Viktor Orban sprzeciwił się nowej umowie Unii Europejskiej z państwami Afryki, Karaibów i Pacyfiku (AKP), ponieważ są w niej zapisy o tzw. „perspektywie i równości płci” – poinformował w poniedziałek brytyjski dziennik „Financial Times”.
Chodzi o nową umowę, aktualizującą porozumienie zawarte w Kotonu w Beninie pomiędzy UE a państwami AKP. – To jak dotąd najbardziej wszechstronne prawnie wiążące ramy w sprawie powrotu, readmisji i nielegalnej migracji, uzgodnione z 79 partnerami z AKP – powiedziała o niej przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
– UE pośredniczyła w porozumieniu z 79 krajami rozwijającymi się, które obejmuje przyjmowanie z powrotem obywateli deportowanych z UE po nieudanych próbach azylowych. Według danych UE ponad 300 tys. osób rocznie otrzymuje nakaz powrotu do kraju, ale tylko jedna piąta z nich to robi – napisał dziennik.
Wesprzyj nas już teraz!
Porozumieniu, które miałoby zmniejszyć liczbę migrantów w UE, zostało jednak zablokowane przez Orbana. Premier Węgier „sprzeciwia się przepisom dotyczącym równości płci” – powiedział „FT” jeden z urzędników unijnych.
W umowie faktycznie są obecne postulaty ideologii LGBT oraz szerokie zapisy dotyczące rzekomych aktów „dyskryminacji”, które, jak wiemy z praktyki współczesnych państw, służą właśnie do dyskryminowania tych, którzy nie przyjmują bezkrytycznie neomarksistowskich zapatrywań na świat.
W dokumencie jest mowa o „promocji perspektywy płci” (ang. gender perspective) i „zapewnienia równości płci”, a także o „zwalczaniu wszelkich form rasizmu, dyskryminacji rasowej, ksenofobii i związanej z nimi nietolerancji oraz wszelkich form przemocy i dyskryminacji, w tym wszelkich przypadków popierania nienawiści”.
Węgry zgodzą na nową umowę, kiedy język zostanie zmieniony – powiedział szef gabinetu politycznego premiera Węgier Balazs Orban (bez związków rodzinnych z szefem rządu).
Obecne porozumienie wygasa w czerwcu, więc jeśli rozmowy nie zostaną sfinalizowane, relacje pozostaną w próżni prawnej – przestrzega brytyjski dziennik.
Źródło: PAP / Marcin Furdyna