Samo istnienie rodziny narusza zasady nowoczesnego liberalizmu. Dlatego właśnie nie należy się dziwić, że osłabienie etosu średniowiecza ma najbardziej destruktywne konsekwencje dla rodziny, a szczególnie dla powiązanych z nią miłości i hojności. Problemy dające początek takim zjawiskom jak rozwody, antykoncepcja, aborcja, homoseksualność, małżeństwa jednopłciowe, poligamia, sztuczne zapłodnienie, czy eutanazja nie są od siebie niezależne.
Czy współczesny liberalizm jest mitem? Na to pytanie stara się odpowiedzieć ksiądz James V. Schall na stronach portalu Crisis Magazine. Do tego celu duchowny, wykładowca nauk politycznych i autor wielu książek wykorzystuje publikację John’a Safranek’a „Mit Liberalizmu” (The Myth of Liberalism) z 2015 roku.
Wesprzyj nas już teraz!
Książka Safranek’a, niestety nie przetłumaczona jeszcze na język polski, bardzo dokładnie wyjaśnia dlaczego liberalizm to tylko mrzonka, której wiele współczesnych założeń jest zwyczajnie niespójnych. Podstawowe postulaty tego nurtu zawsze bowiem wymagają dokonania poprawek. Natomiast pojawiające się nowe uzasadnienia mające uzupełniać lub zastąpić te stare i nieadekwatne powinny być również odrzucane jako niespójne.
„Niezastąpioną i trwałą wartością opublikowanej książki, trzymanej w naszych rękach, jest to, że w przeciwieństwie do rzeczy dostępnych w Internecie pozostaje ona poza hałasem i dezorientacją nowoczesnych technologii, kultury i środowiska akademickiego”, pisze ks. Schall. Po czym dodaje: „Książka jest jedynym miejscem, w którym można przedstawić argumentację o poważnych niedoborach współczesnego liberalizmu w jego całokształcie”. Książka nieprzeczytana nie jest dostępna dla umysłu. Jednak, jak pisze autor, raz opublikowana książka pozostaje jedyną drogą prowadzącą do umysłu, która nie może być kontrolowana, chyba, że zostanie spalona. Ta ostatnia praktyka staje się prawdopodobna w społeczeństwach rządzonych „bardziej przez pragnienie niż rozsądek”.
Safranek w swojej publikacji przytacza fragmenty książki Hegla „Zasady filozofii prawa”. Jedno z pierwszych odniesień do myśli niemieckiego filozofa zamyka się w zdaniu: „Prawo do osobliwości podmiotu, jego prawo do bycia zadowolonym lub innymi słowy prawo do subiektywnej wolności stanowi oś i środek różnic pomiędzy starożytnością a czasami nowożytnymi”. Jak należy rozumieć te słowa? Po pierwsze wszyscy jesteśmy osobami wyjątkowymi a nie jakimiś niezróżnicowanymi istotami. Z kolei słowo prawo oznacza, że nasza „wyjątkowość” należy wyłącznie do nas i nikt, nawet Pan Bóg, nie może w nią ingerować. Tylko my możemy ją [wyjątkowość] sobie ofiarować, jest to prawo a nie prezent. Warto zastanowić się, jak pisze Schall, co stanowi istotę i fundament tego prawa?
Prawo to roszczenie wymierzone przeciwko innym, którzy powinni być nam coś winni przez to kim mówimy, że jesteśmy. My w związku z tym mamy ogólne prawo do tego, by być zadowolonymi. Natomiast jeśli nie jesteśmy zadowoleni, to ktoś narusza naszą godność, nasze prawo do naszej unikalnej wyjątkowości. Prawo do bycia zadowolonym to inny sposób wyrażenia, że mamy prawo do naszej subiektywnej wolności. Oznacza to, że nic innego i nikt inny nie może ingerować w to czego pragniemy. „Jest to jedyny absolut w świecie bez absolutów”, pisze ks. Schall. Każda moralna, polityczna i społeczna kwestia musi brać swój początek właśnie z tej zasady. Pragnienie jest tym co konstytuuje naszą „wyjątkowość” istnienia i ugruntowuje wolność. Jeśli dobrowolnie czegoś pragniemy, mamy do tego prawo.
Wreszcie, jak zauważa autor, powiedziano nam, że „subiektywna wolność” konstytuuje różnicę pomiędzy czasami klasycznymi/średniowiecznymi a nowożytnością. Wolność w epoce klasycznej/średniowiecznej była oparta na rozsądku, logosie, nie na pragnieniu; na tym co jest, a nie na tym co będzie. Aby lepiej zrozumieć co autor ma na myśli, należy zwrócić uwagę na dwa aspekty. Po pierwsze, według Platona pragnienie jest samo w sobie nieograniczone. Po drugie, zgodnie z Arystotelesem, celem cnoty jest zarządzanie pragnieniem, a tym samym realizacja celów, a nie tylko pragnień. Pragnienia nie prowadzą do żadnego zakończenia, wręcz przeciwnie rodzą kolejne pragnienia. Pragnienia same w sobie są dobre, jednak powinny być zarządzane przez rozsądek [rozum]. Różnica pomiędzy nowożytnością a wiekami klasycznymi/średniowieczem dotyczy tego, gdzie lokujemy centrum naszego istnienia: w nieograniczonym pragnieniu, czy w ograniczającym lub zarządzającym pragnieniami rozsądku. To właśnie rozsądek pozwala poznać nasz cel, wobec którego pragnienia pełnią rolę służalczą.
John Safranek w swojej książce wskazuje, że liberalizm bardzo mocno stara się wyjaśnić co to znaczy być istotą ludzką, dąży do zastąpienia pragnienia przez rozsądek w wyjaśnianiu kim jest człowiek: „[Liberalizm] jest mitem z powodzeniem propagowanym przez władze społeczne i polityczne, celem ukrycia narzucanych przez nich grup towarów, które mają na celu podważyć tradycyjne wartości Zachodu. Liberalizm nie jest spójną filozofią, ale zbiorem powodów, propagowanych pod rubryką osobistej wolności (heglowskiej subiektywnej wolności) przez bardzo potężne społeczne i polityczne interesy. Powiedzenie „zarysuj liberała, a znajdziesz zwolennika totalitaryzmu”, jest zakorzenione, zdaniem ks. Schall’a, w intelektualnej nieudolności liberalizmu, by uzasadnić własne, oparte na pragnieniu wyjaśnienia ludzkich działań. Koniec końców i tak należy odwołać się do władzy, opartej na arbitralnym pragnieniu, a nie rozsądku. Analiza powodów, które powinny wskazywać na wyższość pragnienia nad rozsądkiem (autonomia, godność, wolność, prawa, indywidualizm i równość) okazuje się słabością. Żadne z tych wyjaśnień nie może funkcjonować samodzielnie, bez ujawniania defektów, w obliczu klasycznego pojęcia sprawiedliwości – by wyjaśnić wyjątki według, których działa każda z tych zasad, kiedy to pragnienie staje się ich fundamentem.
Ksiądz Schall zauważa, że nie jesteśmy równi pod każdym względem. Jednak jeśli oprzemy nasz argument dotyczący równości na pragnieniu, by być równym we wszystkim, to prędzej czy później skończymy na niesprawiedliwości, ponieważ jakaś nierówność musi zostać zauważona. Można w ten sposób wywnioskować, że pragnienie nie może samodzielnie sankcjonować równości. „Mit propagowany przez współczesnych liberalnych uczonych, dotyczy pojęcia równości, które to całkowicie zależy od cnoty sprawiedliwości, a ponadto może uzasadniać kwestie moralne i polityczne w izolacji od niej [sprawiedliwości]”. W związku z tym fakt, że czegoś pragnę, nie oznacza, że wszystkie moje pragnienia są równe. Moje pragnienia nie są też uprzywilejowane w stosunku do pragnień innych. Zarówno równość jak i nierówność musi podlegać badaniu przez zasady inne niż pragnienie samo w sobie”.
Safranek, w swojej książce zauważa, że pojęcie rodziny narusza zasady nowoczesnego liberalizmu. Dlatego właśnie nie należy się dziwić, że osłabienie etosu wieków klasycznych/średniowiecza ma najbardziej destruktywne konsekwencje dla rodziny, a szczególnie dla powiązanych z nią miłości i hojności.
Problemy dające początek takim zjawiskom jak rozwody, antykoncepcja, aborcja, homoseksualność, małżeństwa jednopłciowe, poligamia, sztuczne zapłodnienie, czy eutanazja nie są od siebie niezależne. Są one połączone łańcuchem przyczynowo-skutkowym, w którym pierwsze odchylenie od normy prowadzi do kolejnych. Każdy z tych problemów Safranek rozpatruje pod kątem trwałego upadku życia ludzkiego. Ponadto jasno określa stosunek rozumu do ludzkiego szczęścia, które to stanowi zwieńczenie naszej natury, a tym samym wszelkich działań.
Zgodnie z tokiem myślenia Safranek’a najbardziej intelektualnie zdezorganizowanym źródłem narzucania pragnień w życiu publicznym jego ojczyzny, USA, jest Sąd Najwyższy. Autor dowodzi on, że obowiązkiem Sądu nie jest bycie ustawodawcą narzucającym moralność społeczeństwu. Koncepcja ta jest naruszeniem Konstytucji, stanowi próbę usprawiedliwienia złożenia arbitralnej władzy w rękach kilku niewybieralnych sędziów. Safranek w swojej książce wiele uwagi poświęca nieprawidłowemu wnioskowaniu, które usprawiedliwia uzurpowanie władzy. „Kiedy pragnienia lub przyjemności są traktowane jako dobro podstawowe, moralność (autonomiczna reguła naszych pragnień) wydaje się niepotrzebna… Jeśli moralność jest zbędna, tak samo dzieje się z politycznymi i prawnymi nakazami, które ją uzasadniają. Ostatnie sześć dekad ujawniło, że zagadka ta jest nierozwiązywalna na gruncie terminologii liberalnej. Liberałowie ograniczeni są do odwoływania się do władzy, tej Sądu Najwyższego, nawet jeśli nie mogą uzasadnić jego uprawnień do utrzymywania w mocy roszczeń mniejszości vs większości lub odwrotnie. Liberalne orzecznictwo przechyla się więc w stronę pozytywizmu i autorytaryzmu.”
Forma sprawowania władzy oparta na pragnieniu, czyli taka w której filozoficzne i prawne normy są podporządkowane indywidualnym pragnieniom, muszą więc w swojej własnej logice, być oparte na dobrowolnej koncepcji prawa, która nie posiada innego uzasadnienia, niż wybór władzy. Arystoteles, jak pisze duchowny, już wieki temu wyjaśniał, że demokracje oparte na „wolności” dla własnego dobra, a nie w wyniku takiego zamysłu, muszą zakończyć się tyranią.
Od jakiegoś czasu teoretycy muzułmańscy dowodzą, że za jedną lub dwie dekady wiele miast i krajów w Europie oraz Ameryce będzie zamieszkiwać duża populacja mniejszości muzułmańskiej, która jednak będzie cechować się większościowym statusem politycznym i społecznym. Wzrost ten nie sprzyja spadkowi ilości narodzin na Zachodzie. Jako, że raczej nie istnieją dowody na to, by wątpić w powyższe kalkulacje, Safranek przedstawia jasny i silny argument przemawiający za przywróceniem prymatu rodziny w życiu publicznym. Powraca on do terminów definiowania dobra rodziny w wiekach klasycznych/średniowieczu, ale z uwzględnieniem niuansu arystokracji, która wydaje się niewystarczająco zrozumiana.
„Nową arystokrację stanowią nienaruszone rodziny. W kontraście do historycznie rozumianej arystokracji, ta współczesna nie jest oparta na własności lub materialnym dobrobycie. Bazuje na cnocie relacji rodzinnych, przede wszystkim pomiędzy rodzicami. Nie jest ona dziedziczona, ale ma charakter przyjemnościowy, ponieważ dzieci w niej wychowane będą uprzywilejowane od urodzenia w praktycznie wszystkich składnikach szczęścia, biorąc przykład z dobroczynności i powściągliwości rodziców… Nienaruszona ludzka rodzina w sposób niezastąpiony realizuje najbardziej pierwotną ludzką potrzebę bezwarunkowej miłości z równoczesnych rozwijaniem cnót niezbędnych dla dobrostanu człowieka”.
Takie podejście wymaga odrzucenia etyki oraz polityki opartych na pragnieniach, w których kwestie rozumu, cnoty i poświęcenia są nieobecne.
Kończąc swoje rozważania dotyczące liberalizmu w oparciu o książkę Safranek’a, Schall podkreśla, że klasyczne/średniowieczne rozumienie rodziny i cnoty stanowi podstawę dobra ludzkiego: „Nie trzeba być bogatym, silnym lub sławnym, by posiadać szczęśliwą rodzinę, cieszyć się przyjaźnią, doceniać piękno, ćwiczyć samokontrolę lub zdobywać wiedzę”. Pisał o tym już Arystoteles, pisali wszyscy chrześcijańscy apologeci, a dziś nie pisze o tym już niemal nikt.
Źródło: Crisis Magazine
malk
Zobacz także:
Jak żyć po katolicku w XXI wieku. Małżeństwo