Przemilczenia i samozadowolenie obecne w „Fiducia Supplicans” oraz w towarzyszącym tej deklaracji komunikacie, choć wprost nie zaprzeczają katolickiej doktrynie dotyczącej życia płciowego, to jednak sugerują, że doktryna ta nie ma większego znaczenia. Sugerują, że jest to co najwyżej kwestia ideału, a nie absolutów moralnych poznawalnych rozumem i potwierdzonych Boskim objawieniem – wskazują na łamach portalu „First Things” katoliccy prawnicy, profesorowie John Finnis i Robert P. George oraz ojciec Peter Ryan SJ.
W swym obszernym wystąpieniu autorzy nawiązali do faktu, że wydana przez Dykasterię Nauki Wiary deklaracja Fiducia Supplicans, stwierdza, iż „ w pewnych granicach” księża mogą spontanicznie błogosławić pary znajdujące się w „nieregularnych” sytuacjach – na przykład w ponownych związkach lub pary tej samej płci. „Granice te miały chronić świadectwo Kościoła o jego nauczaniu w kwestiach etyki seksualnej i małżeństwa, prawdach poznawalnych rozumem oraz objawieniu Bożym. Jednak wielu biskupów i konferencji episkopatów wyraziło obawę, że zapewnienie takich błogosławieństw utrudni świadectwo oraz podważy nauczanie Kościoła, że (1) małżeństwo jest nierozerwalnym związkiem męża i żony oraz że (2) wszelkie pozamałżeńskie akty seksualne są grzechem ciężkim” – napisali prawnicy.
Wesprzyj nas już teraz!
Odnieśli się oni także do opublikowanej przez dykasterię informacji prasowej mającej wyjaśnić wątpliwości związane z tekstem głównym. Autorzy artykułu zamieszczonego na łamach First Things nazwali ten komunikat „rażąco niewystarczającym”. W ich przekonaniu, nie zapobiegnie on poważnym szkodom wynikłym z treści Fiducia Supplicans.
Profesorowie Finnis i George oraz ojciec Ryan wypunktowali swe zastrzeżenia w 12 akapitach.
Jak wskazali, z jednym zaledwie wyjątkiem komunikat akcentuje wyłącznie te aspekty Fiducia Supplicans, które utrudniają głoszenie i obronę nauczania Ewangelii na temat moralności seksualnej oraz życie zgodne z tymi zasadami.
Grzech przemilczany
Zarówno deklaracja, jak i komunikat pomijają zasadnicze nauczanie Ewangelii, potwierdzone w Deklaracji tej samej dykasterii, Persona Humana z 29 grudnia 1975 roku. Mówi ona m.in., że „przestrzeganie prawa moralnego w dziedzinie seksualności oraz praktykowania czystości zostało znacznie zagrożone, zwłaszcza wśród mniej gorliwych chrześcijan, przez obecną tendencję do minimalizowania w miarę możliwości, jeśli nie zaprzeczenia wprost, realności grzechu ciężkiego”.
Osoba (…) grzeszy śmiertelnie nie tylko wtedy, gdy jej postępowanie wynika z bezpośredniej pogardy dla miłości Boga i bliźniego, ale także wtedy, gdy świadomie i dobrowolnie, z jakiegokolwiek powodu, wybiera coś poważnie nieuporządkowanego. W tym wyborze zawiera się już bowiem pogarda dla przykazania Bożego: człowiek odwraca się od Boga i porzuca miłość. Otóż zgodnie z tradycją chrześcijańską i nauką Kościoła, a co przyznaje także słuszny rozum, moralny porządek seksualności wiąże się z tak wysokimi wartościami życia ludzkiego, że każde bezpośrednie naruszenie tego porządku jest obiektywnie poważne” – oznajmia deklaracja Persona Humana.
„Pasterze dusz powinni więc wykazywać się cierpliwością i dobrocią; nie wolno im jednak unieważniać przykazań Bożych ani bezzasadnie zmniejszać odpowiedzialności ludzi. „Nie umniejszanie w niczym zbawczej nauki Chrystusa jest wybitnym przejawem miłości do dusz. Zawsze jednak musi temu towarzyszyć cierpliwość i dobroć, jakich przykład dał sam Pan w postępowaniu z ludźmi. Przyszedł nie po to, aby potępiać, ale zbawiać. Rzeczywiście był nieprzejednany wobec zła, ale miłosierny wobec poszczególnych osób” – czytamy dalej.
Tymczasem – podkreślili autorzy publikacji na łamach First Things – podobnie jak Fiducia Supplicans, komunikat dykasterii skrupulatnie unika używania słowa „grzech”, nie mówiąc już o „grzechu ciężkim” czy „grzechu śmiertelnym”, gdy mowa o „związkach nieregularnych”. Wspomina o grzechu jedynie w odniesieniu do prośby o błogosławieństwo, którą to prośbę może złożyć każdy. „Odniesienia te sugerują, jeśli nie potwierdzają, że nie ma zasadniczej różnicy moralnej lub duszpasterskiej pomiędzy (a) błogosławieniem ludzi, którzy akurat są grzesznikami, a (b) błogosławieniem ludzi jako stron relacji wyrażającej się w grzesznych czynach. Kościół nigdy nie zatwierdził błogosławieństwa z opisem identyfikującym odbiorców na podstawie ich grzechu (np. błogosławieństwa dla pornografów” – czytamy.
Rewolucja sięga szczytów hierarchii Kościoła
A zatem „wyjaśnienie” dykasterii oraz deklaracja Fiducia Supplicans zgodnie ignorują to, co na kartach Persona Humana uznane zostało za najważniejsze: że chrześcijańska doktryna dotycząca etyki seksualnej stoi w naszych czasach przed bezprecedensowymi zagrożeniami. Persona Humana odnotowała (1) zanik norm prawnych, społecznych i kulturowych, które niegdyś wspierały tę doktrynę; (2) pojawienie się norm podważających tę zasadę wśród wiernych, ich dzieci i wszystkich osób, które mogliby ewangelizować; oraz (3) szerzenie się w Kościele opinii teologicznych i praktyk duszpasterskich, które przeciwstawiają się tej doktrynie. Zagrożenia te są obecnie znacznie bardziej intensywne. Można do nich dodać czynnik, który dla autorów Persona Humana był nawet nie do pomyślenia: przychylność Stolicy Apostolskiej oraz mianowanie na istotne stanowiska osób znanych z postaw mniej lub bardziej otwartego odrzucania tej doktryny. Czytamy dalej:
„W tych okolicznościach wielu czytających Fiducia Supplicans pomyślało, że w prawdziwym życiu nieroztropne byłoby dokonywanie i niemożliwe do utrzymania rozróżnienie, na którym opiera się Deklaracja: pomiędzy (a) błogosławieniem grzesznych związków a (b) błogosławieniem par pozostających w takich związkach. A przynajmniej wielu wątpiło, czy pary lub obserwatorzy rzeczywiście mogliby dokonać takiego rozróżnienia, chyba że biskupi, którzy zatwierdzą (lub księża oferujący) takie błogosławieństwa, postawią kilka warunków:
– że szafarz nie może mieć zamiaru niczego legitymizować i musi zadbać o to, aby błogosławieństwo nawet nie przypominało liturgicznego ( FS §§39-40);
– że szafarz musi jasno oznajmić obecnym, iż podobnie jak Kościół „nie ma zamiaru niczego legitymizować”;
– że szafarz musi określić odmawianą modlitwę nie jako błogosławieństwo zjednoczenia [pary], ale jako coś w rodzaju „wezwania i wstawiennictwa” o Boże prowadzenie i łaskę, w tym łaskę nawrócenia z grzechu;
– że para nie może postrzegać błogosławieństwa jako legitymizacji swojego statusu (§31);
– ludzie przyjmujący błogosławieństwo muszą najpierw wyjaśnić księdzu, że ani oni sami, ani nikt, kto im pomaga, nie postrzega błogosławieństwa jako legitymizującego ich związek”.
Bez takich warunków omawiane błogosławieństwa wywołałyby zgorszenie przede wszystkim wśród par, które ich oczekują, a które najbardziej potrzebują katechezy na temat prawd przesłanianych przez takie błogosławieństwa. Rezygnacja z warunków takich jak powyższe jest zatem aktem poważnej nieodpowiedzialności duszpasterskiej – piszą katoliccy prawnicy.
Niemal bez stawiania warunków
Jednak wymowa komunikatu dykasterii uniemożliwia wprowadzenie w życie powyższych zastrzeżeń. „nierytualizowana forma błogosławieństwa” w wyidealizowanym wyobrażeniu zaprezentowanym przez dykasterię (§5.2), z jego „prostotą i zwięzłością”, wprawdzie rzekomo „nie ma na celu usprawiedliwiania niczego, co jest moralnie nie do przyjęcia” i jest „jedynie odpowiedzią pasterza wobec dwóch osób proszących o pomoc Boga” to zarazem „pasterz nie narzuca warunków”.
W przekonaniu autorów tekstu First Things, komunikat dykasterii „niemal gwarantuje”, że ludzie nie zauważą różnicy pomiędzy błogosławieniem par a błogosławieniem ich grzesznych związków. „Jednak to rozróżnienie jest niewątpliwie kluczowe dla Deklaracji, nie wspominając już o Responsum z 2021 roku (które Deklaracja, jak twierdzi, pozostawia nietknięte), stwierdzającym, że Kościół nie może błogosławić związków tej samej płci ani innych grzesznych związków” – zauważyli profesorowie Finnis i George wraz z ojcem Ryanem.
Jak napisali, „jedynym wyjątkiem od akcentowania w komunikacie prasowym problematycznych aspektów Fiducia Supplicans jest stwierdzenie, że błogosławieństwo nie może odbywać się w widocznym miejscu w budynku sakralnym lub przed ołtarzem, ponieważ to również [tj. jak każde podobieństwo do ceremonii ślubnych] spowodowałoby zamieszanie”.
Jednak, polemizują autorzy tekstu, również ten warunek nie odpowiada realnym okolicznościom, które z całą mocą podważą wszelkie próby odróżnienia błogosławionych osób od błogosławienia ich jawnie niemoralnych związków.
Takie realne okoliczności, to – w przekonaniu prawników – zaniedbanie lub odmowa nalegania, aby para i duchowny wyraźnie wyparli się jakichkolwiek intencji legitymizowania poprzez błogosławieństwo seksualnego wymiaru związku tych ludzi.
Dykasteria nie bierze również pod uwagę, że zdarzenia, które nie mają miejsca w „wyróżnionym miejscu w budynku sakralnym”, mimo wszystko mogą odbywać się w budynku sakralnym. Ponadto to, co dzieje się „prywatnie”, może zostać sfotografowane lub nagrane i szeroko rozpowszechnione. Dykasteria twierdzi konsekwentnie, że błogosławieństwa, o których mowa, będą „spontaniczne”. Nie uwzględnia więc niezliczonych przypadków, w których będą one zaplanowane z wyprzedzeniem. Komunikat prasowy watykańskiego urzędu przemilcza wyraźną reakcję sprzeciwu wielu duchownych wobec Deklaracji. Katoliccy księża i biskupi podważyli zawarte w dokumencie rozróżnienie pomiędzy błogosławieniem par a błogosławieństwem związków.
„Próbując rozwiać obawy biskupów, w komunikacie prasowym rozważa się tylko jeden z wielu różnych scenariuszy, w których można prosić o błogosławieństwo. Jest to przykład bardzo odległy od rzeczywistych przypadków wyobrażanych przez tych, którzy naciskali na Kościół, aby udostępnił nowe błogosławieństwa. W rozważanym konkretnym przykładzie (§ 5) nic, co odnosi się do pary, nie wskazuje (…), że związek jest nieregularny lub niemoralny, a para nie daje do zrozumienia, że szuka błogosławieństwa swego związku seksualnego (w przeciwieństwie do pomocy Bożej w znalezieniu pracy i pokonaniu choroby itp.). Natomiast przypadki ze świata rzeczywistego w dużej mierze dotyczą par, których zachowanie lub inne okoliczności wskazują jako oczywiste, że łączą ich stosunki seksualne, a w przypadku par osób tej samej płci, takie, które można zidentyfikować jako niemoralne ze względu na oczywistą niemożność pożycia seksualnego poza związkiem małżeńskim” – czytamy.
W komunikacie dla mediów dykasteria domaga się, aby biskupi i konferencje episkopatów (po należytym namyśle) dołączyli swoje upoważnienie do zgody udzielonej przez watykański urząd, bez ustalania dalszych warunków. Jednak warunki określone przez dykasterię mają na celu jedynie uniknięcie mylenia błogosławieństw ze ślubami. Nie dążą zaś do wyraźnego rozróżnienia pomiędzy błogosławieniem osób a błogosławieniem grzesznych czynów. Wyjaśnienie dykasterii nie wymaga również, aby biskupi i pastorzy przestali sugerować (lub wyrażać nadzieję), że Fiducia Supplicans oznacza krok w kierunku moralnej aprobaty Kościoła dla związków seksualnych osób tej samej płci i innych pozamałżeńskich stosunków seksualnych – ostrzegli autorzy.
Dokumenty Dykasterii stoją na przeszkodzie głoszeniu Ewangelii
„Wszystkie te przemilczenia i samozadowolenie, choć wprost nie zaprzeczają katolickiej doktrynie dotyczącej aktywności seksualnej, to jednak sugerują, że doktryna ta nie ma większego znaczenia. Sugerują, że jest to co najwyżej kwestia ideału, a nie absolutów moralnych poznawalnych rozumem i potwierdzonych Boskim objawieniem. Jednak prawdziwe miłosierdzie i niezwykła miłość opiewana przez Persona Humana – miłość, która nigdy nie umniejsza zbawczej nauki Chrystusa – wymaga od pasterzy bezpośredniego nauczania tego, czego nauczał święty Paweł (zob. 1 Kor 6,9-11): aby znaleźć zbawienie, człowiek musi mocno trzymać się uświęcenia otrzymanego na chrzcie, unikając wszelkich grzechów ciężkich, łącznie z grzechami seksualnymi, lub żałując za nie. Stawką jest prawda, której przekazanie stanowi poważny obowiązek pasterzy, a mianowicie, że akty seksualne są śmiertelnie niemoralne, jeśli nie wyrażają i nie urzeczywistniają zaangażowanego i wyłącznego związku małżeńskiego, takiego związku, w ramach którego nowe istoty ludzkie mogą rodzić się i wzrastać” – zaakcentowali autorzy.
„Pochwalając praktykę, która bez spełnienia wszystkich niezbędnych warunków przyćmi prawdę wiary i rozumu, dwa dokumenty Dykasterii Doktryny Wiary stwarzają nową, dużą przeszkodę w wypełnianiu odpowiedzialności duszpasterskiej, która jest również imperatywem ewangelizacji” – podsumowali prawnicy.
John Finnis to emerytowany profesor prawa i filozofii prawa na Uniwersytecie Oksfordzkim. Pracował w Międzynarodowej Komisji Teologicznej Dykasterii (wówczas Kongregacji) Doktryny Wiary w latach 1986 – 1991.
Robert P. George jest profesorem prawoznawstwa na Uniwersytecie Princeton.
Peter Ryan SJ, to z kolei przewodniczący katedry etyki w Wyższym Seminarium Najświętszego Serca. W latach 2013 – 2016 pełnił zaś funkcję dyrektora wykonawczego w Sekretariacie Doktryny i Spraw Kanonicznych Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych.
Źródło: FirstThings.com
RoM