Marine Le Pen, szefowa francuskiej partii Front Narodowy, stanowczo zareagowała na kolejne morderstwa dokonywane przez islamskich fanatyków na terenie Francji. Według kandydującej na prezydenta polityk, do tej pory nad Sekwaną bagatelizowano zagrożenie ze strony radykalnych wyznawców Mahometa.
– Ugrupowania polityczno-religijne rozwijają swoją działalność w obliczu pewnego rozprężenia panującego w kraju. Należy teraz prowadzić wojnę przeciwko fundamentalistycznym ugrupowaniom polityczno-religijnym, które zabijają nasze chrześcijańskie dzieci, naszą chrześcijańską młodzież, naszych młodych muzułmanów i nasze żydowskie dzieci, do czego doszło przed dwoma dniami – stwierdziła szefowa Frontu Narodowego.
Wesprzyj nas już teraz!
Le Pen skrytykowała prezydenta Sarkozy’ego za to, iż nie wywiązał się z obietnicy złożonej przed wyborami w 2007 roku. – Wśród wielu obietnic były zapowiedzi „poszukiwania broni w piwnicach” w domach osób, które odbyły szkolenie wojskowe w Afganistanie i Pakistanie. Nie odnoszę wrażenia, że to zrobiono– powiedziała.
Przewodnicząca Frontu Narodowego przejęła szefostwo partii po swoim ojcu, Jean Marie Le Pen. W sondażach przed wyborami prezydenckimi zajmuje trzecie miejsce, za Nicolasem Sarkozy’m i kandydatem lewicy – Francois Hollande.
W poniedziałek w Tuluzie doszło do tragicznej w skutkach strzelaniny. Strzały w mieście na południu Francji padły z dwóch rodzajów broni, o godz. 8 rano. Ofiarą napastnika – Mohammeda Meraha – który podjechał do wejścia przy żydowskiej szkole stał się ojciec, jego dwóch synów (3- i 6-letni), oraz inny 10-letni chłopiec.
Źródło: „Rzeczpospolita”
kra