Kończące się w niedzielę wieczorem piłkarskie Euro 2020 z pewnością zapadnie w pamięci kibiców nie tylko z powodów sportowych. Impreza zorganizowana z rocznym opóźnieniem i – po raz pierwszy – w kilkunastu krajach, obfitowała bowiem w liczne przypadki zaangażowania polityczno-ideologicznego. Nie inaczej będzie w finale, gdzie o „tęczowy” przekaz zadba jeden ze sponsorów: niemiecki koncern Volkswagen.
Motoryzacyjny gigant kibicom obserwującym sportowe zmagania – także za pośrednictwem mediów – dał się zapamiętać „tęczowymi” reklamami, które wyświetlano w meczach 1/8 finału Euro. Inaczej sytuacja wyglądała w ćwierćfinale. Wtedy podczas meczów rozgrywanych w Azerbejdżanie (Baku) i Rosji (Petersburg) poparcie dla politycznego ruchu LGBT nie zostało wyrażone. Tolerancyjna na co dzień UEFA wolała bowiem nie prowokować. Co innego w Europie Zachodniej: tam hulaj dusza.
Dlatego też na finał piłkarskiego Euro, który rozstanie rozegrany w niedzielę wieczorem w Londynie, Volkswagen przygotował coś specjalnego i wpisującego się w najnowsze trendy w futbolu: obecnie przed pierwszym gwizdkiem piłki na murawę nie wnosi arbiter, ale wwozi niewielkich rozmiarów samochód. Tym razem pojazd, ku radości homoseksualistów wszystkich krajów, miast i wsi, będzie „ozdobiony” barwami ruchu LGBT.
Wesprzyj nas już teraz!
Informując o swojej inicjatywie na Instagramie niemiecki koncern napisał: „Dzielmy się miłością. Razem”.
Najpewniej jednak manifestacja Volkswagena nie będzie jedynym przejawem zaangażowania społeczno-politycznego w trakcie, a w zasadzie przed meczem Anglików i Włochów. Wiele wskazuje bowiem na to, że podczas finału, podobnie jak w dotychczasowych meczach, „Lwy Albionu” uklękną na znak solidarności z ruchem BLM.
W trakcie wcześniejszych meczów kilku kapitanów drużyn z krajów zachodnich przywdziewało opaski w barwach ruchu LGBT. Na płaszczyźnie stosunku do politycznego ruchu homoseksualnego doszło także do napięć niemiecko-węgierskich.
Źródło: sport.wprost.pl / rp.pl
MWł