Pierpaolo Barbieri, Argentyńczyk związany z Harvardem, z Institute for New Economic Thinking, a wcześniej z Goldman Sachs i Soros Fund Management na łamach magazynu „Foreign Affairs” przedstawił diagnozę i propozycję, w jaki sposób socjaldemokracja tracąca w spektakularnym tempie wpływy, może się „zreformować” i pokonać „populizm”.
Lewicowy analityk pisze, że współczesna socjaldemokracja – łącząca wolnorynkowy kapitalizm z pewną formą zabezpieczeń społecznych – jeszcze do niedawna święciła wielkie triumfy. „W tym chwilowym momencie, gdy historia się skończyła, centrolewicowi politycy wdrożyli reformy strukturalne, które spodobałyby się Margaret Thatcher, jednocześnie dumnie utrzymując i czasami pogłębiając zabezpieczenia społeczne” – zaznacza.
Wesprzyj nas już teraz!
Analityk uważa, że większość polityków na świecie poparło „trzecią drogę”, którą w USA realizował Bill Clinton, w Wielkiej Brytanii – Tony Blair, a w Niemczech – Gerhard Schröder.
Kryzys finansowy w latach 2007-2008 wstrząsnął rynkami kapitałowymi i neoliberalnym konsensusem waszyngtońskim, niejako wymuszając dalszy zwrot w lewo. Wielu polityków sądziło w owym czasie, że ściślejsze regulacje rynkowe przysporzą im jeszcze większe poparcie społeczne osób domagających się większej redystrybucji dochodów. Swoje podejście zmienił nawet Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Pojawiło się wówczas także nawoływanie do wszczęcia wielkiej rewolucji. Kryzys jednak nie przyniósł – jak się tego spodziewali lewicowi politycy – wielkiej popularności socjaldemokracji. Raczej doprowadził do jej spektakularnego upadku – podkreśla analityk.
Niszczenie centrolewicy to obecny trend polityczny w świecie rozwijającym się. W przypadku kryzysu finansowego w Europie pierwszą ofiarą była długo rządząca lewicowa partia w Gracji – Panhellenic (PASOK), która w 2009 roku wygrała zarówno europejskie, jak i krajowe wybory, zyskując wtedy mniej niż 43,9 procent głosów. W trakcie kampanii w związku z kolosalnym deficytem budżetowym przywódca PASOK George Papandreou obiecywał, że poradzi sobie z problemem, bo ma ukryte „pieniądze”. Takich środków jednak nie było. Grecja potrzebowała czterech transzy ratunkowych, a partia poniosła konsekwencje, tracąc rekordowe poparcie.
W październiku 2011 r. ponad 90 proc. wyborców stwierdziło, że rząd ich „rozczarował”. Papandreu wkrótce zrezygnował, wycofując się z polityki krajowej, ale pozostając na czele Międzynarodówki Socjalistycznej – światowego stowarzyszenia socjalistycznych i socjaldemokratycznych partii.
Partia PASOK straciła wpływy i w ciągu trzech kolejnych wyborów parlamentarnych uzyskała poparcie 13 procent, potem 12,3 procent, aż wreszcie 4 procent. Pod koniec 2015 r. połączyła się z drugą partią lewicową, Dimarem, zyskując poparcie jedynie 6 procent wyborców. Upadek PASOK-u pomógł dojść do władzy skrajnie lewicowej partii Syriza na czele z Alexisem Tsiprasem, która do niedawna cieszyła się zaledwie 5-procentowym poparciem, a obecnie sprawuje rządy w kraju.
Upadek PASOK był tak sromotny, że jak pisze Barbieri – ukuto nowy termin w naukach politycznych: „pasokización”, który odnosi się do upadku centrolewicy. Podobna sytuacja miała miejsce w Hiszpanii, gdzie zyskała populistyczna partia wzorowana na ugrupowaniach latynoamerykańskich – Podemos i w Wielkiej Brytanii.
W Londynie konserwatyści tak bardzo zyskali wskutek upadku Partii Pracy na czele ze skrajnie lewicowym liderem, Jeremym Corbynem, że premier Theresa May nie mogła oprzeć się pokusie zorganizowania wcześniejszych wyborów. Jej partia może uzyskać rekordowe poparcie, największe od wyborów w 1983 roku.
Także w Berlinie program Agenda 2010 wdrażany przez Schrödera i jego partię SPD, przyczynił się do zwycięstwa „konserwatywnej” kanclerz Angeli Merkel. Nawet dobrze przyjęty przez SPD nowy przewodniczący partii Martin Schulz, który ma zmierzyć się z osłabioną kanclerz jesienią, traci impet. Według analityka, „wieczna Merkel” znowu wygra.
W Holandii Partia Pracy(PVDA) podzieliła los greckiej PASOK. Wyborcy zepchnęli ją na siódme miejsce, oddając zaledwie 5,7 procent głosów. Wynik ten stanowił stratę 29 miejsc w 150-osobowym parlamencie.
Podobnie jak w Grecji, w innych częściach Europy niezaprzeczalnie beneficjentami są partie populistyczne, zarówno po prawej, jak i lewej stronie – pisze Barbieri. Zyskały poparcie wskutek szerzenia antysemityzmu, programu antyestablishmentowego itp.
Argentyńczyk ma jednak na to radę. Przypomina słowa byłego lidera Iberian Socialists, który przy okazji upadku Muru Berlińskiego powiedział mu: „partia władzy nie może babrać się w utopijnej pustce”. A jednak – konstatuje analityk – dokładanie to robią populiści.
Analityk uspokaja socjaldemokratów, tłumacząc, że populizm nie jest ideologiczny. Jest to raczej zjawisko społeczne, do którego nie pasuje niejako manichejski podział na prawicę i lewicę. Podaje przykład Marine Le Pen i Geerta Wildersa – bardziej „prawicowych” krytyków globalizmu, a z drugiej strony – przedstawicieli skrajnie lewicowej greckiej Syrizy czy wenezuelskiego prezydenta Hugo Cháveza. Spodziewa się on, że populizm, będący – według jego słów „zjawiskiem społecznym” – w końcu ustąpi przed centrolewicą, jeśli tylko ta będzie w stanie znaleźć „właściwych” liderów.
Z optymizmem patrzy na sytuację we Włoszech. Kiedy technokratyczny premier Mario Monti wezwał do wyborów w 2012 r., socjaldemokraci zyskali 15- procentowe poparcie. Ale już w 2014 r. nowe centrowe kierownictwo na czele z Matteo Renzi doprowadziło do bardzo udanych wyborów europejskich. Renzi co prawda podał się do dymisji po nieudanym referendum konstytucyjnym w zeszłym roku, jednak – jak przewiduje Argentyńczyk – Renzi najprawdopodobniej wygra wybory w partii i poprowadzi największą włoską partię centrum – Demokratów – do zwycięstwa w nowych wyborach jeszcze w tym roku.
Barbieri podobny scenariusz przewiduje dla socjaldemokracji Emmanuela Macrona, która skierowała się bardziej ku centrum. Najmłodszy francuski przywódca od czasów Napoleona ma szansę sięgnąć po zwycięstwo.
Analityk przekonuje, że to, co się zmieniło w Europie, to nie tylko wzrost nastrojów populistycznych, lecz nastąpił także upadek znaczenia wartości socjaldemokratycznych w erze poprzemysłowej. „Pasokización”, czyli spektakularny upadek starych partii lewicowych na to wskazuje. Z kolei jednak wynik wyborczy we Francji i potencjalny wynik we Włoszech sugerują, że „jeszcze nie czas wyrzucać socjaldemokracji na śmietnik historii.”
Jego zdaniem lewicowi politycy powinni przesunąć się bardziej do centrum i sformułować nowy pakiet wartości w „erze poprzemysłowej”, a także wybrać młodych, dynamicznych, nieskorumpowanych i patrzących w przyszłość polityków, którzy będą w stanie odpowiedzieć na populistyczne żądania.
Jakie nowe „wartości” są w stanie zaproponować lewicowi politycy?
Źródło: foreignaffairs.com
Agnieszka Stelmach