We francuskim Zgromadzeniu Narodowym rozpoczęła się debata nad ustawą przewidującą kary dla osób korzystających z usług prostytutek. Budzi ona szereg kontrowersji. Zdaniem rządu jej wprowadzenie w życie zmniejszy zjawisko prostytucji.
Przeciw projektowi protestuje Związek Pracy Seksualnej (STRASS) i stowarzyszenia feministyczne czy też pomagające osobom prostytuującym się. Krytykuje ją stowarzyszenie „Lekarze Świata”. Twierdzą oni, że prawo to zwiększy jedynie podziemną prostytucję i pogorszy warunki zdrowotne prostytutek.
Wesprzyj nas już teraz!
Ustawa, która choć nie zakazuje prostytucji przewiduje jednak zniesienie „przestępstwa pasywnego napraszania się”, za które mogą być obecnie karane prostytutki i „uczynienie z niego narzędzia pomagającego w rozpoznawaniu siatek sutenerskich oraz walki z nimi”. Przewiduje też system pomocy socjalnej dla tych, którzy chcieliby zerwać z prostytucją.
Zdecydowana większość osób prostytuujących się pochodzi z poza Francji, głównie z krajów Europy Wschodniej (Bułgaria, Rumunia), Afryki (Nigeria, Kamerun), Chin i Ameryki Południowej. Z tych regonów pochodzi około 20 tys. prostytutek.
Autorzy ustawy inspirowali się doświadczeniem Szwecji, gdzie obowiązujące od 1999 r. tego typu prawo przyczyniło się w ciągu 10 lat do zmniejszenia ulicznej prostytucji o połowę. Karani mają być korzystający z usług prostytutek. W przypadku recydywy kara może sięgnąć 3750 ero. Zamiast kary pieniężnej „klienci” będą mogli być zobowiązani do uczestniczenia w specjalnym szkoleniu uwrażliwiającym na problem prostytucji i korzystania z płatnego seksu.
FLC