22 maja 2025

Francja bramą wejścia islamizmu do Europy? Raport tajnych służb

(Zamieszki na przedmieściach Paryża. Fot. Lafargue Raphael/ABACA / Abaca Press / Forum)

Francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych opublikowało pierwszą wersję szokującego raportu służb wywiadowczych na temat infiltracji kraju przez Bractwo Muzułmańskie. Ujawniono w dokumencie liczne zaniedbania ze strony państwa. Po publikacji raportu media pytają, czy da się „uciec od logiki opisanej przez Michela Houellebecqa w książce „Uległość”. Padają nawet pytania: „czy bitwa jest już przegrana?”…

 

Raport opisuje rozgałęzione sieci islamistów, jawne i tajne organizacje, zislamizowane dzielnice. „Le Figaro” pisze o „wstrząsającym raporcie na temat Bractwa Muzułmańskiego, którego celem ma być wprowadzenie prawa szariatu we Francji”. Opracowanie liczące ponad 73 strony, zawiera dokumentację zebraną przez służby wywiadowcze. Przedstawia obraz kraju „podkopanego od wewnątrz przez islamistów”. Odtajnioną wersję materiału określono jako „wybuchową”.

Wesprzyj nas już teraz!

W 1928 roku Hassan-Banna, założyciel Bractwa Muzułmańskiego, wygłosił w Ismalii, na przedmieściach Kairu, rodzaj credo tej organizacji: „My, Bractwo Muzułmańskie, jesteśmy jak ogromna sala, do której każdy muzułmanin może wejść przez dowolne drzwi, aby podzielić się tym, czym zechce. Gdybyś szukał sufizmu, znalazłbyś go. Gdybyś szukał zrozumienia islamskiej jurysprudencji, znalazłbyś ją. Jeśli szukałbyś sportu i skautingu, znalazłbyś je tutaj. Jeśli szukałbyś oporu i walki zbrojnej, znalazłbyś je. (…) Przyszedłeś do nas z troską o naród, więc witam cię”.

Bractwo zajmuje się rekrutacją ludzi na różnych poziomach. Ostatecznym celem jest utworzenie państwa islamskiego, podporządkowania prawom szariatu. Prawie sto lat po ogłoszeniu tej deklaracji, Francja stała się „otwartą bramą” do osiągnięcia takiego celu – stwierdza m.in. „Le Figaro”. Dokument rządowy zatytułowany „Bracia Muzułmańscy i polityczny islamizm we Francji” pokazuje, że długie lata „tolerancji”, wprowadzania „wielokulturowości” i „otwartości na imigrantów” przynoszą obecnie zatrute owoce. Kraj budzi się z ręką wiadomo w czym, a jego rdzenny mieszkaniec okazuje się „mądry po szkodzie”.

Zamieszczony na portalu „Atlantico” raport rozkłada z kolei na czynniki pierwsze pochodzący z Iranu Emmanuel Razavi, specjalizujący się w tematyce Bliskiego Wschodu. Opublikował m.in. dwie książki na temat Bractwa Muzułmańskiego. W niedawno wydanej książce „Ukryta twarz mullahów” (Éditions du Cerf) pokazał wpływy egipskiego ruchu na wydarzenia w Iranie. Analizuje też sytuację w kraju nad Sekwaną.

Wspomniane opracowanie przekazane przez służby wywiadowcze, przedstawia alarmujący obraz wpływów agresywnej organizacji. Muzułmanie we Francji, czyli odłam Bractwa Muzułmańskiego, mają tam 139 miejsc kultu, do których należy dodać 68 ośrodków uznanych za im „bliskie” w 55 departamentach. Działa także 280 powiązanych z nimi stowarzyszeń, zajmujących się działaniami w takich obszarach jak edukacja, finanse islamskie, młodzież, sport, itd. „Atlantico” opisuje metodę poszerzania wpływów wyznania mahometańskiego jako „entryzm”, czyli wchodzenie w każdą dziedzinę życia społecznego kraju. Efektem może być spełnienie wizji Michela Houellebecqa, który prorokował islamizację swej ojczyzny.

Emmanuel Razavi, który analizował ten temat i działania Bractwa m.in. w Egipcie, Jordanii, Iraku, Pakistanie, Strefie Gazy, ale także we Francji, Hiszpanii, Niemczech i Wielkiej Brytanii, mówi, że Bractwo ma na celu zorganizowanie społeczeństwa, w którym muzułmanie będą żyć w oparciu o wartości islamu i prawo szariatu. Ich projekt jest religijny, ale z natury ma także charakter społeczny, prawny i polityczny. Badacz przypomina, że jednym z pierwszych celów założycieli organizacji w 1928 roku byli dokerzy z Kanału Sueskiego. Bractwo miało za cel zjednoczenie wyznawców – od proletariatu po muzułmańskich intelektualistów. Ich idea rewolucji islamskiej i islamizacji społeczeństwa przetrwała do dziś. Wszystkie powiązane z nimi stowarzyszenia religijne i kulturalne mają za długofalowy cel – kulturową przemianę społeczeństwa, i dotyczy to także Europy.

Bractwo Muzułmańskie jest organizacją infiltrującą wszystkie poziomy życia zbiorowego. Raport francuskiego MSW zwraca tu uwagę na pewne czynniki, które to ułatwiają. Zdaniem autorów, brakuje jasnej definicji politycznego islamizmu, a używana we Francji definicja „separatyzmu”, nie uwzględnia w wystarczającym stopniu „wywrotowego i subtelnego charakteru projektu realizowanego przez Bractwo Muzułmańskie”. Jego zwolennicy działają w oficjalnych partiach politycznych, stowarzyszeniach, strukturach państwa, są już kandydatami w każdych wyborach. Razavi wskazuje, że „celem Bractwa Muzułmańskiego jest zdobycie władzy, a nie dążenie do separatyzmu”. Uważa, iż opublikowany po raz pierwszy od trzydziestu lat raport MSW na ten temat pokazuje np., że zrozumiano wreszcie „poważne niebezpieczeństwo wynikające z połączenia skrajnej lewicy z islamizmem”. Według autora, „partie takie jak LFI (Zbuntowana Francja) torują drogę islamistycznym organizacjom terrorystycznym w rodzaju Hamasu, demonstrując na ulicach ramię w ramię ze zwolennikami Bractwa Muzułmańskiego.

Razavi uważa, że na Zachodzie demokracje nie robiły nic, aby zapobiec pojawieniu się „islamu politycznego”. Bractwo zaś doskonale potrafi np. „wykorzystać ruchy skrajnie lewicowe, łącząc się z proletariatem, w imię rewolucji i walki antykolonialnej, antyimperialistycznej i antysyjonizmu”. Lewica, której tradycyjne idee – jak „walka proletariatu” – uległy erozji, zyskała tymczasowego sojusznika, ale dość groźnego. Razavi wskazuje, że już teraz wielu lewicowych merów „powierzyło pełnienie obowiązków w zakresie pokoju społecznego totalitarnym islamistom”. To oni coraz częściej na „gorących przedmieściach” sprawują „rząd dusz”, bywają mediatorami zwaśnionych gangów, mają wpływ na ograniczanie i uśmierzanie ulicznych zamieszek. Zadowolone ze spokoju władze samorządowe cedują te zadania na organizacje islamistyczne, które dodatkowo poszerzają w ten sposób swoje wpływy.

Elementem ochrony działalności Bractwa jest też pojęcie „islamofobii”. To rodzaj tarczy chroniącej przed sprzeciwem wobec rozpychania się islamizmu w przestrzeni publicznej. Rzeczywisty agresor przedstawia się tu w roli ofiary. Termin „islamofobia” pojawiał się już w kręgach lewicowych elit francuskich od lat dwudziestych XX wieku. Przetrwał tam do dziś i używany jest obecnie przez tzw. lewicę antyglobalizacyjną w imię „ochrony mniejszości” czy wspierania „wielokulturowości” zachodnich społeczeństw. Razavi mówi tu nawet o „pożytecznych idiotach islamizmu”. Taki dyskurs działa też np. w wielkich miastach i na ich przedmieściach, gdzie mieszkają młodzi ludzie z poczuciem „wykluczenia”. Ci uważają się za ofiary systemu i czują pewną solidarność z ideami islamistów.

Atrakcyjności programu islamizmu sprzyja zamieszanie społeczne, ale przede wszystkim upadek tradycyjnych „wartości Republiki”. Od wielu lat „demokracje europejskie” odcinały się od swoich korzeni i dziedzictwa cywilizacyjnego. Ograniczały i wypierały się spuścizny chrześcijańskiej, więc wobec ofensywy islamu opartego o aksjologię religijno-społeczną są rozbrojone. Sam Rezavi wspomina tu „kontinuum judeo-chrześcijańskie, którego nasze elity już nie akceptują”. Przytacza opowieść o tym, jak znany historyk i akademik Max Gallo powiedział mu kilka miesięcy przed śmiercią: „Bądźmy świadomi naszego dziedzictwa, ponieważ dało ono początek demokracjom i wartościom, które niosą też idee równości i wolności”.

Atlantico pyta, czy Francja, „gdzie ludność muzułmańska stanowi wprawdzie mniejszość, ale już na znaczącą, nie znajduje się już w punkcie bez odwrotu, tak jak to w przeszłości miało miejsce np. w Libanie?”. To smutna konstatacja. Warto jednak tu przypomnieć, że jeszcze kilka lat temu samo postawienie takiego pytania byłoby niemożliwe lub równałoby się z zaliczeniem do obozu „skrajnej prawicy”, „lepenistów” czy wręcz „faszystów”. Dzisiaj temat trafia na pierwsze strony mainstreamowych mediów, chociaż przebudzenie następuje niemal nad przepaścią.

Ekspert od Bractwa mówi o potrzebie delegalizowania organizacji powiązanych z islamistami. Wskazuje, że służby, np. DGSI, która „jest jedną z najlepszych krajowych służb wywiadowczych na świecie”, wiedzą niemal „wszystko”. Jego zdaniem Bractwo Muzułmańskie „odradza się w Europie, a szczególnie we Francji, z powodu pobłażliwości władz” i „jeszcze nie jest za późno”… Warto być jednak mądrym przed szkodą, a przykład Francji pokazuje, że w ramach „naczyń połączonych” UE i przepływów migracyjnych, takie problemy mogą dotknąć i nasz kraj.

 

Bogdan Dobosz

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Zatrzymaj ideologiczną rewolucję. Twoje wsparcie to głos za Polską chrześcijańską!

mamy: 236 915 zł cel: 500 000 zł
47%
wybierz kwotę:
Wspieram