Intensywny napływ cudzoziemców z państw Afryki i Bliskiego Wschodu do krajów europejskich to jedno z największych wzywań politycznych z jakimi zmagają się państwa starego kontynentu. Intensywna migracja przyczynia się do wzrostu niepokojów społecznych i niestabilności w państwach docelowych, a przybysze niezmiennie okazują się bardziej skłoni do przestępstw. Prowadzona przez ostatnie lata polityka otwartych granic zdążyła zniechęcić Europejczyków. Zmniejszenie napływu cudzoziemców zapowiada Francja, a postulaty uszczelnienia granic zdobywają poparcie w skali całego kontynentu. Tymczasem w rolę obrońcy nierozsądnego podejścia „otwartych drzwi” wciela się papież Franciszek. Ojciec święty udał się właśnie do Marsylii, gdzie nawoływał do utrzymania permisywnego paradygmatu.
Franciszek powiedział w sobotę w Marsylii na południu Francji, że zjawisko migracji musi być „zarządzane z mądrą dalekowzrocznością” i „odpowiedzialnością europejską zdolną do stawienia czoła obiektywnym trudnościom”.
Jego Świątobliwość mówił o tym w przemówieniu podczas końcowej sesji forum dialogu pod nazwą Spotkania Śródziemnomorskie, którego organizacja zbiegła się w czasie z nową odsłoną kryzysu migracyjnego w Europie i poświęconej temu zjawisku dyskusji na forum UE.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem papieża rozwiązaniem problemu „nie jest odrzucenie, lecz zapewnienie, zgodnie z możliwościami każdego kraju, dużej liczby legalnych i regularnych wjazdów, zrównoważonych dzięki sprawiedliwemu przyjęciu przez kontynent europejski, w kontekście współpracy z krajami pochodzenia”.
Wystąpienia Franciszka w Pałacu Pharo słuchał prezydent Francji Emmanuel Macron, a także burmistrzowie i inni przedstawiciele władz oraz biskupi z krajów basenu Morza Śródziemnego. W auli obecni byli także wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Margaritis Schinas i prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde.
Papież zwrócił uwagę na „kosmopolityczny charakter” Marsylii, która – jak mówił – „przyjmuje bogactwa morza i daje ojczyznę tym, którzy już jej nie mają”, a także dowodzi, że „pomimo trudności współistnienie jest możliwe i jest źródłem radości”.
Franciszek stwierdził, że Morze Śródziemne, położone na rozdrożu między Północą a Południem, Wschodem a Zachodem koncentruje wyzwania całego świata i „niesie w sobie globalne powołanie do braterstwa, jedynego sposobu zapobiegania i przezwyciężania konfliktów”.
Wyraził przekonanie, że obecnie niezbędne jest myślenie wspólnotowe i jednoczące.
– Jak bardzo tego potrzebujemy w obecnym momencie, w którym staromodne i wojownicze nacjonalizmy chcą zniweczyć marzenie o wspólnocie narodów – mówił Ojciec Święty.
Papież apelował: „Pamiętajmy – przy pomocy broni prowadzi się wojnę, a nie pokój, natomiast żądza władzy powoduje powrót do przeszłości, a nie budowanie przyszłości”.
Według Franciszka aby zaprowadzić pokój należy zacząć „od często milczącego krzyku ostatnich, a nie od prymusów, którzy będąc dobrze sytuowani, podnoszą głos”.
Jak stwierdził, ubogich należy traktować jako braci, a nie „kłopotliwe problemy”; przyjmować ich, a nie ukrywać, integrować, a nie eksmitować, obdarzać ich godnością.
– Tam, gdzie panuje niepewność, pojawia się przestępczość. Tam, gdzie panuje ubóstwo materialne, edukacyjne, brak pracy, ubóstwo kulturowe i religijne przygotowuje się teren dla mafii i handlu ludźmi – ostrzegł.
Franciszek pytał: „Kto dziś staje się bliskim ludzi młodych, pozostawionych samym sobie, będących łatwym łupem przestępczości i prostytucji? Kto jest blisko ludzi zniewolonych pracą, która powinna czynić ich bardziej wolnymi? Kto troszczy się o zatrwożone rodziny, obawiające się przyszłości i przyjścia na świat nowych istot? Kto wsłuchuje się w jęk samotnych osób starszych, które zamiast być doceniane, są odstawiane, z fałszywie godną perspektywą słodkiej śmierci, w rzeczywistości bardziej słonej niż wody morskie?”.
– Kto myśli o nienarodzonych dzieciach, odrzuconych w imię fałszywego prawa do postępu, które zamiast tego jest regresem w potrzebach jednostki? Kto spogląda ze współczuciem poza swoje brzegi, by usłyszeć krzyki cierpienia dobiegające z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu – dodał.
Papież przypomniał o losie wielu chrześcijan, często zmuszonych do opuszczenia swoich ziem lub żyjących tam bez uznania własnych praw, bez pełnego obywatelstwa.
Podkreślił następnie, nawiązując do dramatu migrantów tonących w drodze do Europy, że ich krzyk zamienia Morze Śródziemne w „morze śmierci”; „z kolebki cywilizacji w grobowiec godności”.
Odnosząc się do prób zatrzymania fali migracyjnej przypomniał: „Różne porty śródziemnomorskie zostały zamknięte. I zabrzmiały dwa słowa, podsycając obawy ludzi: „inwazja” i „sytuacja nadzwyczajna”.
Papież wskazywał: zjawisko migracji „jest nie tyle chwilowym pilnym wyzwaniem, zawsze dobrym do podsycania panicznej propagandy, ale faktem naszych czasów; procesem, który obejmuje trzy kontynenty wokół Morza Śródziemnego i który musi być zarządzany z mądrą dalekowzrocznością: z odpowiedzialnością europejską zdolną do stawienia czoła obiektywnym trudnościom”.
– Morze Śródziemne odzwierciedla świat, z Południem zwracającym się ku Północy, z wieloma krajami rozwijającymi się, nękanymi niestabilnością, reżimami, wojnami i wyludnieniem, ze spoglądającymi ku zamożnym, w zglobalizowanym świecie, w którym wszyscy jesteśmy połączeni, ale gdzie różnice nigdy nie były tak głębokie – oświadczył.
Zastrzegł, że sytuacja ta nie jest niczym nowym w ostatnich latach i to nie on – „papież, który przybył z drugiego krańca świata, jest pierwszym, który ostrzega przed nią w trybie pilnym i z niepokojem”.
– Oczywiście trudności w przyjmowaniu, ochronie, promowaniu i integrowaniu osób niechcianych są widoczne dla wszystkich, ale głównym kryterium nie może być utrzymanie własnego dobrobytu, lecz raczej ochrona ludzkiej godności – oświadczył papież, przypominając, że w niedzielę Kościół obchodzić będzie Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy. – Bądźmy poruszeni historią wielu naszych braci i sióstr przeżywających trudności, którzy mają prawo zarówno do migracji, jak i do niemigrowania, i nie zamykajmy się w obojętności – wzywał.
Według papieża historia wzywa do „wstrząsu sumienia, aby zapobiec zatonięciu cywilizacji”. Przestrzegał: „Powiedzenie dość to zamknięcie oczu, a próba ratowania siebie samych teraz zamieni się w tragedię jutro”. – Przyszłe pokolenia będą nam dziękować, jeśli byliśmy w stanie stworzyć warunki do trwałej integracji, natomiast będą nas winić, jeśli sprzyjaliśmy jedynie jałowym asymilacjom – przekonywał Ojciec święty.
Długie wystąpienie papież zakończył apelem o to, by stawić czoła dzisiejszemu ubóstwu z solidarną zgodą, „wziąć w ramiona tych, którzy szukają lepszej przyszłości” i „poprzez kulturę spotkania rozproszyć mroczne otchłanie przemocy i wojny”.
Następnym punktem jego wizyty w Marsylii jest spotkanie z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem.
Jak zwracaliśmy uwagę w analizie podejścia papieży ostatnich wieków do migracji, źródłem poparcia dla liberalnej polityki w tym względzie jest wątpliwa wizja „powszechnego braterstwa”, wedle której konflikty między różnymi społeczeństwami nie są wynikiem zranienia natury ludzkiej i konkurencji o zasoby, ale błędnej kultury – która może zostać przezwyciężona. Warunkiem ustanowienia na całym świecie cywilizacji pokoju i wzajemności ma być przyjęcie otwartej postawy. O negatywnych skutkach migracji papież i czołowi hierarchowie nie tyle więc nie wiedzą, co „systemowo” je ignorują, obiecując, że dalsza otwartość w końcu sama zbuduje nową kulturę braterstwa…
(PAP)/oprac. FA
Czy w najbliższy piątek można jeść mięso? Polscy biskupi wydali odpowiednie dekrety