22 czerwca 2023

Nie zezwalają na rozwody i walczą z szerzeniem się tak zwanej kultury śmierci. Mimo prób ingerencji ze strony ONZ, UE, licznych organizacji pozarządowych z krajów zachodnich, a nawet agend rządowych innych państw (np. USAID), zdecydowana większość mieszkańców Filipin nie chce liberalizacji obyczajów.

 

Analitycy opisując fenomen Filipin sugerują, że sprzeciw wobec rozwodów czy powszechnej dostępności antykoncepcji wynika z silnej pozycji Kościoła katolickiego. Ta jednak ma słabnąć, a skutkiem tego są coraz bardziej nachalnie promowane projekty ustaw zezwalających na rozbijanie małżeństw, seks-edukację i powszechne stosowanie tak zwanych nowoczesnych środków antykoncepcji, które obejmują między innymi sterylizację.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Silna wiara katolicka?

Przed dwoma laty Filipińczycy obchodzili 500-lecie chrześcijaństwa. Dokładnie w 1521 roku portugalski odkrywca Ferdynand Magellan, wcześniej poddawszy się pod panowanie króla hiszpańskiego Karola I, przybył do regionu Visayan na Filipinach, inicjując proces europejskiej kolonizacji.

Do dziś Filipińczycy są najludniejszym i jedynym poza Timorem Wschodnim krajem z większością katolicką w Azji. Filipiny to także trzecie – po Brazylii i Meksyku – państwo na świecie z największą populacją wiernych Kościoła. Obecnie niemal 80 procent z liczącego ponad 114 milionów osób społeczeństwa jest katolikami, którzy – jeśli wierzyć słowom biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża wypowiedzianym we wrześniu 2018 roku – nie wstydzą się przynależności do Chrystusowej owczarni.

Hierarcha mówił: – Wyznawanie wiary w miejscach publicznych jest czymś normalnym. O godzinie 15:00 na Filipinach przerywana jest praca w bankach, urzędach, sklepach. Przerywane są także programy telewizyjne i wszyscy odmawiają Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Dla nas w Polsce byłoby to niespotykane, dlatego, że wciąż jeszcze wiara jest ukrywana. Funkcjonuje model, że wiary należy się wstydzić. Dla mieszkańców Filipin jest ona przywilejem, zaszczytem – tłumaczył w rozmowie z KAI biskup Jeż, a słowa te padły po tym, jak zaprosił na rekolekcje dla księży kardynała Luisa Antonio Tagle, o którym spekulowano, że mógłby być przyszłym papieżem, zwłaszcza, iż cieszy się dużym uznaniem papieża Franciszka. W przekonaniu polskiego hierarchy, pod względem poważnego traktowania swego wyznania my, Polacy możemy wiele nauczyć się od Filipińczyków.

Z opisu tarnowskiego hierarchy wynikało, że jeszcze niespełna 5 lat temu wspólnoty filipińskie działały mocno i prężnie, a codzienne życie mieszkańców tego kraju było silnie zintegrowane z życiem duchowym. Żyjący na odległych od nas wyspach zachowywali pokój wewnętrzny i nawet w obliczu największych tragedii, katastrof potrafili się szybko mobilizować, z nadzieją patrząc w przyszłość.

Tę obserwację duchownego potwierdzają także analizy chociażby amerykańskich prawników, sugerujących, że wiara katolicka została tam zintegrowana z wieloma praktykami społecznymi, co ma wpływ na codzienne życie Filipińczyków.

 

Dziedzictwo kolonialne

Steven Shirley, autor wydanej w 2004 roku monografii: Guided By God: The Legacy of the Catholic Church in Philippine Politics zauważa, że katolicyzm był „kamieniem węgielnym filipińskiej tożsamości” od okresu kolonialnego. Szybko też rozprzestrzenił się na wyspach, ponieważ nie napotkał innej scentralizowanej instytucji religijnej – poza islamem na południu – która rzuciłaby mu wyzwanie we wczesnych latach hiszpańskiego kolonializmu.

Nieprzychylny zakonom autor pisał o „wyzysku Filipińczyków” przez zakonników posiadających rozległe połacie ziemi, hacjendy i encomiendy przyznane przez rząd hiszpański, a następnie wydzierżawiane. Warto zauważyć, że na katolickich duchownych ciążył obowiązek edukacji społeczeństwa, a to wpłynęło na ukształtowanie się miejscowych elit.

Po przejęciu kolonii przez Amerykanów w 1898 roku silny związek władz świeckich z Kościołem stał się wyzwaniem dla nowych kolonistów promujących politykę absolutnego rozdziału między tymi dwiema sferami, oraz osłabiania pozycji katolików.

Mimo podjętych przez USA prób marginalizacji filipińskich katolików poprzez okazywanie wrogości ze strony rządu amerykańskiego i misjonarzy protestanckich, w latach trzydziestych XX wieku ogromny wpływ na kształt władzy miała krajowa elita wychowana i wykształcona na kościelnych uczelniach. Katolicyzm stał się ważnym aspektem tożsamości politycznej i – jak pokazały kolejne dekady – politycy, dyplomaci, prawnicy musieli liczyć się z jego nauczaniem moralnym i społecznym.

Dziś, chociaż wpływy Kościoła słabną, wciąż odgrywa on istotną rolę. Nadal ma duże możliwości mobilizacyjne i motywacyjne, chociaż nie takie jak wtedy, gdy doprowadził – na drodze pokojowych protestów – w 1986 roku do obalenia rządów dyktatora Ferdinanda Marcosa (duża rola kardynała Jaime Sina, który w 1974 r. stanął na czele episkopatu i domagał się zniesienia stanu wojennego oraz pełnego przywrócenia swobód obywatelskich).

Silna pozycja katolicyzmu przedstawiana jest przez zwolenników liberalizacji obyczajowości jako główna przeszkoda we wdrażaniu postępowej agendy, w tym legalizacji rozwodów.

 

Tradycje rozwodowe

Kancelaria prawna De Borja Lamorena Duano i Navarro z Manili zauważa, że Filipiny jako zagorzały katolicki kraj do tej pory nie mają absolutnego prawa rozwodowego, ale ta „luka” w prawie rodzinnym nie zawsze miała miejsce.

W okresie poprzedzającym hiszpańską kolonizację, czyli przed 1521 r., Filipińczycy byli bardziej liberalni niż dzisiaj. Rozwody zdarzały się pośród rdzennych ludów Tagbanwanów z Palawan, Gadangów z Nueva Viscaya, Sagadanów i Igorotów z Kordylierów oraz Manobos, B’laan i muzułmanów z wysp Visayas oraz Mindanao.

Liberalne podejście do rozwodów ze strony ludów rdzennych miało być jedną z przeszkód we wprowadzaniu katolicyzmu na wyspach. Jednak nawet ówczesne zwyczaje przewidywały karę dla cudzołożników oraz strony winnej rozpadowi związku w postaci konieczności zwrotu posagu.

W okresie kolonizacji hiszpańskiej (1521-1898) zakazano całkowitego rozwodu na podstawie hiszpańskiego kodeksu cywilnego. Dopuszczono instytucję tzw. rozwodu względnego, podobną do dzisiejszej separacji prawnej, czyli rozwodu a mensa et thoro, od łoża i stołu. Nie zrywano więzów małżeńskich, ale pary nie musiały ze sobą zamieszkiwać i wspólnie zarządzać majątkiem.

Potem w okresie kolonizacji amerykańskiej (1898-1941), po scedowaniu Filipin przez Hiszpanię na rzecz Stanów Zjednoczonych na mocy traktatu paryskiego (1898), nastąpiła „rewolucja kulturowego i religijnego pragmatyzmu” opartego na zasadach rozdziału Kościoła i państwa oraz wolności religijnej.

Amerykanie uznali za niedopuszczalną ingerencję duchownych w osobistą decyzję małżonków o rozwodzie. Kwestie te mogła regulować wyłącznie władza państwowa. 11 marca 1917 r. wprowadzono ustawę nr 2710 , która zezwalała na absolutny rozwód z powodu skazania za cudzołóstwo ze strony żony lub konkubinat ze strony męża.

W praktyce jednak trudno było uzyskać rozwód i władze kolonialne zdecydowały o dalszej liberalizacji prawa. Jednak – jak zauważają prawnicy filipińscy – „nie dało się tak łatwo cofnąć trzystu lat kolonializmu hiszpańskiego oraz jego związku z Kościołem Rzymskokatolickim”.

W czasie okupacji japońskiej (1941-1946) przewodniczący Filipińskiej Komisji Wykonawczej, na mocy upoważnienia udzielonego przez Naczelnego Dowódcę Japońskich Sił Cesarskich na Filipinach, wydał 25 marca 1943 r. rozporządzenie nr 141, które uchyliło ustawę nr 2710 i zezwoliło na rozwód z powodu wielu przesłanek. Obejmowały one: cudzołóstwo, zamach jednego z małżonków na życie drugiego, drugie lub kolejne małżeństwo zawarte przez którąkolwiek ze stron przed unieważnieniem poprzedniego formalnego związku, choroby zakaźne nabyte przez jednego z małżonków, nieuleczalną chorobę umysłową, impotencję, skazanie któregokolwiek z małżonków za przestępstwo, w przypadku którego wymierzona minimalna kara wynosiła co najmniej sześć lat pozbawienia wolności, a także przemoc fizyczną, zamierzone lub nieuzasadnione opuszczenie małżonka trwające przez co najmniej jeden rok przed wniesieniem powództwa, niewyjaśnioną nieobecność w ostatnim miejscu zamieszkania nieprzerwanie przez trzy kolejne lata przed wniesieniem pozwu, obrazę czynem lub rażącą zniewagą w stopniu uniemożliwiającym dalsze wspólne życie.

Trzy lata po wyzwoleniu spod okupacji japońskiej zniesiono rozporządzenie, a w 1950 r. uchwalono kodeks cywilny, który zniósł wszelkie regulacje pro-rozwodowe, z wyjątkiem tego rodzaju praktyk wśród muzułmańskiej mniejszości.

W okresie stanu wojennego (1972-1986) prezydent Ferdinand Marcos wydał dekret 1083, kodyfikując tak zwane rozwody muzułmańskie, zezwalając na utworzenie sądów szariackich. O rozwód mogły ubiegać się także osoby, które nie były muzułmanami, ale zawarły związek małżeński zgodnie z prawem szariatu. Do dziś obowiązują przepisy z 1950 r. i jedynie rozwody muzułmańskie są dopuszczalne na Filipinach.

Obowiązujący od 3 sierpnia 1988 r. kodeks rodzinny Filipin zezwala na złożenie pozwu w sprawie stwierdzenia nieważności małżeństwa z powodu ujawnionej już po ślubie niezdolności psychicznej. Orzeczenie powoduje nieważność małżeństwa ab initio (od samego początku i wywołuje skutki prawne co do statusu dzieci i rozporządzania majątkiem małżonków).

 

Żądania Rady Praw Człowieka ONZ z 2022 r. bez odzewu

Jeszcze w listopadzie 2022 r. Rada Praw Człowieka ONZ po przeglądzie stanu praw człowieka na Filipinach zażądała legalizacji aborcji, rozwodów i „małżeństw” osób tej samej płci.

Rządzący od ponad roku syn dyktatora Marcosa, Ferdinand Marcos Jr – mimo liberalnych poglądów – stwierdził, że kraj nie jest gotowy na narzucenie lewicowej agendy społecznej. Główny dziennik „Manila Times” donosił z kolei, ze Filipiny nie pozwolą, aby Organizacja Narodów Zjednoczonych i liberalne kraje europejskie narzuciły mieszkańcom program proaborcyjny, pro-rozwodowy i pro-LGBT.

Sekretarz sprawiedliwości Jesus Crispin Remulla w rozmowie z „Manila Times” zaznaczył, że „kulturowo nasze wartości mogą kolidować z wieloma wartościami, które oni (kraje zachodnie) chcą nam narzucić” i Filipińczycy nie są na to gotowi – komentował.

Remulla zauważył, że kraj może być otwarty na uchwalenie programu socjalliberalnego, ale nie ma na razie precyzyjnie określonych przesłanek, które pozwalałaby na przyjęcie ustawy rozwodowej. Ganił bogate kraje europejskie, że chcą narzucić swój model Filipinom, w których przedkłada się prawa wspólnotowe ponad zachodni wysoki poziom praw indywidualnych.

Niemniej jednak, zarówno w Izbie Reprezentantów, jak i Senacie złożono stosowne projekty ustaw legalizujących rozwody. Niższa Izba parlamentu zaakceptowała nawet jeden z projektów, ale utknął on na etapie rozpatrywania przez izbę wyższą.

Środowisko antykościelne liczy, że już niebawem Filipiny zalegalizują rozwody, Trzeba tylko znaleźć sposób, by jeszcze bardziej osłabić wpływy Kościoła katolickiego m.in. poprzez nasilenie ataków na duchownych. Z pewnością skrzętnie wykorzystanoby skandale obyczajowe i potencjalne oskarżenia hierarchów o nadużycia seksualne względem kleryków czy nieletnich. Jednak, jak dotąd nie ma oskarżenia wobec jakiegokolwiek hierarchy episkopatu filipińskiego. Osoby nieprzychylnie nastawione do Kościoła przekonują opinię publiczną, że brak oskarżeń nie oznacza braku nadużyć, lecz że panuje specyficzna kultura ich nieujawniania. Póki co koncentrują się one na propagandzie skierowanej do młodych, bardziej liberalnych osób, organizując niby-artystyczne akcje w stylu performance.

 

Ustawa o zdrowiu reprodukcyjnym

Pewnym ciosem dla Kościoła było przyjęcie przez kongres ustawy o zdrowiu reprodukcyjnym w 2012 roku, chociaż znacznie osłabionej wskutek zaskarżenia jej do trybunału konstytucyjnego oraz wykreślenia szeregu artykułów.

Socjolog religii Jayeel Cornelio z Uniwersytetu Ateneo de Manila uważa, że spadek znaczenia politycznego Kościoła nie musi być nieodwracalny, a konsekwentne stanowisko moralne w erze zmian napędzanych technologią, dają duchownym katolickim przewagę w społeczeństwie, w którym wciąż około 71 procent filipińskich katolików uważa, że religia jest bardzo ważna w ich życiu.

Kościół wspiera wielu aktywistów organizacji pozarządowych, katolicy podejmują działania, by bronić moralności w życiu publicznym.

W lutym 2023 r. proaborcyjna działaczka Grace Gayoso-Pasion, specjalistka ds. zarządzania wiedzą rozwojową w Azji, związana z programem Johns Hopkins Center for Communications, stypendystka ASEAN ubolewała, że walka o przekształcenie ustawy o odpowiedzialnym rodzicielstwie w ustawę o zdrowiu reprodukcyjnym w grudniu 2012 r. zajęła 14 lat i trzeba było toczyć zażarte spory z potężnymi grupami i silną opozycją. Chociaż przyjęta ustawa nr 10354 zapewnia powszechny i bezpłatny dostęp do nowoczesnych metod antykoncepcji, obejmujących także sterylizację i nakazuje odpowiednią dla wieku i rozwoju edukację seksualną w szkołach państwowych, to jednak nie gwarantuje ona respektowania prawa. Kolejne batalie w latach 2013-2017 przyczyniły się do dalszego osłabienia regulacji.

17 grudnia 2022 r. adwokaci i inni interesariusze ustawy o zdrowiu reprodukcyjnym, którzy zebrali się, aby uczcić 10. rocznicę uchwalania regulacji, zastanawiali się co zrobić, by była ona powszechnie stosowana na poziomie lokalnym. Wskazano wówczas na potrzebę upowszechnienia pewnej mentalności, konieczność „przywrócenia zębów” ustawie poprzez wprowadzenie klarownych przepisów wykonawczych i zapewnienie środków budżetowych, uznanie jej za „priorytetową kwestię medyczną”, a także budowanie silnego ruchu poparcia dla ustawy itp.

We wdrożeniu tych przepisów przeszkadzają prężnie działające organizacje katolików świeckich, prawnicy, lekarze i liczni urzędnicy sprzeciwiający się działaniom masonerii, agnostyków, ateistów i… ekonomistów sugerujących, że bez walki z przyrostem naturalnym nie uda się ograniczyć ubóstwa oraz śmierci okołoporodowej, a także nie spełni się zobowiązań międzynarodowych.

Przeciwnicy budują spójną argumentację, odwołując się do prawa naturalnego, konstytucji, doświadczenia i badań przeprowadzonych w innych państwach.

Nie oznacza to, że w społeczeństwie filipińskim nie ma patologii. W styczniu 2015 r. progresywny amerykański magazyn „Foreign Policy” starał się je przedstawić w skrajnie negatywnym świetle, pisząc „Witajcie na Filipinach, w ojczyźnie flirtujących polityków, milionów nieślubnych dzieci i regulacji małżeńskich, które sprawiają, że Włochy wyglądają na liberalne” (The Last Country in the World Where Divorce is Illegal).

 

Dlaczego tak trudno jest zalegalizować szybką ścieżkę rozwodową?

Analitycy, którzy zastanawiają się, co sprawia, że tak trudno jest zalegalizować „szybką ścieżkę rozwodową” na Filipinach, dochodzą ciągle do tego samego wniosku: wynika to z silnej pozycji wpływowego w świecie polityki Kościoła katolickiego oraz jego sojuszników lobbujących w Izbie Reprezentantów i Senacie przeciw projektom ustaw, które sukcesywnie są składane w parlamencie.

W 1988 roku senator Aquilino Pimentel Jr. złożył projekt ustawy mający na celu uznanie rozwiązania małżeństwa w instytucjach religijnych. W 1992 roku senator Leticia Ramos Shahani złożyła projekt ustawy o uznanie rozwodów uzyskanych przez Filipińczyków za granicą, podczas gdy w 1995 roku senator Nikki Coseteng złożyła projekt ustawy odnośnie uchwalenia kodeksu rozwodowego. Nad tymi propozycjami praktycznie nie toczono żadnej dyskusji. W 1998 r. senator Teofisto Guingona złożył projekt ustawy o wykreśleniu przepisu o separacji i włączeniu go jako podstawy unieważnienia małżeństwa. W 1999 i 2001 roku kongresmen Manuel Ortega i senator Rodolfo Biazon złożyli projekty ustaw legalizujących rozwód.

Od 2005 roku feministyczna partia Gabriela konsekwentnie składa projekt ustawy rozwodowej – House Bill 4408, która przewiduje pięć przesłanek wniesienia pozwu o rozwód.

Często pary, które chcą zakończyć swoje małżeństwa, starają się o jego unieważnienie, wymyślając absurdalne przyczyny, a i tak spotykają się później z reakcją prokuratury wnoszącej o zmianę orzeczenia sądu. Postępowania są kosztowne i długotrwałe. Sprzeciw wobec rozpadu związków małżeńskich wynika m.in. z obaw o losy dzieci i spójność całego społeczeństwa.

Nawet były prezydent o jawnie antykatolickim nastawieniu, Rodrigo Duterte w wywiadzie udzielonym mediom, gdy starał się o prezydenturę mówił, że nie poprze rozwodów, ponieważ miałoby to „szkodliwy wpływ” na rodziny.

Filipińczycy obawiają się banalizacji instytucji małżeństwa i kosztów, jakie musiałoby ponosić całe społeczeństwo z powodu rozpadu rodzin.

Ochronie małżeństwa sprzyja konstytucja. Chociaż jeszcze w 1967 roku, w trakcie rządów prezydenta Ferdinanda Marcosa wdrożono politykę depopulacyjną. Dyktator podpisał m.in. Deklarację w sprawie ludności z 29 innymi krajami, zatwierdzoną przez sekretarza generalnego ONZ Sithu U Thanta podczas ceremonii 11 grudnia 1967 r., dzień po Dniu Praw Człowieka. Stwierdzono wówczas, że „problem ludnościowy” jest głównym zagrożeniem długoterminowego rozwoju gospodarczego. Powołano więc Komisję Ludnościową, aby naciskać na ograniczenie dzietności. Potem podpisano umowę z Agencję Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID), która dostarczała 80 procent wszystkich środków antykoncepcyjnych o wartości 3 mln dolarów rocznie.

Ograniczenie dzietności na Filipinach i w dwunastu innych ludnych krajach świata było istotne dla realizacji interesu narodowego USA, ponieważ jak stanowiła notatka National Security Study Memorandum 200: Implications of Worldwide Population Growth for US Security and Overseas Interests (NSSM200) z 1975 r., „gospodarka USA będzie wymagała dużych i rosnących ilości minerałów z zagranicy”, a kraje wymienione w notatce bogate w surowce mogłyby wytworzyć destabilizujące siły opozycji przeciwko Stanom Zjednoczonym. Na Filipinach znajdują się złoża nie tylko surowców energetycznych, ale także miedzi, litu, kobaltu, złota czy srebra.

Dopiero w 2003 r. Fundusz USAID rozpoczął wycofywanie się z 33-letniego programu rozdawania bezpłatnie środków antykoncepcyjnych. W 2004 r. Departament Zdrowia (DOH) wprowadził Filipińską Strategię Samodzielności w zakresie Antykoncepcji, propagując naturalne metody planowania rodziny. Jednak w sierpniu 2010 r. rząd ponownie ogłosił współpracę z USAID nad wdrożeniem kompleksowej strategii marketingowej i komunikacyjnej o nazwie May Plano Sila. Tym działaniom towarzyszą inicjatywy związane z legalizacją rozwodów.

Agencja AFP twierdzi, że zmienia się nastawienie społeczne wobec rozwodów. Ankieta przeprowadzona przez Social Weather Stations w 2005 r. sugerowała, że 43 procent Filipińczyków popierało legalizację rozwodów „dla par w separacji nie do pogodzenia”, podczas gdy 45 proc. było przeciwnych. Sondaż z 2017 r. sugeruje z kolei, że za rozwodami dla takich par obecnie ma być 53 procent pytanych i jedynie niespełna co trzeci ma się im sprzeciwiać.

W kraju zwolennicy legalizacji rozpadu rodzin organizują protesty. Argumentują, że zakaz utrudnia parom zerwanie więzi i ponowne zawarcie związku małżeńskiego, a także nie pozwala na ucieczkę od agresywnych małżonków.

Jeszcze w 2019 r. wielu przedstawicieli Kościoła katolickiego wzięło udział w pierwszym przesłuchaniu w sprawie projektu ustawy rozwodowej. Konferencja Biskupów Katolickich Filipin (CBCP) sprzeciwiła się ustawodawstwu, wskazując, że bezwzględne prawo rozwodowe nie może zostać uchwalone w celu uchylenia tego, co Bóg złączył poprzez święte małżeństwo. Wskazano, że powinno ono być chronione przed ingerencją państwa.

– Jeśli chodzi o obiektywne prawo moralne, jest to niesprawiedliwe prawo [mowa o projekcie legalizacji – red.], które nie może nikogo wiązać w sumieniu – oznajmiła Fenny Tatad z Biura Episkopatu ds. Rodziny, sugerując, że władze powinny dążyć do wzmocnienia małżeństwa i życia rodzinnego, a nie tracić czas i zasoby na niekonstytucyjne ustawodawstwo. Sekcja 2 art. 15 Konstytucji stanowi, że „małżeństwo, nienaruszalna instytucja społeczna, jest podstawą rodziny i podlega ochronie państwa”.

Katechizm Kościoła Katolickiego KKK 2384 mówi z kolei: „Rozwód jest poważnym wykroczeniem przeciw prawu naturalnemu. Zmierza do zerwania dobrowolnie zawartej przez małżonków umowy, by żyć razem aż do śmierci. Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne. Fakt zawarcia nowego związku, choćby był uznany przez prawo cywilne, powiększa jeszcze bardziej ciężar rozbicia; stawia bowiem współmałżonka żyjącego w nowym związku w sytuacji publicznego i trwałego cudzołóstwa: Jeśli mąż, odłączywszy się od swej żony, łączy się z inną kobietą, sam jest cudzołożnikiem, ponieważ każe popełnić cudzołóstwo tej kobiecie; także kobieta, która mieszka z nim, jest cudzołożnicą, ponieważ pociągnęła do siebie męża innej kobiety”. Kościół wskazuje, że rozwód jest niemoralny, ponieważ „wprowadza nieład w rodzinie i społeczeństwie”.

Najnowszy filipiński projekt ustawy pro-rozwodowej z 2019 r., który utknął w Senacie, proponuje sześciomiesięczny okres ugodowy po złożeniu przez pary wniosku o absolutny rozwód „jako ostateczną próbę pogodzenia zainteresowanych małżonków”.

Przesłanką do ubiegania się o rozwód ma być przemoc fizyczna, rażąco obraźliwe zachowanie, uzależnienie od narkotyków, alkoholizm, chroniczny hazard, homoseksualizm, małżeństwo bigamiczne i niewierność małżeńska.

Agnieszka Stelmach

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij