We Francji odbyła się debata telewizyjna z udziałem pięciu kandydatów na urząd prezydenta kraju. Jednym z ważnych tematów poruszanych przez polityków była kwestia laickości państwa. – Laickość przez sto lat nie była przez nikogo podważana – mówiła Marine Le Pen.
W przedwyborczej debacie wzięli udział wszyscy kandydaci walczący w zbliżających się wyborach na urząd prezydenta Republiki Francuskiej. Według sondaży, największym poparciem cieszy się Marine Le Pen, która wyprzedza Emmanuela Macrona, ale badania wskazują, że w II turze to właśnie były minister gospodarki, przemysłu i cyfryzacji może liczyć na większe poparcie obywateli. Debata, którą przeprowadzono, nie wskazała na zdecydowane zwycięstwo któregokolwiek z kandydatów, choć specjaliści wskazują, że najlepiej wypadli Marine Le Pen oraz skrajnie lewicowy Jean-Luc Melanchon. Warto zwrócić uwagę na jeden z ważnych tematów, którym zajmowali się politycy.
Wesprzyj nas już teraz!
W debacie jednym z problemów była kwestia laickości, ale żaden z kandydatów nie bronił katolików. Wszyscy powoływali się na ustawę z 1905 r. o separacji Kościoła od państwa. Melanchon i Hamon zadali pytanie Marine Le Pen czy opowiada się za zniesieniem konkordatu obowiązującego w Alzacji i departamencie Moselle. Marin Le Pen zignorowała to pytanie, a słuchacze nie usłyszeli szczegółowej odpowiedzi.
Marine Le Pen deklarowała również, że „laickość przez sto lat nie była przez nikogo podważana”. Niestety, jej koncepcja laickości i laickiego państwa bardzo zbliżała się do wizji Francji jaką kiedyś prezentował socjalista Jean Juares.
Na zakończenie debaty, każdy z polityków został poproszony o podsumowanie swojej kandydatury i w pewnym sensie programu politycznego. Zadanie było o tyle trudne, że należało to wyrazić w jednym lub dwóch słowach. Dla François Fillona była to „nowa zmiana”, dla Hamona – „niezależność”, dla Le Pen – „siła narodu” i dla Melanchona – „odnowienie”.
FLC/WMa