Dzisiaj

Franciszek na drodze do rezygnacji? Co może zrobić papież

(Papież Franciszek, fot. marco iacobucci / ipa-agency.net / imago sport / Forum)

Informacje przekazywane przez Watykan są sprzeczne: raz papież jest w stanie krytycznym, innym razem zdrowieje. W gruncie rzeczy nie wiadomo, co się dzieje, oprócz tego – że jest poważnie. Bardzo niepokojące są jednak inne doniesienia: o możliwej rezygnacji. O co tu chodzi?

Papież Franciszek trafił do szpitala 14 lutego. Polityka informacyjna Watykanu jest od tego czasu wyjątkowo wątpliwa. W ubiegłym tygodniu zdarzało się, że jednego dnia słyszeliśmy o dramatycznym i nagłym pogorszeniu papieskiego zdrowia, by drugiego dnia dowiadywać się o lekkiej poprawie. Wielu katolików na całym świecie przerzucało się od obawy związanego z jakoby rychłą śmiercią Franciszka do nadziei na to, że jednak wyzdrowieje. Dopiero w ostatnich dniach Watykanowi udało się tę politykę nieco poprawić. Przyjęto formułę, zgodnie z którą stan jest stabilny, jakkolwiek krytyczny. Wielu uważa, że za tą ezopową formułą kryje się przekonanie o nieuchronności zgonu, tyle, że będzie to trwać jeszcze długo. To oczywiście jedna z możliwych interpretacji, ale tych jest więcej.

Zaskakujący konsystorz

Wesprzyj nas już teraz!

Oliwy do ognia spekulacji dolał sam papież Franciszek. We wtorek spotkał się w szpitalu z najważniejszym kardynałem Watykanu, Pietro Parolinem, sekretarzem stanu. Przy rozmowie był też obecny jego zastępca, arcybiskup Edgar Pena Parra. Ustalono, że zostanie zorganizowany konsystorz – zebranie wszystkich kardynałów. Podczas zgromadzenia zostaną ogłoszeni nowi święci. Wydarzenia tego rodzaju są w Kościele czymś zupełnie normalnym, niemniej jednak w obecnej sytuacji zdrowotnej papieża wzbudziło to dość oczywiste spekulacje. Papież Franciszek od początku objęcia urzędu brał pod uwagę możliwość rezygnacji. Przekonywał, że Benedykt XVI „otworzył drzwi” i teraz złożenie urzędu papieskiego jest dla każdego następcy św. Piotra jakąś opcją. Kilkukrotnie słyszeliśmy o warunkach, w których Franciszek uznaje własną rezygnację za uzasadnioną. Byłoby to znaczące pogorszenie stanu jego zdrowia. Papież mówił, że regularnie pyta o radę wąskie grono zaufanych i mądrych kardynałów. Kiedy ci wskazują, że sprawnie i dobrze prowadzi Kościół, nabiera pewności co do kontynuacji posługiwania.

Konsultacje z kardynałami przed rezygnacją

Dlaczego zapowiedź konsystorza daje w tym kontekście do myślenia? Rezygnacja Benedykta XVI była przedmiotem wielu krytyk. Część kardynałów zwracała uwagę na to, że papież Ratzinger popełnił jeden zasadniczy błąd: nie pytał nikogo albo prawie nikogo o zdanie. Sami kardynałowie, choć w teorii powinni doradzać papieżowi w najważniejszych sprawach, zostali zaskoczeni jego rezygnacją dokładnie tak, jak zwykli katolicy. Pisał o tym ceniony historyk Kościoła, kardynał Walter Brandmüller. Hierarcha w jednym ze swoich artykułów powołał się na przykład Celestyna V, który zrezygnował w 1294 roku. Już wówczas „kanoniści dyskutowali nad tym problemem. […] Sam dekret Quoniam Bonifacego VIII podkreśla rolę kardynałów w papieskiej rezygnacji, wskazując że Celestyn podjął decyzję o rezygnacji deliberatione habita cum suis fratribus cardinalibus… de nostro et ipsorum omnium concordi consilio et assensu” (odbywszy namysł ze swoimi braćmi kardynałami… za naszą oraz ich wszystkich jednomyślną radą i zgodą) – pisał Brandmüller. „Ta rola kardynałów jest częściowo zakorzeniona nawet w praktyce papieży, którzy od XI stulecia w wielu ważnych dokumentach używali formuły de fratrum nostrorum consilio (za radą naszych braci). Z tym korespondowałaby praktyka kardynałów podpisujących stosowne dokumenty qui actui interfuerunt (którzy uczestniczyli w akcie). Nawet dzisiaj – na przykład – przed kanonizowaniem świętych pojedynczy kardynałowie są proszeni o wyrażenie swojego zdania w tej sprawie” – zaznaczył Brandmüller.

Papież słucha Brandmüllera?

W tym samym tekście Brandmüller zawarł jeszcze inne sugestie. To bardzo ważne. Podkreślił, że pogrzeb byłego papieża należy zorganizować inaczej, niż pogrzeb papieża umierającego jako papież. Wskazał też na dopuszczalne przyczyny rezygnacji. Wymienił wśród nich naprawdę poważne pogorszenie zdrowia, ale bynajmniej nie ogólne zniechęcenie. Brandmüller krytykował też figurę „emerytowanego papieża”, którą stworzył Benedykt XVI. Wydaje się, że papież Franciszek wziął to sobie do serca. Po pierwsze, zorganizował pogrzeb Benedykta XVI uroczyście, ale z pewnymi zmianami, tak, by stało się widoczne, że chowany jest były biskup Rzymu. Po drugie, mówiąc o możliwości swojej rezygnacji, wskazuje zawsze na ciężką chorobę. Jest zatem gotów zrobić to, co Benedykt XVI, ale nie z powodu „ogólnego braku sił”, na który powołał się papież Ratzinger. Po trzecie wreszcie stwierdził kiedyś, że jeżeliby zrezygnował, byłby po prostu byłym biskupem Rzymu, ale nie „emerytowanym papieżem”. Wiemy ponadto, że Franciszek pyta się „mądrych kardynałów” o opinię.

To znaczy, że przyjął chyba wszystkie główne postulaty Brandmüllera dotyczące organizacji papieskiej rezygnacji. Możemy zatem wnioskować, że Franciszek nie chciałby zaskoczyć Kolegium Kardynalskiego tak, jak zrobił to Benedykt XVI. Z tego wypływa logiczny wniosek: zanim ogłosi to światu, powinien najpierw porozmawiać z kardynałami. Okazją do tego jest właśnie konsystorz. Gdyby Franciszek zaprosił do Rzymu kardynałów oficjalnie po to, aby porozmawiać o własnej rezygnacji, informacja wypłynęłaby do mediów i wywołała szok. Dlatego rozsądną drogą wydaje się zwołanie „zwykłego” konsystorza, na przykład w sprawie kanonizacji. Przy tej okazji Franciszek mógłby zapytać Kolegium Kardynalskie o zdanie w sprawie swojej rezygnacji – i ewentualnie taką rezygnację purpuratom zapowiedzieć.

Niedawno kilku kardynałów mówiło na ten temat. Najpierw wypowiedział się Gianfranco Ravasi, wieloletni przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury, później – uchodzący za papabile Jean-Marc Aveline z francuskiej Marsylii. Obaj stwierdzili, że w przypadku znaczącego pogorszenia zdrowia, zwłaszcza w sytuacji utraty zdolności do normalnego komunikowania się, papież mógłby ustąpić. Ich wystąpienia podsyciły medialne spekulacje. Później wypowiedział się na ten temat sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin, mówiąc jednak, że chodzi o „niepotrzebne spekulacje”. Nie zajął jednak stanowiska wobec możliwej rezygnacji, deklarując po prostu, że w obecnej sytuacji choroby Franciszka nie uważa za właściwe dywagować na ten temat. Ze strony najważniejszego kardynała Watykanu nie ma zatem zaprzeczenia, jest po prostu unik.

Rezygnacja bez wstrząsów

Wszystko wskazuje zatem na to, że jeżeli papież Franciszek wyjdzie obronną ręką z choroby, ale jego zdrowie nie wróci już do zadowalającego stanu, może po prostu zrezygnować. Dla Kościoła katolickiego nie musiałaby to być tragedia. Benedykt XVI wywołał tak wielki szok, bo wszystkich całkowicie zaskoczył: nic podobnego nie wydarzyło się od wieków. Dziś wszyscy są już mentalnie przygotowani na rezygnację. Papież Ratzinger nie miał też dobrych argumentów. W deklaracji rezygnacyjnej ogłosił, że po prostu brakuje mu sił. Domyślam się, dlaczego tak postąpił: uważał, że niedługo umrze i czuł się naprawdę słaby, tymczasem na ogólny brak sił powołał się również Celestyn V w swojej własnej deklaracji o ustąpieniu z 1294 roku. W momencie, w którym ogłosił to Benedykt XVI, nie było to jednak jasne i tak trywialna przyczyna wszystkich zaszokowała. Poza tym każdy kolejny rok życia Benedykta zdawał się udowadniać, że ustąpił przedwcześnie. Wreszcie – i to jest najważniejsze – Benedykt zachował się po ustąpieniu bardzo dziwacznie. Ogłosił się „emerytowanym papieżem”, później dywagował o „biernym” i „czynnym” papiestwie, jego osobisty sekretarz abp Georg Gänswein mówił, że Benedykt trwale „przekształcił” urząd papieski. To wszystko było kompletnym absurdem, bo teologia katolicka nie przewiduje instytucji „papieża – emeryta” ani tym więcej podzielonego papiestwa.

Na to zwracał uwagę jeden z najbardziej znanych kanonistów, jezuita Gianfranco Ghirlanda, od kilku lat kardynał. Dla Ghirlandy jedyną sensowną konstrukcją jest przyjęcie przez papieża, który zrezygnuje, funkcji „byłego biskupa Rzymu”. To właśnie chciałby zrobić Franciszek, jeżeliby ustąpił. To nie znaczy, że rezygnacja jest pożądana. Dokładnie odwrotnie. Na obronę trwania przez papieża do chwili śmierci lub naprawdę ciężkiej, skrajnej choroby, jest wiele poważnych argumentów. Oprócz tych związanych z ojcowskim wymiarem papiestwa to także zupełnie pragmatyczne kwestie: papieże, którzy rezygnują, stają się podatni na naciski i szantaż. Byłoby lepiej, gdyby po prostu umierali.

Można mieć jednak nadzieję, że gdyby Franciszek zdecydował się mimo wszystko ustąpić – uczyniłby to w sposób o wiele lepiej zorganizowany i uporządkowany, niż jego poprzednik. Jeżeli po obecnej chorobie znalazłby się rzeczywiście w fatalnym stanie, długotrwale niezdolny do normalnej komunikacji – ogół katolików, jak sądzę, przyjąłby jego decyzję o ustąpieniu ze zrozumieniem. W takim wypadku byłoby bardzo ważne, aby – idąc za radami kardynała Ghirlandy – emerytowany biskup Rzymu Jorge Mario Bergoglio w żaden sposób „nie wtrącał się” w poczynania swojego następcy. Nie powinien niczego komentować ani zabierać publicznie głosu na sprawy kościelne. Teoretycznie miałby do tego prawo, ale w praktyce takie działania mogłyby doprowadzić tylko do chaosu.

Miejmy jednak nadzieję, że tak się nie stanie. Modlimy się o zdrowie dla papieża Franciszka – ale pamiętajmy również o tym, by prosić Boga o – by tak rzec – normalizację sprawowania posługi papieskiej. Niech krok Benedykta XVI pozostanie wyjątkową decyzją, bez żadnego naśladownictwa przez jego następców. Wydaje się, że to byłoby po prostu z korzyścią dla Kościoła katolickiego.

Paweł Chmielewski

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie