste odpowiedzi na złożone pytania, problem w tym, że nie ma na swoje tezy żadnego dowodu. Droga, którą proponuje, to droga podziału i sekciarstwa. Jak każdy schizmatyk, Viganò działa de facto przeciwko Kościołowi.

 

Schizma arcybiskupa Viganò

Wesprzyj nas już teraz!

8 grudnia abp Carlo Maria Viganò ogłosił, że w Viterbo na północ od Rzymu tworzy swoją własną  instytucję – Collegium Traditionis[1]. Chce przyjmować w nim księży i zakonników wyrzuconych ze swoich parafii oraz zgromadzeń. Collegium Traditionis będzie prowadzić też formację seminaryjną, tak, by kształcić i wyświęcać nowych księży. Inicjatywą zarządza stowarzyszenie Exsurge Domine założone przez abp. Viganò już kilka miesięcy temu.

Abp Viganò powołuje się na przykład abp. Marcela Lefebvre’a, wskazując, że kryzys Kościoła jest bezprzykładny i wymaga jednoznacznych działań. Na pozór może wydawać się to przekonujące. W końcu abp Marcel Lefebvre zainicjował założenie Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X, by ratować tradycyjną doktrynę i liturgię. Zrobił to wprawdzie w zgodzie z prawem Kościoła, inaczej niż abp  Viganò; przez Jana Pawła II została jednak ogłoszona ekskomunika ze względu na wyświęcenie biskupów bez zgody Stolicy Apostolskiej. W związku z późniejszymi decyzjami Benedykta XVI można byłoby teraz argumentować, że postępowanie abp. Lefebvre’a było, mimo wszystko, z korzyścią dla Kościoła. W związku z tym abp Viganò, stawiając się niejako obok abp. Lefebvre’a, chce pokazać się jako podobna figura, nawet jeżeli dziś prześladowana, to przecież na pewno za słuszną sprawę, co Kościół w przyszłości rozpozna.

Problem w tym, że abp Viganò poszedł o wiele dalej niż abp Lefebvre. Założyciel Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X kilka razy sugerował, że sympatyzuje z tezą o formalnej nielegalności pontyfikatu Pawła VI – ale nigdy nie ogłosił tego wprost. Stał na granicy schizmy, ale tej granicy nie przekroczył. Inaczej abp Viganò, który ogłosił, że Jorge Mario Bergoglio jest rzekomo uzurpatorem i fałszywym papieżem, a wszyscy katolicy mogą mieć co do tego moralną pewność i stąd powinni wypowiedzieć mu posłuszeństwo. To tak, jak z człowiekiem, który leci samolotem i ma ochotę wyskoczyć, nawet o tym głośno mówi – ale ostatecznie zostaje jednak na swoim miejscu i ląduje. Abp Viganò też miał ochotę, też mówił – a w końcu wstał i z samolotu wyskoczył. Bez spadochronu.

Co ogłosił arcybiskup Viganò?

9 grudnia 2023 abp Viganò wygłosił przemówienie na konferencji internetowej zorganizowanej przez profesora Edmunda Mazzę. Arcybiskup zatytułował je: „Czy papież jest katolikiem?”[2]. Abp Viganò od dłuższego czasu pisał konsekwentnie „Jorge Mario Bergoglio” zamiast „papież”, sugerując, że odrzuca Franciszka jako papieża; teraz wyłożył swoje poglądy otwarcie i wprost, zrywając z papieżem więź.

W tekście napisał na przykład: „Słuchając tego, jak mówi dziś Jorge Mario Bergoglio i porównując jego słowa ze słowami Pasterza Anielskiego [scil. Piusa XII] można zrozumieć otchłań, która oddziela prawdziwego papieża od jego groteskowej parodii, otchłań oddzielająca Wikariusza Chrystusa od simia Pontificis [małpy pontyfikatu]”.

Już w tym jednym zdaniu pośrednio zawarta jest treść schizmatycka: prawdziwy pontyfikat jest przeciwstawiony „parodii” i „małpowaniu” Bergoglia, z czego logicznie wynika, że pontyfikat Bergoglia nie jest prawdziwy. W kolejnych zdań abp Viganò określa Bergoglia mianem „tyrana” oraz „lokatora Świętej Marty”, który głosi „nonsens i herezję”. Wreszcie abp Viganò pisze, że Jorge Mario Bergoglio wstąpił do Towarzystwa Jezusowego, stał się biskupem, został kardynałem, wszedł na konklawe i opuścił je jako „papież”. Abp Viganò używa cudzysłowu, co wskazuje ponownie, że nie uważa Franciszka za prawdziwego papieża.

Na sugestiach jednak nie poprzestaje. Pisze:

Czy może być pewni moralnie, że lokator Świętej Marty jest fałszywym prorokiem? Moja odpowiedź brzmi: Tak.

Czy w związku z tym jesteśmy uprawnieni w sumieniu do odmówienia naszego posłuszeństwa temu, kto podając się za papieża, w rzeczywistości działa jak biblijny dzik w Winnicy Pańskiej (Ps 79 [80], 14), albo jak najemnik, qui non est pastor, cuius non sunt oves propriae – który nie jest pasterzem, do którego nie należą owcę – et non pertinet ad eum de ovibus – i który nie troszczy się o owce (J 10, 12-13)? Tak”.

Powyższy passus nie pozostawia wątpliwości co do tego, że abp Carlo Maria Viganò uważa Franciszka za uzurpatora i odrzuca jego władzę. Arcybiskup czyni to:

– publicznie;

– zachęca do tego samego innych;

– wypowiada się autorytatywnie;

– wyciąga praktyczne konsekwencje, zakładając własne Collegium Traditionis.

To uprawnia do mówienia o formalnej schizmie, jakkolwiek trudno stwierdzić, czy abp Viganò został sedewakantystą, czy też jego schizma ma jakieś inne podłoże teoretyczne. Roberto de Mattei porównał stanowisko Viganò do tezy Cassiciacum głoszonej przez Gerarda de Lauriers wobec Pawła VI, jakoby papież Montini „materialnie” zasiadał na tronie Piotrowym, ale „formalnie” papieżem nie był. Teza Viganò zdaje się być podobna, jakkolwiek to sprawa drugorzędna; pierwszorzędne jest ogłoszenie zerwania więzi z papieżem.

Dlaczego abp Viganò głosi swoją tezę

W swoim tekście abp Viganò uzasadnia tezę o rzekomej nielegalności pontyfikatu Franciszka tylko i wyłącznie swoimi przypuszczeniami. Twierdzi mianowicie, że Franciszek został wybrany papieżem na skutek sfałszowania konklawe w 2013 roku oraz jakichś odgórnych nacisków. Nie podaje jednak żadnego dowodu, twierdząc tylko, że skoro można było sfałszować wybory prezydenckie w USA w 2020 roku, to na pewno można było sfałszować również konklawe.

Twierdzi też, że na świecie działa globalna sieć pedofilska, która korumpuje wysoko postawionych polityków – a skoro tak, to na pewno korumpuje również kardynałów, którzy wybrali Bergoglia.

Takie rozumowanie nie ma jednak żadnego sensu ani mocy. Na tej samej zasadzie moglibyśmy powiedzieć, że skoro w 2020 roku możliwe było sfałszowanie wyborów prezydenckich, to możliwe było również w 1976 roku, kiedy wybrano Jimmy’ego Cartera; a skoro w 1976 roku można było sfałszować wybory prezydenckie w USA, to można było sfałszować również konklawe w 1978 roku; a skoro można było sfałszować konklawe w 1978 roku, to Jan Paweł II, „papież Asyżu”, nie był prawdziwym papieżem; a skoro Jan Paweł II nie był prawdziwym papieżem, to kariera samego Carlo Marii Viganò robiona właśnie za jego pontyfikatu jest nic niewarta, a jego sakra biskupia otrzymana w 1992 roku z rąk samego Jana Pawła II jest po prostu nieważna (bo udzielał jej „uzurpator”) i w efekcie Carlo Maria Viganò nie jest w ogóle prawdziwym arcybiskupem.

Pozornie solidniejsza wydaje się przesłanka z działań Franciszka. Abp Viganò twierdzi mianowicie, że Jorge Mario Bergoglio nie jest prawdziwym papieżem, bo jego zgoda na przyjęcie pontyfikatu była „wadliwa”. Twierdzi mianowicie, że Jorge Mario Bergoglio od samego początku miał intencję szkodzenia Kościołowi i właśnie w tej intencji przyjął pontyfikat; a skoro tak, to tak naprawdę go nie przyjął.

Pisze:

„Intencja szkodzenia Kościołowi poprzez działanie na rzecz potęgi nieprzyjaciela jest niezgodne z akceptacją papiestwa, a stąd istnieje defekt zgody po stronie wybranego – potwierdzony przez jego słowa i czyny na przestrzeni ostatnich 10 lat – a mianowicie intencja działania in fraudem legis [w celu obejścia prawa], obchodząc prawo kanoniczne i ukrywając swoje intencje od pierwszej chwili, w której pojawił się na balkonie Watykanu. Powtarzam: nie mamy do czynienia z sytuacją, w której papież przylega do jakiejś konkretnej herezji (co zresztą Bergoglio wielokrotnie uczynił). Nie. Sytuacja jest raczej taka, że na konklawe wysłano człowieka z zadaniem zrewolucjonizowania Kościoła od góry, zasiadając na tronie Piotra. Znowu: nie jest tak, że przyjął on papiestwo bez jakichkolwiek zastrzeżeń, a dopiero później dał się przekonać złym doradcom by działać w kontrowersyjny sposób. Nie. Przeciwnie, jego premedytacja jest oczywista, potwierdzona przez zgodność jego działań z rozkazami, które zostały wydane przez głęboki kościół już za pontyfikatu Benedykta XVI”.

Czytelnik zwróci uwagę na podkreślanie przez abp Viganò, że w przypadku Franciszka nie chodzi o jakieś poszczególne herezje, ale o coś więcej. Arcybiskup dlatego kładzie na tę sprawę tak duży nacisk, bo ludzie Kościoła wykazali już wielokrotnie, że przylgnięcie przez papieża do herezji nie unieważnia jego pontyfikatu. Zrobił to najszerzej bp Athanasius Schneider, wykazując, że jeżeli nawet papież popadłby w herezję, jest dalej papieżem, a to z tej przyczyny, że nad papieża nie ma w Kościele żadnej innej władzy: stąd nie ma nikogo, kto mógłby ogłosić, że popadł w herezję. Prima Sedes a nemine iudicatur – Stolica Apostolska nie może być przez nikogo sądzona, mówi nam Kościół; abp Viganò w swoim tekście przytacza nawet te słowa. Właśnie dlatego, że poszczególne herezje nie wystarczają dla uznania papieża fałszywym, abp Viganò wprowadza swoją koncepcję „wadliwej zgody”.

Problem w tym, że ta koncepcja jest właśnie głęboko wadliwa. Skąd abp Carlo Maria Viganò wie, jakie „od pierwszej chwili” były intencje papieża Franciszka? Tego, oczywiście, nie może wiedzieć – z samej natury rzeczy intencje są nieznane publicznie. Można jedynie wyrażać swoje przypuszczenia; ale przypuszczenia to za mało, by odmawiać papieżowi posłuszeństwa – bo przypuszczenia nie są żadnym dowodem. Co więcej, przypuszczenia Viganò są wątpliwe. Jak wskazał Roberto de Mattei, trzeba byłoby pokazać, że Franciszek rzeczywiście od samego początku działa zawsze na szkodę Kościołowi.

Tymczasem w ciągu 10 lat jego pontyfikatu można wskazać wiele działań, które zostały podjęte w sposób ewidentny dla dobra Kościoła. Podam tylko kilka przykładów: ogłoszenie roku św. Józefa (8 XII 2020 – 8 XII 2021); ogłoszenie św. Ireneusza z Lyonu Doktorem Kościoła (21 I 2022); powtórzenie zakazu wstępowania przez katolików do lóż masońskich (13 XI 2023). Obiektywnie są to działania pobożne i dobre. Skoro w pontyfikacie Franciszka takie działania są przemieszane ze złymi, twierdzenie Viganò o istniejącym od samego początku postanowieniu Jorge Mario Bergoglia by działać zawsze na szkodę Kościoła jest ewidentnie fałszywe. O wiele bardziej przekonująca jest teza, którą proponuje bp Athanasius Schneider, a do której niejako „naturalnie” skłania się każdy zwykły katolik: Franciszek jest papieżem, ale jego formacja i przekonania sprawiają, że sprawuje pontyfikat w taki, a nie inny sposób – często, jak sądzimy, bardzo szkodliwy dla Kościoła.

Co więcej choć abp Carlo Maria Viganò twierdzi, że intencje Franciszka były złe „od samego początku”, to on sam pełnił funkcję nuncjusza apostolskiego w Stanach Zjednoczonych w latach 2011 – 2016. W roku 2016 złożył przepisową rezygnację na ręce Franciszka. Przeciwko papieżowi wystąpił w sierpniu 2018 roku, wówczas jednak „jedynie” wzywając go jego rezygnacji. Kwestionować legalność pontyfikatu zaczął dopiero później. Gdyby intencje Franciszka były od samego początku w sposób oczywisty wyłącznie złe, trudno wyjaśnić, dlaczego abp Viganò rozpoznał ten fakt dopiero po latach, będąc z racji swojej funkcji nuncjusza wysoko postawionym hierarchą i stąd obdarzonym dobrym wglądem w zakulisową rzeczywistość kościelną.

 

Herezja abp. Viganò?

Abp Carlo Maria Viganò przedstawia się jako obrońca Kościoła przed wszelkimi herezjami. Problem w tym, że swego czasu sam najpierw otwarcie, a później bardziej skrycie głosił jedną z nich. Chodzi o herezję Trzeciego Rzymu – twierdzenie, jakoby Moskwa zastąpiła Konstantynopol, który z kolei zastąpił Rzym. Herezja Trzeciego Rzymu została stworzona przez schizmatyckiego prawosławnego mnicha Filoteusza z Pskowa w 1523 roku. Filoteusz twierdził, że Rzym upadł w 476 roku… z powodu herezji. Również Konstantynopol miał w 1453 roku upaść z powodu herezji. Błędem Konstantynopola miało być… zawarcie w 1439 roku unii florenckiej z papieżem. Właśnie z powodu tej „kolaboracji z papiestwem” nastał trzeci Rzym – Moskwa. Koncepcja jest zatem w samej swojej istocie heretycka, bo uważa za grzech – papizm.

Tymczasem abp Viganò poparł herezję Trzeciego Rzymu wprost w tekście opublikowanym w marcu 2023 roku, krótko po wybuchu wojny na Ukrainie. Broniąc Rosji przed oskarżeniami o zbrodnie wojenne i oskarżając Ukrainę o długotrwałe prześladowanie rosyjskiej mniejszości w Donbasie napisał:

„Rzym cezarów i papieży jest teraz opuszczony i milczący, podobnie jak przez wieki milczał drugi Rzym Konstantynopola. Być może Opatrzność zrządziła, że Moskwa, Trzeci Rzym, przyjmie dziś na oczach świata rolę κατέχον (2 Tes 2, 6-7), eschatologicznej przeszkody dla Antychrysta”[3].

Abp Viganò został publicznie upomniany między innymi przez prof. Roberta de Mattei, wskazującego, że chodzi tu o heretycką koncepcję[4]. Arcybiskup cofnął się… ale jedynie taktycznie. Dokładnie rok później, w marcu 2023 roku, wziął udział w kongresie założycielskim Międzynarodowego Ruchu Rusofilów w Moskwie.

Powiedział tam:

„Kiedy Cesarstwo Zachodniorzymskie straciło swoją rolę polityczną pod naporem najazdów barbarzyńskich, pałeczka przeszła do Konstantynopola. A kiedy Cesarstwo Wschodniorzymskie również upadło wraz z podbiciem Bizancjum przez Mahometa II, to właśnie Moskwa ocaliła jego religijne i polityczne dziedzictwo, ze swoimi świętymi, także świętymi królami (ang. Saints and Holy Kings – red.). Obecny kryzys pokazuje nam upadek skorumpowanego Zachodu, w którym nie ma papieża Leona Wielkiego, który mógłby uratować jego los, ale który wciąż ma przyszłość, jeśli potrafi odzyskać swoją opatrznościową misję i rozpoznać to, co łączy go z misją Rosji. […] Federacja Rosyjska niezaprzeczalnie stoi jako ostatni bastion cywilizacji przeciwko barbarzyństwu”[5].

Jak widać, starannie dobrał słowa, tak, by nie nazwać Moskwy wprost Trzecim Rzymem, ale by zarazem wygłosić tę samą myśl: że to Rosja jest właściwym spadkobiercą Rzymu.

Abp Carlo Maria Viganò wstąpił na służbę dyplomatyczną Kościoła na początku lat 70. Pracował w Iraku, Wielkiej Brytanii i Strasburgu, pełnił wiele ważnych funkcji w Watykanie. Wreszcie w 2011 roku otrzymał prestiżowe i niezwykle odpowiedzialne stanowisko nuncjusza apostolskiego w USA. Czy człowiek o takich horyzontach nie ma pojęcia na temat prawosławia i Rosji? Moim zdaniem to skrajnie nieprawdopodobne. W 2021 roku Viganò wziął udział w konferencji, w której uczestniczył rosyjski ideolog i propagandysta Aleksander Dugin, propagujący na Zachodzie wizję Moskwy jako katechona[6]. Najwyraźniej tak doświadczony dyplomata jak Viganò dał się wciągnąć w jego narrację.

 

Niewiarygodność

Problemów z wiarygodnością arcybiskupa jest więcej. W 2018 roku abp Viganò opisał szeroko współpracę Franciszka z Theodorem Mc’Carrickiem. Konkluzją włoskiego arcybiskupa był apel o… rezygnację przez Franciszka z papiestwa. Jakkolwiek opisane fakty dotyczące McCarricka można oceniać jako interesujące, to sam apel jest skrajnie niestosowny i bezprecedensowy. Jeżeli papieże zaczęliby rezygnować z urzędu pod naciskiem opinii publicznej, nawet wewnątrzkościelnej, mielibyśmy do czynienia z całkowitą degradacją urzędu Piotrowego. To postawa, którą trudno określić mianem katolickiej.

W 2020 roku arcybiskup wezwał do unieważnienia II Soboru Watykańskiego[7]. Znowu, nawet jeżeli krytyka różnych elementów nauczania soborowego jest właściwa, pomysł odwołania Soboru Powszechnego jest całkowicie kuriozalny. Przeciwko tej idei wystąpił nieco wcześniej między innymi bp Athanasius Schneider[8]. Portal PCh24.pl przeprowadził w 2020 roku szereg rozmów na ten temat, między innymi z prof. Jackiem Bartyzelem, prof. Markiem Kornatem, prof. Grzegorzem Kucharczykiem, dr. Pawłem Milcarkiem, red. Pawłem Lisickim i red. Grzegorzem Górnym[9]. Wszyscy ocenili ideę abp. Viganò za nierealizowalną i niemożliwą.

Wreszcie abp Viganò zwrócił się kilka lat temu przeciwko nowej Mszy świętej. W styczniu tego roku pisał o nowej Mszy jako „soborowym przeciwniku” Mszy tradycyjnej, stwierdzając, że chodzi tu wręcz o „bitwę pomiędzy Chrystusem a szatanem”[10]. Znowu; o ile krytyka Novus Ordo Missae jest uprawniona i pod wieloma względami głęboko sensowna, tego rodzaju stwierdzenia budzą zdziwienie w ustach hierarchy, który właśnie nową Mszę sprawował przez kilkadziesiąt lat (sic). Co więcej stwierdzenia abp Viganò przekraczają wszystkie granice radykalizmu – sugerowanie, że nowa Msza święta jest szatańska jest de facto skandaliczne i w ten sposób nie wyraża się nawet Bractwo Kapłańskie św. Piusa X.

 

Problem pontyfikatu Franciszka i właściwa odpowiedź

Postawa abp. Carlo Marii Viganò może przyciągać swoją prostotą i radykalnością. Pontyfikat papieża Franciszka jest niezwykle trudnym doświadczeniem dla Kościoła, czego nie trzeba tłumaczyć żadnemu czytelnikowi. Bp Athanasius Schneider, a wraz z nim wszyscy katolicy szczerze cierpiący z powodu decyzji Ojca Świętego, mówi wręcz, że obecna sytuacja jest wręcz „jednym z najcięższych krzyży, jakie Bóg może włożyć nam na barki”[11]. Przypomina jednak, że Kościół należy do Chrystusa – to Jego Mistyczne Ciało.

„Musimy mieć dość nadprzyrodzonej wiary, zaufania, pokory i ducha Krzyża, by wytrzymać tak wyjątkową próbę. W tych relatywnie krótkich momentach (w porównaniu z 2000 lat) nie możemy uciekać się do nazbyt ludzkich reakcji ani do łatwych rozwiązań (ogłaszając nieważność pontyfikatu), ale musimy zachować trzeźwość (mieć chłodną głowę), a jednocześnie mieć naprawdę nadprzyrodzone spojrzenie i zaufanie w Bożą interwencję i w niezniszczalność Kościoła” – pisał bp Athanasius Schneider[12].

Dlatego w sytuacji, w której się dziś znajdujemy, możemy robić tylko jedno: modlić się za papieża, prosząc, aby Bóg pozwolił mu się nawrócić. Nie możemy wykonywać poleceń, które są niezgodne z nauką Kościoła – ale nie możemy arbitralnie wypowiadać papieżowi posłuszeństwa ani ogłaszać, jakobyśmy mieli pewność, iż Franciszek nie jest papieżem. To osąd – a nie pewność.

W Kościele istnieje już dziś bardzo wiele instytutów tradycyjnych, które kultywują autentyczną doktrynę Kościoła i żyją tradycyjną katolicką liturgią. Niektóre z nich działają w pełni legalnie, inne mają status nieregularny – są jednak częścią Kościoła katolickiego właśnie dlatego, że pozostają w jedności z głową Kościoła, którą – czy się to komuś podoba czy nie – jest właśnie Franciszek. Akt abp. Viganò, czyli wypowiedzenie papieżowi posłuszeństwa, jest aktem nieuprawnionego buntu i próbą samowolnego rozwiązania sytuacji kryzysu.

W 1520 roku papież Leon X wydał bullę Exsurge Domine, w której potępił błędny luteranizmu. Abp Viganò nazywając swoje stowarzyszenie tym samym wezwaniem chciał, być może, pójść w ślady Leona, który potępiał heretyka. W istocie stanął jednak dokładnie po drugiej stronie. Wszedł w buty Lutra, który odmówił papieżowi posłuszeństwa, bo samowolnie uznał, że ma do tego prawo. Tak samo robi abp Carlo Maria Viganò. W 1521 roku Luter spalił bullę Leona X. Nie zdziwiłbym się, gdyby  Viganò zrobił to samo z ekskomuniką, jaka grozi jemu i wszystkim jego zwolennikom.

Paweł Chmielewski

[1]https://exsurgedomine.it/en/collegium/.

[2]https://catholicfamilynews.com/blog/2023/12/11/archbishop-vigano-is-the-pope-catholic/.

[3]https://www.marcotosatti.com/2022/03/07/declaration-of-msgr-carlo-maria-vigano-on-the-russia-ukraine-crisis/.

[4]https://www.corrispondenzaromana.it/international-news/archbishop-viganos-attempt-to-justify-putins-war-on-ukraine-runs-counter-the-fatima-message/.

[5]https://www.marcotosatti.com/2023/03/16/vigano-message-to-the-international-congress-of-russophiles-mir/.

[6]https://www.corrispondenzaromana.it/international-news/when-confusion-enters-the-traditional-world/.

[7]https://pch24.pl/kosciol-po-soborze-watykanskim-ii-mocny-esej-abp-vigano/.

[8]https://pch24.pl/kilka-refleksji-na-temat-drugiego-soboru-watykanskiego-i-obecnego-kryzysu-w-kosciele/.

[9]https://pch24.pl/prawda-o-soborze-watykanskim-ii-raport-pch24-pl/.

[10]https://www.marcotosatti.com/2023/01/24/msgr-vigano-the-one-thread-by-which-the-council-hangs/.

[11]https://pch24.pl/bp-athanasius-schneider-pontyfikat-franciszka-to-ciezki-krzyz/.

[12]https://onepeterfive.com/bishop-athanasius-schneider-on-the-validity-of-pope-francis/.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij