Dzisiaj

„Foreign Affairs”: Elity UE chciałyby centralizacji, ale boją się własnych wyborców

(fot. Pixabay)

Elity Unii Europejskiej chciałyby dokonać silnej centralizacji, ale nie wiedzą, jak przekonać do tego własnych wyborców. Bez radykalnych zmian Europa zostanie tymczasem zmarginalizowana przez Stany Zjednoczone – piszą na łamach „Foreign Affairs” Douglas Rediker i Heidi Crebo-Rediker.

Douglas Rediker to były reprezentant USA w zarządzie Międzynarodowego Funduszu Monetarnego. Heidi Crebo-Rediker była główną ekonomistką w Departamencie Stanu USA.

Zdaniem Redikera i Crebo-Rediker Unia Europejska znalazła się w momencie kryzysowym, o którym jej elity mówiły już od dawna. Chodzi o wyjątkowy moment zagrożenia interesów Wspólnoty – tak poważny, że uzasadniający bezprecedensowe działania polityczne.

Wesprzyj nas już teraz!

Stany Zjednoczone coraz wyraźniej dystansują się od roli strategicznego gwaranta bezpieczeństwa Europy, Rosja pozostaje agresywnym i zmilitaryzowanym zagrożeniem, a Unia wciąż nie potrafi skutecznie wykorzystać własnego potencjału gospodarczego do wzmocnienia obronności. Autorzy wskazują na symboliczny wstrząs w Monachium, gdzie wiceprezydent USA JD Vance otwarcie zakwestionował dotychczasowe założenia relacji transatlantyckich. Nowa amerykańska strategia bezpieczeństwa idzie jeszcze dalej, sugerując wręcz potrzebę przeciwdziałania obecnemu kierunkowi integracji europejskiej, a nawet wspierania sił politycznych, które miałyby rozbijać jedność UE. W tym kontekście ostre wypowiedzi Donalda Trumpa pod adresem europejskich liderów nie są jedynie retoryką, lecz sygnałem realnego zagrożenia dla pozycji Europy w globalnej polityce.

Zdaniem autorów Europa powinna wreszcie uznać, że jest to kryzys egzystencjalny. Jeśli UE nie nauczy się działać wspólnie i mobilizować zasobów, grozi jej marginalizacja przez najbliższego sojusznika i podatność na działania państw trzecich, które chcą ją dzielić. Pewnym sygnałem zmiany było niedawne przedłużenie sankcji na rosyjskie aktywa banku centralnego bez jednomyślności wszystkich państw członkowskich.

Autorzy apelują o wykorzystanie obecnej sytuacji do głębokiej przebudowy europejskiego modelu gospodarczego. Ich zdaniem problemem UE nie jest brak diagnoz, lecz chroniczna niezdolność do wdrażania znanych rozwiązań. Mechanizm oparty na konsensusie i ochronie interesów mniejszości, choć demokratycznie wartościowy, prowadzi w praktyce do paraliżu decyzyjnego. Przypominają słowa Jean-Claude’a Junckera sprzed lat, że wszyscy wiedzą, co należy zrobić, lecz nikt nie wie, jak po takich decyzjach wygrać wybory. Ta logika wciąż dominuje, mimo że luka między tym, co konieczne, a tym, co politycznie akceptowalne, stale się pogłębia.

Rediker i Crebo-Rediker przywołują raporty Mario Draghiego i Enrica Letty z 2024 roku, które szczegółowo opisały reformy potrzebne do zwiększenia konkurencyjności Europy. Chodzi przede wszystkim o unię rynków kapitałowych, dokończenie unii bankowej oraz trwałe mechanizmy wspólnego zadłużania. Mimo szerokiej akceptacji tych rekomendacji, ich realizacja pozostaje szczątkowa. Brak jednolitego rynku kapitałowego sprawia, że europejskie oszczędności nie pracują na rzecz inwestycji w obronność, nowe technologie czy infrastrukturę, lecz trafiają do nisko oprocentowanych depozytów lub na rynki amerykańskie. Podobnie niedokończona unia bankowa, pozbawiona wspólnego systemu gwarantowania depozytów, pozostaje konstrukcją ułomną, blokowaną przez obawy polityczne i interesy krajowych elit finansowych.

Najbardziej drażliwym tematem pozostaje wspólne zadłużanie. Autorzy przywołują szacunki MFW, według których strefa euro mogłaby bezpiecznie emitować wspólny dług na poziomie około 15 procent PKB, co oznaczałoby nawet 2,5 biliona dolarów dostępnych na strategiczne inwestycje, w tym obronne. Mimo to państwa uznawane za fiskalnie ostrożne wciąż sprzeciwiają się takim rozwiązaniom, obawiając się reakcji własnych wyborców. Dotychczasowe inicjatywy obronne na poziomie UE pozostają ograniczone, tymczasowe i oparte głównie na pożyczkach, a nie trwałych transferach. W efekcie, sądzą autorzy, Europa nadal finansuje bezpieczeństwo poprzez 27 odrębnych budżetów i systemów zamówień, co autorzy uznają za nieefektywne zarówno ekonomicznie, jak i strategicznie.

Ich konkluzja jest jednoznaczna: albo Unia wykorzysta obecny kryzys do wzmocnienia swojej gospodarki i obronności, albo utrwali wizerunek podmiotu niezdolnego do samodzielnego, strategicznego działania.

Źródło: Foreign Affairs

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie