Po tym jak na korsykańskiej plaży Sisco doszło do małej bitwy z udziałem kilku rodzin arabskich i miejscowej młodzieży mnożą się w całej Francji zakazy kąpieli w muzułmańskich strojach kąpielowych zwanych burkini. Bójka na Korsyce ilustruje przy okazji napięcie społeczne w całym kraju.
Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się w ubiegłą sobotę od „sprywatyzowania” kawałka plaży przez trzy rodziny arabskie, które przyjechały tu z przedmieść Bastii. Chętni na leżakowanie w ich pobliżu byli przepędzani werbalnie, ale i przy użyciu kamieni.
Wesprzyj nas już teraz!
Zapalnikiem rozróby stał się fakt sfotografowanie przez jakiegoś turystę kąpiącej się w ubraniu młodej Arabkę (nie było to jednak słynne „burkini”). Jej pobratymcy ruszyli do akcji, a w obronie turystów wystąpiła z kolei kapiąca się w pobliżu miejscowa młodzież z Sisco.
Tak zaczęła się mała bitwa, w wyniku której 5 osób trafiło do szpitala. Podpalono samochody, w kilku pojazdach zaś pocięto opony. Niektórzy twierdzą , że w użyciu były nawet harpuny do podwodnych polowań. Spokój na plaży zaprowadziło dopiero 100 przybyłych na miejsce policjantów i żandarmów.
Zatrzymano 5 osób, w tym 2 miejscowych i 3 pochodzących z Maghrebu. Wszystko wskazuje jednak na to, że bójkę sprowokowali Arabowie. Dwójka z nich znana jest zresztą policji, m.in. z handlu narkotykami i rozbojów. Dwaj Korsykanie zostali po przesłuchaniu zwolnieni. Byli oni owacyjnie przywitani przez mieszkańców Sisco i przedstawicieli miejscowych separatystów. Warto tu przypomnieć, że FLN w swoim komunikacie ostrzegał niedawno radykałów islamskich przed podejmowaniem jakichkolwiek działań na wyspie.
Prokurator prowadzący sprawę, winą za wywołanie zamieszek także obarczył osoby pochodzenia arabskiego i wskazał, że prywatyzowanie francuskiej plaży i robienie z niej „kaidatu” (mała jednostka terytorialna w Maroku) jest nie do zaakceptowania.
Sytuacja „plażowa” we Francji jest już tak napięta, że coraz większa ilość merów z nadmorskich miejscowości wprowadza zakazy kąpieli w muzułmańskich burkini zakrywających niemal całe ciało. Takie decyzje podjęli głównie merowie wywodzący się z Partii Republikanów, ale w przypadku korsykańskiego Sisco analogiczną decyzję podjął tu mer należący do Partii Socjalistycznej. Wcześniej podobny zakaz wydano też w przypadku próby wynajęcia przez muzułmanów parku wodnego „Speed Water” koło Marsylii.
Argumenty merów są dość różne. Powołują sięna bezpieczeństwo publiczne, zasady laickości, możliwość zakłócenia porządku publicznego, względy higieniczne, a nawet na trudności jakie z kąpiącymi się w burkini mogą mieć nadmorscy ratownicy. Głos zabrał też premier Manuel Valls, który oświadczył, że rozumie decyzje merów, ale jego zdaniem, nie jest to wyjście z sytuacji. Znacznie krytyczniejsza była tu szefowa małej partii chadeckiej, sprzymierzonej z Republikanami Christine Boutin. Jej zdaniem jest to nie tylko „fałszywa droga” walki z problemem, przypominająca dziecięce przekomarzanie się, ale groteska.
Zakazy plażowania w burkini zostały też zaskarżone przez Kolektyw przeciw Islamofobii (CCIF) do Trybunału Administracyjnego. Ten jednak skargę odrzucił.
Bogdan Dobosz