3 października 2023

Papież Franciszek oficjalnie i wprost zgodził się na to, aby udzielać Komunii świętej rozwodnikom w powtórnych związkach – nawet jeżeli żyją ze sobą jak mąż z żoną, to znaczy prowadzą regularne życie seksualne. Co więcej – i to kolejna rewolucja – ostatecznym kryterium ma być indywidualna decyzja sumienia rozwodnika, który osobiście zdecyduje przed Bogiem, czy chce przyjmować sakramenty, czy nie. Tym samym papież powtórzył to, co ogłosili jeszcze w 2017 roku biskupi z Niemiec. Franciszek, Fernández, Kasper, Marx – stanowią jeden rewolucyjny front.

25 września Dykasteria Nauki Wiary, którą kieruje kard. Victor Manuel Fernández, przygotowała obszerną odpowiedź w sprawie Komunii świętej dla rozwodników. 13 lipca Dykasterię o tę sprawę zapytał kard. Dominik Duka, emerytowany arcybiskup Pragi. W Czechach nie można było dotąd udzielać Komunii świętej rozwodnikom, jeżeli nie żyją wstrzemięźliwie. Jednak na początku tego roku ordynariusz Pilzna bp Tomasz Holub wprowadził swoje własne wytyczne, w których oparł się na niemieckich ideach – i ustanowił nieznaną Kościołowi instytucję „trwałego aktu miłosierdzia”, pozwalając rozwodnikom na przystępowanie do sakramentów, nawet jeżeli prowadzą życie seksualne. Wszystko na gruncie „indywidualnego rozróżniania”. W tej sytuacji kardynał Duka w imieniu Episkopatu Czech zwrócił się do Watykanu z pytaniami, czy tak wolno. Watykan odpowiedział jednoznacznie: zdecydowanie tak.

Dokument Dykasterii – jasne „nauczanie”

Wesprzyj nas już teraz!

Dokument z 25 września został podpisany przez dwie osoby: kard. Fernándeza, który jest jego autorem; oraz przez samego papieża Franciszka. Stąd mówimy o formalnym nauczaniu Stolicy Apostolskiej; nie jest to żadna opinia tego czy innego hierarchy; to stanowisko oficjalne.

Kluczowy passus dokumentu kard. Fernándeza brzmi:

„Franciszek podtrzymał propozycję pełnej wstrzemięźliwości rozwodników w powtórnych związkach, ale dodał, że może być to dla nich w praktyce trudne, dlatego pozwolił w pewnych okolicznościach, po stosownym procesie rozróżniania, na dopuszczenie do sakramentu pojednania, nawet jeżeli nie są wierni wstrzemięźliwości zaproponowanej przez Kościół”.

W dalszej części tekstu stwierdził, że decyzję w sprawie przyjmowania sakramentów podejmuje sam rozwodnik:

„Kapłan towarzyszy danej osobie, słucha z uwagą i ukazuje matczyne oblicze Kościoła, akceptując jej prawy zamiar i dobry cel, aby umieścić całe swoje życie w świetle Ewangelii i praktykować miłość. Jednak to każda osoba, indywidualnie, jest wezwana do stawienia się przed Bogiem i przedstawienia własnego sumienia, ze swoimi możliwościami i ograniczeniami. To sumienie, któremu towarzyszy kapłan i które jest oświecane wytycznymi Kościoła, jest wezwane do formowania się, żeby oceniać i dawać osąd wystarczający do rozeznania możliwości przystępowania do sakramentów”.

Nie da się już dłużej udawać

Nauczanie wyrażone w dokumencie Dykasterii Nauki Wiary nie jest nowe; materialnie stanowi powtórzenie tego, co zawarte zostało w wymianie listów pomiędzy biskupami Buenos Aires a Franciszkiem z 2016 roku. Tamte listy zostały wpisane do Akt Stolicy Apostolskiej. W listach jednak papież ograniczył się do ogólnego stwierdzenia, że biskupi Buenos Aires właściwie interpretują Amoris laetitia; choć pisali oni o dopuszczaniu rozwodników w powtórnych związkach do sakramentów nawet jeżeli nie żyją wstrzemięźliwie, brak jednoznacznego stwierdzenia przez papieża, że właśnie ten element ich listu jest słuszny, pozwalał niektórym w Kościele udawać, jakoby było inaczej. Po dokumencie Dykasterii takie udawanie nie jest już możliwe: wszystko zostało napisane czarno na białym, otwarcie i wprost, podpisane przez kardynała Fernándeza i samego Franciszka.

Oczywiście to nie Franciszek i Fernández są inicjatorami rewolucji Amoris laetitia. To projekt niemieckich teologów, którym do niedawna przewodził kardynał Walter Kasper. Niemcy wychodzą od kategorii autonomii moralnej – filozoficznej koncepcji Immanuela Kanta, zgodnie z którą człowiek nie może przyjmować żadnego zewnętrznego prawa, ale sam dla siebie musi być ostatecznym arbitrem dobra i zła. Kantowska autonomia moralna została przeniesiona na grunt teologii katolickiej w latach 60. i 70. ubiegłego wieku, zwłaszcza przez ks. prof. Alfonsa Auera z Tybingi. Kasper był jego uczniem; to on wraz z innymi Niemcami doprowadził do przeforsowania nowego odczytania sumienia w Amoris laetitia. Kardynał Fernández myśli w tych samych kategoriach teologicznych; niedawno przyznawał, że jego największym mistrzem jest niemiecki ksiądz profesor, Karl Rahner, inny wielki zwolennik ponownego odczytania chrześcijaństwa w duchu filozofii oświeceniowej.

Przypadek biskupów Polski

Jest bardzo interesujące, co – i czy cokolwiek – zrobią teraz biskupi w Polsce. W 2018 roku Konferencja Episkopatu Polski ogłosiła „Wytyczne pastoralne do adhortacji Amoris laetitia„. Wytyczne są jednak w oczywisty sposób niezgodne z dokumentem Dykasterii Nauki Wiary, bo nie dają możliwości dopuszczenia niewstrzemięźliwych rozwodników do Komunii, a Dykasteria – tak. Można sądzić, że Episkopat nie zmieni swojego dokumentu; ale na gruncie dokumentu Dykasterii chętni do tego biskupi mogłą działać w oderwaniu od reszty. W piśmie kard. Fernándeza wyraźnie stwierdzono, że każdy biskup może podejmować własne decyzje i wydawać własne wytyczne; to oznacza, że jeżeli ten czy inny ordynariusz w Polsce tego zechce, będzie mógł bez oglądania się na całość Episkopatu wprowadzić Franciszkową „rewolucję duszpasterską”.

Rozwodnicy, homoseksualizm, antykoncepcja…

Sprawa rozwodników nie jest końcem; to dopiero początek. Zasadniczo rzecz biorąc Stolica Apostolska nie zmieniła przecież żadnej normy ogólnej; zmiana dokonała się na innym poziomie. Watykan pozwolił, by na gruncie indywidualnej decyzji sumienia podejmować decyzję o kontynuacji sposobu życia, który tej normie ogólnej przeczy. Ten sam model działania można zastosować w innych sytuacjach konfliktowych – i już się go stosuje. To na przykład kwestia błogosławienia par homoseksualnych. Zasadniczo związki homoseksualne są niemoralne – oto norma ogólna. Jednak w poszczególnym wypadku homoseksualiści oraz towarzyszący im duszpasterz mogą uznać, że nie ma lepszego wyjścia, niż kontynuować życie w jednopłciowym związku – i zdecydować się na jego pobłogosławienie, czyli kościelne scementowanie. W swojej odpowiedzi na dubia pięciu kardynałów z 11 lipca tego roku papież Franciszek poparł właśnie takie rozwiązanie – nie będzie żadnych wytycznych, niech każdy robi w sprawie błogosławienia LGBT, co uważa za stosowne. Idąc dalej, indywidualną decyzją można rezygnować z przestrzegania normy ogólnej także w takich kwestiach, jak antykoncepcja – a także w wielu innych; ich lista jest tak naprawdę nieskończona. Jeżeli przyjmie się zasadę dowolnego obchodzenia norm ogólnych na gruncie indywidualnej decyzji sumienia, wszystko wolno – a przynajmniej Kościół powinien na wszystko się zgadzać, wszystkiemu przyklasnąć, wszystko pobłogosławić.

Jawność Rewolucji to szansa

Katolicy nie mogą zgodzić się z takim ujęciem. Byłaby to zdrada Ewangelii, która stawia nieusuwalne wymagania. Kościół pierwszych wieków jasno wskazywał na przykład, że nigdy nie można palić kadzidła przed fałszywymi bóstwami – jest to czyn zły sam w sobie, zawsze niedopuszczalny, nawet w zagrożeniu męczeństwem. Na gruncie Amoris laetitia takie stanowisko byłoby jednak nie do utrzymania: każdy miałby sam decydować, czy zapali kadzidło czy nie, zależnie od swojej decyzji sumienia w konkretnych okolicznościach życia. Fakt całkowitej sprzeczności takiego postępowania ze świadectwem Kościoła pokazuje, gdzie leży prawda; bynajmniej nie w Amoris laetitia.

Otwartość, z jaką postępuje obecnie Rewolucja, jest jednak na swój sposób cenna i może przynieść dobre owoce. Kardynałowie, biskupi, księża, świeccy teologowie – nie mogą już dłużej udawać, że nic się nie dzieje, że nic się nie zmienia. Rewolucja jest jawna – i każdy musi się do niej odnieść. Dzięki swoistej szczerości kardynała Victora Manuela Fernándeza pojawiła się okazja do obudzenia tych, którzy woleliby spać dalej. Innymi słowy, jawność Rewolucji ułatwia Kontrrewolucję. Módlmy się, aby rozpoczynający się właśnie Synod o Synodalności był tym momentem, w którym hierarchowie Kościoła upomną się o prawdę i powiedzą stanowcze „non possumus” odejściu od niezmiennej nauki.

Paweł Chmielewski

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(130)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 305 995 zł cel: 300 000 zł
102%
wybierz kwotę:
Wspieram