Wygrana socjalistów we Francji była zapowiedzią przyszłych problemów w relacjach z Niemcami. Niemcy wszak są orędownikami ostrej dyscypliny budżetowej, a Francja wybierając lewicę pokazała, że oszczędzać nie zamierza. Socjaliści planują równoważyć budżet wyłącznie przy pomocy podnoszenia podatków. Dziś z Berlina zaczynają już płynąć jasne sygnały – „zacznijcie ciąć wydatki”.
Lewicowy dziennik „Liberation” pisze o rosnących obawach ze strony niemieckich władz, dotyczących kształtu przyszłorocznego budżetu Francji. Zdaniem gazety między oboma państwami rośnie nieufność, która przeszkadza w ich wzajemnych relacjach. Przejawem tego mają być wypowiedzi niemieckich polityków i ekonomistów z ostatnich tygodni.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem dziennika przyszłoroczny budżet Francji wywołał w Niemczech panikę, gdyż opiera się głównie na wpływach z podatków. Same nowe obciążenia fiskalne mają przynieść 20 mld euro, cięcia są natomiast niewielkie. W swej publikacji dziennik przywołał także wypowiedź jednego z doradców ekonomicznych niemieckiego rządu, Larsa Felda, który wprost stwierdza, że dziś to nie Grecja, Włochy czy Hiszpania są największym problemem strefy euro, ale właśnie Francja, której działania zmierzają do obniżania własnej konkurencyjności.
Podobne zdanie na ten temat wyraził inny przedstawiciel władz tego kraju, który nie chciał ujawnić swojego nazwiska, a który uważa, że „Francja musi głęboko zreformować rynek pracy i obciąć wydatki publiczne, na które (w obecnej wysokości) Francji już nie staćh. Dodał, że zaprezentowany w ubiegłym tygodniu plan podniesienia konkurencyjności gospodarki jest niewystarczający.
Dziennik przypomniał też o pojawiających się w niemieckiej prasie informacjach na temat prac grupy doradców ekonomicznych niemieckiego rządu nad kształtem planu naprawy francuskiej gospodarki (!). Berlin wszystkiemu jednak zaprzeczył.
W odpowiedzi na informacje o coraz częstszych głosach zaniepokojenia, płynących znad Renu, tajemniczy rozmówca „Liberationh uspokaja, że taka sytuacja ma już miejsce od kilku lat, nie jest niczym nowym. Według dziennika nie należy jednak lekceważyć takich sygnałów, „Bo Francja ma się źle i nie wyjdzie sama z matni. Tylko razem Paryż i Berlin mogą jeszcze sprawić, że kryzys nie porwie ze sobą euro i wzrostu gospodarczego.
Iwona Sztąberek
Źródło: www.ekonomia24.pl