26 listopada 2015

Fałszywe starcie z islamem

(By Jamie Kennedy [CC BY 2.0 (http://creativecommons.org/licenses/by/2.0)], via Wikimedia Commons)

Wszyscy analitycy podkreślali, że w tragicznym dniu 13 listopada francuskie służby poniosły porażkę. Główna przyczyna tej porażki – ważniejsza, niż sam brak skuteczności – związana jest z kulturową niezdolnością francuskiej klasy politycznej do sięgnięcia głębszych powodów terroryzmu i właściwych środków, jakimi można z nim walczyć.


Zalewający dziś świat terroryzm jest dzieckiem Rewolucji roku 1789, jak i długiej listy zawodowych rewolucjonistów, anarchistów, socjalistów i komunistów, którzy w XIX i XX stuleciu masowo praktykowali przemoc i popełnili pierwsze w historii ludzkości ludobójstwa. Tak zwani fundamentaliści przeszczepili europejskie doświadczenia terroryzmu na grunt totalitarnej ze swej istoty ideologii, którą jest islam – polityczna religia narzucana zawsze innym za pomocą przemocy.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Plan wprowadzenia islamu do grona wartości republikańskich mógł powstać jedynie w umysłach odrzucających historyczną rolę religii, redukujących wszystko do konfliktów politycznych bądź ekonomicznych. Ta mentalność stanowi źródło zaskakujących błędów łączących ze sobą Nicolasa Sarkozy’ego i Francois Hollande’a z polityką śródziemnomorską realizowaną przez Stany Zjednoczone Baracka Husseina Obamy.

 

Na przełomie 2010 i 2011 roku ogłoszono „Arabską wiosnę”, wierząc, że upadek „tyranów” rządzących Egiptem, Libią i Syrią rozpocznie w Afryce i na Bliskim Wschodzie nową epokę demokracji, wolności i rozwoju społecznego. Obama, Sarkozy, a później Hollande, byli przekonani, że można bezboleśnie przejść do dyktatury do demokracji, i że ta „demokratyczna rewolucja” przekaże Stanom Zjednoczonym i Francji klucze do zasobów gospodarczych tych terenów. W lutym 2011 roku Francja rozpoczęła bombardowanie Libii, by przysłużyć się „demokratycznej rewolucji” zapoczątkowanej przez dżihadystycznych rebeliantów.

 

Efektem był rozwój radykalnego islamu, śmierć 150 tysięcy ludzi i wybuch krwawych podziałów w świecie muzułmańskim. W następnym roku Hollande wspierał Muhammada Mursiego, nowo wybranego prezydenta Egiptu, związanego z Bractwem Muzułmańskim – ruchem w sposób szczególny zainteresowanym odsunięciem od władzy prezydenta Baszara al-Asada. W roku 2013 Francja zrobiła wszystko, co w jej mocy, by Unia Europejska zniosła wszelkie embarga utrudniające zaopatrywanie syryjskich dżihadystów-rebelianótw w broń, instruktorów i wsparcie gospodarcze.

 

Teraz dowiedzieliśmy się, że masakra w Paryżu została zaplanowana w Syrii. W tych samych kręgach, które – jeszcze rok temu – cieszyły się zaufaniem Paryża. Należy też podkreślić, że terrorystami są imigranci w drugim i w trzecim pokoleniu, posiadający belgijskie bądź francuskie obywatelstwo. Wychowani w miejskich gettach, w których porażka utopijnego multikulturalizmu staje się rzeczą jawną.

 

Jedyny człowiek dalej wierzący w tę utopię, Barack Obama, dzień po masakrze zapowiedział, że „hasło liberté. egalité, fraternité nie tylko przywołuje na myśl francuskie wartości, ale i wartości, które wszyscy podzielamy”. Wydaje się też, że podzielają je władze Watykanu, skoro „w Rok Święty mogą być zaangażowani także muzułmanie”, ponieważ „najwyższa pora rozpocząć ofensywę miłosierdzia w świecie rozdzieranym przez przemoc”.

 

Miłosierdzie jest wielką, chrześcijańską cnotą. Ale jeśli jest ona wyemancypowana ze związków z cnotami sprawiedliwości i męstwa, staje się kościelnym odpowiednikiem świeckiej kultury kapitulacji. Jest ona dziś wyrażana w wielu różnych dewiacjach kulturowych i moralnych, w tym poprzez satanizm – antyreligię, w której wielu młodych ludzi bezwiednie otacza kultem koncerty rockowe. Co symboliczne, w chwili, w której terroryści rozpoczęli masakrę w Bataclan, na scenie grano utwór pt. „Kiss the Devil”. Kulturę śmierci – tak islamską jak i relatywistyczną – można skonfrontować i zwyciężyć wyłącznie dzięki prawdziwemu światłu Ewangelii.

 

Roberto de Mattei

Corrispondenza Romana

 

Tłum. mat.

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij