4 lipca 2021

Francja ma problem. ONZ wymaga od niej statystyk etnicznych

(pixabay.com)

Statystyki etniczne są we Francji niemal zakazane. Wynika to z tradycji i pryncypiów Republiki, gdzie wszyscy są przecież równi i nie można ich dzielić na postawie koloru skóry czy pochodzenia. Tymczasem ONZ wzywa Francję do tworzenia i wykorzystywania takich statystyk etnicznych. Ma to pomóc w walce z „rasizmem systemowym”. „Postęp” wykazuje kolejne sprzeczności…

Wysoka Komisja Praw Człowieka ONZ wezwała kilka krajów, w tym Francję, do opracowania statystyk etniczno-rasowych. Tymczasem we Francji nie istnieją spisy oparte o tego typu kryteria, a nawet istnieje prawny zakaz ich tworzenia. W raporcie ONZ opublikowanym 28 czerwca stwierdzono, że państwa „powinny gromadzić i publikować kompleksowe dane z podziałem na rasę lub pochodzenie” i analizować „skumulowany wpływ przepisów, polityk i praktyk na poszczególne grupy rasowe i etniczne”. Raport ONZ idzie nawet dalej, uznając, że np. „ujęcie w statystykach osób pochodzenia afrykańskiego będzie krokiem w kierunku uznania ich tożsamości i dziedzictwa, co idzie w parze z ich prawem do godności” .

We Francji politycy wobec takich praktyk są podzieleni i nie jest to podział pokrywający się z tym na lewicę i prawicę. Prezydent Nicolas Sarkozy otwierał tu pewne furtki, a np. socjaliści byli przeciw. Emmanuel Macron poruszył te kwestie w 2020 roku. Stwierdził, że będzie wdrażał „konkretne środki antydyskryminacyjne” i woli to, niż „uciekanie się do statystyk”.

Wesprzyj nas już teraz!

Dodatkowo francuski raport parlamentarny z marca 2020 roku stwierdzał w konkluzjach, że „wprowadzanie bardziej szczegółowych statystyk etnicznych może wydawać się przydatne do lepszego pomiaru dyskryminacji, ale może również osłabić spójność społeczną poprzez uznanie istnienia pewnych odrębnych społeczności”. W raporcie dodano, że takie statystyki „zamrożą” odrębność i istnienie niektórych grup etnicznych, a nawet będą sztucznie takie grupy tworzyły. Tymczasem Republika, odwrotnie, niż w tradycji anglosaskiej, oparta jest na zasadach całkowitej asymilacji i przerabianiu pojawiających się tu przedstawicieli mniejszości na Francuzów.  

Pewne wyłomy w tej postawie jednak już Francja poczyniła. Istnieją formy statystyk etnicznych, które omijają ustawę o ochronie danych z dnia 6 stycznia 1978 r. Jej tekst zakazuje „zbierania lub przetwarzania danych osobowych, które ujawniają bezpośrednio lub pośrednio pochodzenie rasowe, etniczne, polityczne, filozoficzne, religijne, przynależność do związków zawodowych, dane zdrowotne i dotyczące życia seksualnego”.

Jednak w 2007 r. Rada Konstytucyjna zezwoliła na przetwarzanie danych niezbędnych do prowadzenia pewnych badań statystycznych. W badaniu Instytutu Statystyki (INEED) z 2008 r. uwzględniano narodowość i miejsce urodzenia rodziców. Druga część tych badań, zaplanowana na rok 2022 r., ma zapytać o pochodzenie dziadków. Ankieta ma pomóc w badaniach nad wpływem pochodzenia etnicznego na sytuację osób w trzecim pokoleniu imigrantów.

Tego typu badania dotyczą jednak pochodzenia narodowościowego, a nie etniczno-rasowego. Demografowie z ONZ tymczasem szukają „narzędzi” do ocen „rasowych”, by wprowadzić przepisy „przeciwdziałania dyskryminacji w firmach, w dostępie do mieszkań, edukacji i opieki zdrowotnej”.  Tak dzieje się w Wielkiej Brytanii, gdzie statystyki etniczne wykorzystywane są  przez firmy, czy szpitale, oceniające np. śmiertelność z powodu koronawirusa w aspekcie pochodzenia ofiary. We Francji panuje „niewidzialność pochodzenia etnicznego”, ale razem z BLM i rewindykacjami tego ruchu być może w zasadach „liberte, egalité, fraternité” trzeba będzie zrobić pewne modyfikacje.

Demograf z INED Hervé Le Bras mówi o „kalkulowaniu korzyści i ryzyka”. Zagrożeniem jest tu ryzyko usnakkcjonowania tzw. „komunotaryzmu” („gettoizacji”). Rząd walczy z tym zjawiskiem i wprowadza właśnie nawet ustawę o przeciwdziałaniu „separacji islamistycznej”. Demograf tymczasem dodaje, że jeśli w spisach wprowadzi się przynależność do jakiejś kategorii etnicznej, to będzie to coraz mocniej wpychało ludzi w społeczność, z którą nakaże im się zidentyfikować. Zaprzeczy to definicji francuskiego obywatelstwa.

Drugi problem, według tego demografa, polega na tym, że pochodzenie etniczne nie jest czynnikiem strukturalnym w tworzeniu społeczeństwa francuskego, chociaż samo zjawisko dyskryminacji istnieje. „W krajach takich jak Stany Zjednoczone czy RPA spis etniczny umożliwia identyfikację potomków niewolnictwa. Korzeniem tych krajów było niewolnictwo i apartheid” – argumentuje. „Tak nie dzieje się we Francji, gdzie migracje są stosunkowo niedawne, a społeczeństwo znacznie bardziej wymieszane” – dodaje. Przeciwnicy wskażą tu jednak na historię kolonialna kraju. Tak, czy inaczej, Republika chcąc zachować „polityczną poprawność” ma problem.

Francja, która w teorii nie uznaje podziałów ludzi ze względu na kolor skóry i pochodzenie, nagle takie podziały zauważy. „Stygmatyzacja” to, czy „dobro i postęp”? „Walka ze strukturalnym rasizmem” zaprowadzi wprost do uznania odrębności mniejszości etnicznych, więc Republika wejdzie nagle na pole minowe, które było uważane za domenę „nie-republikańskich” narodowców od Le Pen.

Problem ma konkretne przełożenie na politykę. Emmanuel Macron powiedział niedawno w wywiadzie dla „Elle”, że jest zaniepokojony społeczeństwem, w którym pojawiają się tendencje do „rasowych podziałów”. Dodał, że „nie rozpoznaje się w walce, w której każdy odnosi się do swojej  tożsamości i partykularnych interesów” i że jest to „plaga, która dzieli tam, gdzie potrzebujemy spójności”. Wywołało to negatywne komentarze, m.in. ze strony organizacji SOS Rasizm. Intencje prezydenta tłumaczyła więc później sekretarz stanu ds. równości Elisabeth Moreno. „Postępowo” dodała, że rząd walczy przeciwko antysemityzmowi, rasizmowi i dyskryminacji i „wszyscy zyskamy walcząc o humanizm”, ale prezydent „wrażliwy w tym temacie”, nie chce rozdrabniania tej walki na „partykularyzmy”.

I znowu kłania się Szekspir z tezą, że „są na świecie problemy, o których filozofom się nie śniło”…

Bogdan Dobosz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(5)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 126 004 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram