Pod takim hasłem przeszła ulicami Krakowa feministyczna manifestacja z okazji dnia kobiet. Organizatorzy niemalże trafili w datę owego święta. „(…) to z okazji ósmego marca, tylko, że dziewiątego” – tłumaczył jeden z uczestników.
Zapisane na transparentach frazy, wraz z okrzykami nawołującymi do rewolucji, składały się na generalne przesłanie manifestacji: żądanie radykalnej zmiany. Płace są nierówne a to, co nierówne to niesprawiedliwe – ten ciąg myślowy pozwolił aktywistom „Manify” stwierdzić, że „walcząc o równość, walczą o sprawiedliwość”, a nawet o „wartości konstytucyjne”.
Wesprzyj nas już teraz!
Dzień wcześniej ze swoim przemarszem z okazji dnia kobiet trafiły w datę działaczki „Młodzieży Wszechpolskiej”, zgromadzone wokół kobiecego ruchu „W imieniu Dam”. Pod hasłem „Bądźcie damami, nie feministkami” pokazywały mieszkańcom Krakowa, że istnieje alternatywa w dyskusji nad miejscem kobiety w społeczeństwie, na dodatek alternatywa wywodząca się z tradycji narodowych i zasad chrześcijańskiej cywilizacji. „Wobec świata antywartości przywracamy do żywych dawne tradycje (…) dziś panuje moda, nakazująca młodym dziewczynom głuszyć w sobie wstyd kobiecy, mówić głośno o tym, o czym się nie mówiło, pokazywać to, czego się nie pokazywało… A wstyd kobiecy to wielka zdobycz naszej cywilizacji, tak samo, jak poczucie honoru u mężczyzn” – czytamy na oficjalnej stronie internetowej.
Tym, co już w pierwszej chwili na obu zgromadzeniach zwracało uwagę, jeszcze zanim zagrzmiały wykrzykiwane hasła, był wygląd ich uczestniczek. Doprawdy, nie trzeba było nic słyszeć, by poznać intencje i poglądy manifestujących. Trudno było się oprzeć wrażeniu istnienia ogromnej przepaści miedzy stonowanymi spódniczkami i płaszczami „dam” a pomarańczowymi kaloszami, ćwiekowanymi, glanami i szelkami bezwiednie zwisającymi z, chciałoby się rzec, wegetariańskich, sylwetek, „manifeministek”. Wyznawana ideologia odbija się w wyglądzie. Tak jak komunizm forsował socrealizm, tak dziś między innymi feminizm „lansuje” postmodernizm.
zd
{galeria}