Zbliża się szczyt państw BRICS w rosyjskim Kazaniu. Z tej okazji dwóch analityków: Alexander Gabuev, szef Carnegie Russia Eurasia Center w Berlinie i prof. Oliver Stuenkel ze Szkoły Stosunków Międzynarodowych w Fundação Getulio Vargas w São Paulo, stypendysta wizytujący w Carnegie Endowment for International Peace, poddali analizie obecny stan rozwoju bloku, który rzucił wyzwanie dominacji dolara.
Obaj analitycy nie mają wątpliwości, że już nie można zignorować stale ewoluującego bloku państw rozwijających się, którym obecnie kierują Chińczycy z Rosjanami. Raczej wskazują, co należy zrobić, aby złagodzić antyzachodnie ostrze organizacji, która będzie kształtowała porządek międzynarodowy.
W artykule zatytułowanym The battle for the BRICS (Bitwa o BRICS), który ukazał się 14 września br. na łamach magazynu „Foreign Affairs” przypominają, że pod koniec października grupa krajów znana jako BRICS, której nazwa pochodzi od pięciu państw członkowskich: Brazylii, Rosji, Indii, Chin i Republiki Południowej Afryki zbierze się w rosyjskim Kazaniu. Obecnie blok obejmuje dodatkowo Egipt, Etiopię, Iran i Zjednoczone Emiraty Arabskie. W posiedzeniach bloku bierze udział także Arabia Saudyjska, chociaż formalnie nie jest jej członkiem. „Razem te dziesięć krajów reprezentuje 35,6 procent światowego PKB według parytetu siły nabywczej (więcej niż 30,3 procent w grupie G-7) i 45 procent światowej populacji (G-7 reprezentuje mniej niż dziesięć procent). W nadchodzących latach BRICS prawdopodobnie będzie się dalej rozwijać, a zainteresowanie przyłączeniem wyraziło ponad 40 krajów, w tym wschodzące potęgi, takie jak Indonezja” – zauważają analitycy.
Wesprzyj nas już teraz!
Sugerują oni, że Putin będzie mógł pokazać, iż mimo zachodnich sankcji nie jest pariasem na arenie międzynarodowej, lecz „kluczowym członkiem dynamicznej grupy, która będzie kształtować przyszłość porządku międzynarodowego”.
Poddając szczegółowej analizie rozwój bloku, autorzy koncentrują się na przyjęciu przez niego ostrza antyzachodniego, czego mają nie chcieć państwa takie, jak Brazylia czy Indie.
I tę różnicę zdań chcą wykorzystać Amerykanie. Niemniej, analitycy wskazują, że trzeba coś zrobić z międzynarodowym porządkiem ekonomicznym, który sprzyja utrzymaniu hegemonistycznej pozycji USA, ponieważ coraz więcej państw globalnego Południa jest rozczarowanych ograniczonym wpływem na kształtowanie porządku światowego. Coraz więcej krajów próbuje zwiększyć swoją autonomię, korzystając z alternatywnych ośrodków władzy.
Bierze się to m.in. z niemożności przyłączenia się do „ekskluzywnych klubów Stanów Zjednoczonych i ich młodszych partnerów, takich jak G-7 lub bloków wojskowych pod przewodnictwem USA” i z frustracji działaniami globalnych instytucji finansowych wspieranymi przez Stany Zjednoczone, takimi jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy.
„Od momentu powstania grupy, czyli 15 lat temu, wielu zachodnich analityków przewidywało jej rozpad. Jej członkowie bardzo się od siebie różnili, często nie zgadzali się w różnych kwestiach i byli rozproszeni po całym świecie – co nie stanowiło recepty na znaczące partnerstwo. Ale BRICS okrzepł. Nawet po globalnym trzęsieniu geopolitycznym wywołanym inwazją Rosji na Ukrainę i pogłębieniu się napięć między Chinami a Stanami Zjednoczonymi w ostatnich latach zainteresowanie przystąpieniem do BRICS wzrosło, a wiele krajów rozwijających się postrzega ugrupowanie jako przydatne narzędzie dla swojego rozwoju w następnych latach” – czytamy.
Poddając szczegółowej analizie problemy, z jakimi zmaga się blok, analitycy wskazują, że kluczowa jest „bitwa między państwami antyzachodnimi a niezaangażowanymi”, które wchodzą w skład BRICS. To ta walka ukształtuje przyszłość BRICS i będzie miała konsekwencje dla globalnego porządku.
Pierwsze spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw BRIC zorganizował w 2006 roku rosyjski przywódca w Nowym Jorku podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ. W czerwcu 2009 r. prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew gościł liderów Brazylii, Chin i Indii na inauguracyjnym szczycie w Jekaterynburgu. Rok później grupa powiększyła się o Republikę Południowej Afryki.
Kluczowy dla powstania bloku był kryzys finansowy, który wybuchł 15 lat temu. „Niepowodzenie amerykańskich organów regulacyjnych w zapobieganiu kryzysowi i ujawniona nieefektywność instytucji z Bretton Woods – nie wspominając o utrzymującym się spektakularnym wzroście Chin w obliczu zmagań zachodnich gospodarek – wywołały wezwania do redystrybucji globalnej władzy gospodarczej i przeniesienia odpowiedzialności za ład światowy z Zachodu na kraje rozwijające się. BRICS był najbardziej reprezentatywnym klubem, który wyraził to uczucie. Wtedy jednak Moskwa i jej partnerzy w dużej mierze pracowali nad poprawą istniejącego porządku, a nie jego torpedowaniem. BRICS ogłosił w 2014 r. utworzenie Nowego Banku Rozwoju (NDB), którego zadaniem było uzupełnienie istniejących instytucji międzynarodowych i utworzenie sieci bezpieczeństwa finansowego, zapewniającej płynność w przypadku, gdy którykolwiek z jego członków napotka krótkoterminowe trudności. Miał uzupełniać pracę, a nie rywalizować z Bankiem Światowym i MFW” – czytamy.
Po aneksji Krymu, Rosja miała dostrzec „większy cel i wartość w BRICS” w związku z zachodnimi sankcjami. Szczyt BRICS z 2015 r. miał pokazać, że Moskwa nie jest izolowana, a samo ugrupowanie może stać się alternatywę dla G-7 (dawniej G-8, z której wyrzucono Rosję). Potem pełnoskalowa wojna na Ukrainie to przekonanie jeszcze bardziej wzmocniła.
Wiele krajów wyraziło chęć przystąpienia do bloku. W związku z wojną na Ukrainie i sankcjami amerykańskimi, które „zmusiły wiele chińskich banków do zakończenia transakcji z rosyjskimi odpowiednikami, zakłócając w ten sposób schematy płatnicze i zwiększając koszty transakcyjne dla rosyjskich importerów, Moskwa zintensyfikowała działania, by jeszcze szybciej stworzyć alternatywny dla dolara system płatniczy” i podważać wszędzie , gdzie się da pozycję USA i zachodnich sojuszników.
Ewoluowało również stanowisko Pekinu, który początkowo miał aspiracje, by zwiększyć znaczenie BRICS w celu stopniowego przywracania równowagi w instytucjach globalnych, by lepiej odzwierciedlały zmiany w rozkładzie potęgi gospodarczej i technologicznej. Sytuacja jednak zmieniła się wkrótce po tym, jak Xi Jinping stał się głównym przywódcą Chin i w 2013 r. zainicjował ambitny projekt Inicjatywy Pasa i Szlaku.
Wraz z globalnym programem inwestycji w infrastrukturę zaczęły powstawać regionalne instytucje finansowe, rozszerzające wykorzystanie chińskiej waluty w rozliczeniach handlowych, krajowych swapów walutowych z innymi bankami centralnymi w celu zwiększenia globalnej płynności juana oraz lobbowanie na rzecz włączenia juana do specjalnego koszyka praw ciągnienia MFW.
Obecnie BRICS poprzez nowe banki i inicjatywy mające na celu wykorzystanie lokalnych walut w handlu dwustronnym oraz wysiłki na rzecz utworzenia puli krajowych walut rezerwowych, odgrywa znaczącą rolę w budowaniu wielostronnych instytucji, zwiększających siłę Chin w porządku światowym.
Wraz z pogorszeniem stosunków amerykańsko-chińskich, zmieniła się polityka Pekinu, która stała się bardziej radykalna. Chińczycy zdają sobie sprawę, że Amerykanie nie pozwolą im „dobrowolnie” stać się dominującą potęgą w Azji i nie zamierzają dzielić się z nimi globalnym przywództwem.
Stąd Pekin zwiększył wysiłki antyzachodnie (np. Inicjatywa Bezpieczeństwa Globalnego, Inicjatywa Globalnego Rozwoju i Globalna Inicjatywa Cywilizacyjna kwestionują prawo Zachodu do jednostronnego definiowania uniwersalnych zasad i wartości w obszarach takich jak prawa człowieka). Chiny obecnie chcą zbudować inny porządek, a nie jedynie – jak było do pewnego czasu – zreformować istniejący. I w tym celu, podobnie jak Rosjanie, chcą wykorzystać blok BRICS.
Blok przeżywa trudności, ponieważ „nie wszystkie państwa w jego obrębie podzielają antyzachodni program Xi i Putina”.
Amerykanie upatrują w tym szansy, próbując wpływać na politykę Brazylii i Indii, korzystających obecnie z przekierowania handlu spowodowanego zachodnimi sankcjami nałożonymi na Rosję. Brazylia kupuje rosyjskie nawozy i ropę po obniżonych cenach. Podobnie Indie. Oba kraje sprzeciwiły się rozszerzeniu bloku, by nie tracić swojej pozycji, ale po naciskach Chin poparły ekspansję. Oba państwa chcą zachować niezaangażowane stanowisko między Zachodem a Chinami, korzystając z przynależności do BRICS.
Na razie przewagę w wewnętrznej debacie na temat kształtowania przyszłości BRICS mają Chiny i Rosja. Analitycy spodziewają się pogłębienia rozłamów w bloku, ale nie spodziewają się jego rozpadu.
Może pojawić się „cyfrowa żelazna kurtyna”, dwie odrębne i niekompatybilne sfery technologiczne. „Dla Stanów Zjednoczonych i innych mocarstw zachodnich dynamika w BRICS podkreśla konieczność poważnego potraktowania ugrupowania – i leżącego u jego podstaw niezadowolenia z obecnego porządku. Całkowicie rozsądne jest, aby wschodzące potęgi, takie jak Brazylia, szukały opcji zabezpieczenia i odczuwały niezadowolenie ze sposobu, w jaki Stany Zjednoczone kierują istniejącym systemem. Mocarstwa zachodnie powinny skupić się na tym, aby nie pogarszać sytuacji, na przykład próbując odstraszyć mocarstwa średnie od przyłączenia się do BRICS, co ma posmak paternalizmu i quasi-kolonialnej ingerencji. W ten sam sposób zachodnie próby ostrzegania mocarstw średnich na globalnym Południu przed zbytnią zależnością od Chin okazały się nieskuteczne” – zauważają analitycy.
Kraje zachodnie – dodają – muszą teraz zrobić wszystko co w ich mocy, aby BRICS nie stał się blokiem antyzachodnim. „Powinni jaśniej określić, w jaki sposób dane sankcje odnoszą się do naruszeń prawa międzynarodowego i starać się zachować konsekwentność w stosowaniu tych sankcji wobec wszystkich osób naruszających prawo, a nie tylko wobec przeciwników geopolitycznych. Kraje globalnego Południa chcą uciec przed hegemonią dolara, widząc na przykład, że kraje zachodnie zamroziły rezerwy rosyjskiego banku centralnego w 2022 r. w odpowiedzi na inwazję na Ukrainę, ale nie spotkała ich kara za podobne nielegalne interwencje wojskowe na Bliskim Wschodzie i w Afryce”.
Analitycy potwierdzają to, na co wskazuje wiele innych osób, że kraje zamożne muszą zawalczyć o przychylność globalnego Południa, oferując środki na tak zwaną zieloną transformację i podjąć „autentyczne wysiłki na rzecz demokratyzacji porządku globalnego, na przykład likwidując anachroniczną tradycję, zgodnie z którą tylko Europejczycy stoją na czele MFW, a Bankiem Światowym kierują tylko obywatele USA”.
Zachód powinien także „zabiegać o względy tych państw członkowskich, które mają interes w dopilnowaniu, by ugrupowanie to nie stało się jawnie antyzachodnią organizacją, której celem jest podważanie globalnego porządku”.
Źródło: foreignaffairs.com
AS
Prezydent Argentyny: ONZ to Lewiatan, który narzuca agendę ideologiczną