20 lutego 2025

„Foreign Affairs”: wysyłanie wojsk na Ukrainę nie ma sensu. Powrót do polityki odstraszania Rosji

(il. A. Bednarski)

Emma Ashford związana z Georgetown University pisze na łamach magazynu „Foreign Affairs” o problemie związanym z wysłaniem żołnierzy europejskich na Ukrainę. Ani nie zakończy to wojny, ani nie zapobiegnie wybuchowi następnej. Profesor podkreśla, że Kijów sam powinien zatroszczyć się o swojej bezpieczeństwo, a sojusznicy NATO powinni powrócić do polityki odstraszania Rosji.

Ashford w artkule zatytułowanym „Ukraine Must Guarantee Its Own Security” zamieszczonym 18 lutego 2025 r. zaznacza, iż od samego początku wojny było jasne, iż Ukraina nie zostanie przyjęta do NATO. Wspominała o tym administracja Joe Bidena, nie mówiąc o Donaldzie Trumpie i jego otoczeniu.

Tym samym, oświadczenie sekretarza obrony USA Pete Hegsetha wygłoszone w zeszłym tygodniu w Brukseli o tym, iż Ukraina nie przystąpi do NATO, „chociaż niektórzy w Waszyngtonie i stolicach europejskich przyjęli z przerażeniem” „było w rzeczywistości bardziej publicznym oświadczeniem rzeczywistości niż rzeczywistą zmianą polityki”.

Wesprzyj nas już teraz!

Zdawał sobie z tego sprawę również prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który nawet w ostatnim czasie skupił się na „przedstawieniu innej argumentacji zachodnim zwolennikom Ukrainy: jeśli członkostwo w NATO nie jest dostępne, jego kraj potrzebuje równoważnych gwarancji bezpieczeństwa ze strony Europy lub Stanów Zjednoczonych, aby zapobiec rozpoczęciu przez Rosję nowej wojny w nadchodzących latach”.

Trump nie zamierza wysyłać wojsk amerykańskich za naszą wschodnią granicę. Europejscy liderzy zaś zastanawiają się nad tym, czy i w jaki sposób państwa europejskie mogą zapewnić „gwarancje bezpieczeństwa” poprzez rozmieszczenie własnych wojsk. Zełenski apeluje o szybkie tworzenie armii europejskiej.

Ashford po pierwsze wątpi, by „europejska gwarancja zapewnienia wojsk była wykonalna, zwłaszcza bez znacznego zaangażowania Stanów Zjednoczonych”. Po drugie przypomina, że „gwarancje bezpieczeństwa nie są jedynym sposobem zapobiegania recydywie ataku Rosji”.

Sugeruje, że decydenci „powinni rozważyć alternatywy dla bezpośrednich gwarancji bezpieczeństwa: jak wzmocnić zdolności odstraszające Ukrainy, jednocześnie zajmując się podstawowymi przyczynami konfliktu. Ostatecznie takie kroki prawdopodobnie będą bardziej wiarygodne i skuteczniejsze niż niedopracowane europejskie siły pokojowe nadmiernie zależne od Stanów Zjednoczonych w zakresie kluczowego wsparcia w takich obszarach, jak nadzór i logistyka wojskowa”.

Przywódcy europejscy chcieliby gwarancji długotrwałego pokoju, aby móc inwestować w odbudowę Ukrainy. Kijów uznaje, że jedynym sposobem na rozwiązanie tego problemu jest zapewnienie Ukrainie członkostwa w NATO, by przerzucić problem zapobiegania przyszłej wojnie na Stany Zjednoczone. Podobnie uważają państwa europejskie, dla których takie rozwiązanie byłoby „opłacalne”, jak niedawno stwierdził jeden z przywódców UE (zamiast wydatków na zbrojenia lub rozmieszczenie wojsk, wystarczyłyby „papierowe” gwarancje zawarte w artykule 5 sojuszu NATO).

„Jednak członkostwo Ukrainy w NATO pozostaje mało prawdopodobne w perspektywie długoterminowej i nieprawdopodobne w perspektywie krótkoterminowej. Sceptycyzm niektórych europejskich decydentów, zwłaszcza w Niemczech, sięga co najmniej szczytu w Bukareszcie w 2008 r. (kiedy administracja George’a W. Busha próbowała zaoferować Ukrainie i Gruzji drogę do członkostwa, a rządy europejskie się temu sprzeciwiły), a sama wojna dodała kolejne przeszkody do członkostwa Ukrainy. Członkostwo Ukrainy w NATO zobowiązałoby Stany Zjednoczone i państwa europejskie do zrobienia tego, czemu sprzeciwiały się przez cztery lata: bezpośredniej konfrontacji z Rosją w imieniu Ukrainy” – czytamy.

Francja, Polska i Wielka Brytania podpisały dwustronne umowy o współpracy w zakresie bezpieczeństwa z Ukrainą dotyczące przede wszystkim dostarczania broni i szkoleń, ale nie są chętne do wysłania swoich wojsk na Ukrainę.

Trwają prywatne dyskusje na ten temat. Brytyjski premier Keir Starmer oznajmił, że jego kraj mógłby wysłać wojska. Prezydent Francji Emmanuel Macron, który do niedawna był gotowy na taki ruch, obecnie zajmuje niejednoznaczne stanowisko. „Polska, być może najbardziej zagorzały zwolennik Ukrainy, stanowczo zaprzeczyła planom wysłania wojsk na Ukrainę”.

Sama gwarancja na papierze, że kraje europejskie wyślą wojska na Ukrainę w razie ataku rosyjskiego, nie jest traktowana poważnie przez Moskwę, podobnie zresztą jak nie było traktowane poważnie memorandum budapeszteńskie z 1994 r., które oferowało Ukrainie zapewnienie gwarancji bezpieczeństwa w zamian za zrzeczenie się wszelkich roszczeń do zachowania broni jądrowej z czasów sowieckich.

Nawet, gdyby państwa europejskie były skłonne do takiego działania, to musiałyby liczyć się z innymi trudnościami: np. długą granicą Ukrainy z Rosją na ponad 500 mil i długą granicą Ukrainy z Rosją i Białorusią na ponad 2000 mil długości. Analitycy szacują, że „do wymuszenia pokoju i odstraszenia Rosji przed przyszłym atakiem potrzebnych byłoby od 40 do 200 tys. żołnierzy”, a takiej liczby nie są w stanie zapewnić państwa europejskie. Mówi się o maksymalnej liczbie 50 tys. żołnierzy europejskich, co wiązałoby się z koniecznością wycofania sił pokojowych z innych regionów świata i zignorowania własnych wymagań NATO w zakresie planowania obronnego.

Takie siły i tak nie byłyby wystarczające, aby odstraszyć Rosję. Jednocześnie wzrosłoby ryzyko wciągnięcia Europy w nową wojnę.

W dodatku i tak by się nie obyło, bez jakiejś formy wsparcia amerykańskiego (w formie pomocy w dowodzeniu i kontroli, tankowaniu w powietrzu oraz wywiadzie, nadzorze i rozpoznaniu). Po prostu państwa europejskie nie są w pełni zdolne do przeprowadzenia operacji tej wielkości, bez wsparcia ze strony USA. A te nie chcą ryzykować wciągnięcia w przyszłą wojnę na Ukrainie.

„Ostatnim problemem – pisze analityk – jest to, że znacząca siła europejska na Ukrainie wydaje się przeczyć jednemu z podstawowych żądań Rosji w całym konflikcie, aby Ukraina nie była gospodarzem sił ani baz NATO. Mogłoby to łatwo stać się przeszkodą dla samych negocjacji pokojowych”.

Co więc należałoby zrobić w tej sytuacji i jak uniknąć agresji rosyjskiej w przyszłości?

Ashford sugeruje, że USA muszą zmienić podejście do bezpieczeństwa europejskiego „z czysto wewnątrznatoowskich debat z powrotem w kierunku kontroli zbrojeń i dialogu USA-Rosja”. Sami zaś Europejczycy muszą podejść do negocjacji bardziej pragmatycznie i „rozważyć opcje odstraszania Rosji oraz zapobiegania przyszłej wojnie”.

Źródło: foreignaffairs.com

AS

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Nie zwalniamy w walce o katolicką Polskę! Wesprzyj PCh24.pl w 2025 roku i broń razem z nami cywilizacji chrześcijańskiej!

mamy: 82 100 zł cel: 500 000 zł
16%
wybierz kwotę:
Wspieram