Francuski Państwowy Instytut Statystyki i Studiów Gospodarczych (INSEE) poinformował, że według najnowszych analiz Francję czeka długi okres stagnacji gospodarczej i rosnącego bezrobocia. Stawia to pod znakiem zapytania rządowe plany zmniejszenia deficytu budżetowego.
Według INSEE wzrost gospodarczy nad Sekwaną wyniesie zaledwie 0,2 proc. a nie 0,4 proc., jak przewidywały prognozy z czerwca bieżącego roku. Będzie on też o 0,1 proc. mniejszy od prognoz rządowych. Oznacza to kolejne trudności w realizacji planu zmniejszenia deficytu budżetowego do poziomu 4,5 proc. PKB do końca bieżącego roku. Co prawda INSEE mówi o nieco większym ożywieniu gospodarczym w roku 2013, do końca tego roku pracę straci 67 tys. osób a bezrobocie przekroczy 10 proc. Już teraz bez pracy jest ponad 4 miliony osób. Tak dużego bezrobocia nie notowano we Francji od 1999 r.
Wesprzyj nas już teraz!
Sytuacja oznaczać będzie także zmniejszenie konsumpcji mimo nieznacznego podniesienia płacy minimalnej i zasiłku szkolnego. Pod koniec roku siła nabywcza Francuzów spadnie o 15,1 proc. Spadek inwestycji przedsiębiorstw jest szacowany na 0,4 proc. w trzecim kwartale i 0,7 proc. w czwartym kwartale. Ekonomiści nie liczą w tej sytuacji na wzrost eksportu. – Sytuację może zasadniczo poprawić tylko znalezienie sposobu na rozwiązanie kryzysu w sterfie euo: trwałe zmniejszenie napięcia wywołanego przez zadłużenie hiszpańskie i włoskie, co przyczyniłoby się do zwiększenia aktywności gospodarczej a zwłaszcza inwestycji – ocenia Jean-François Ouvard, szef wydziału analiz koniunkturalnych INSEE.
– Zapowiadające się pięcioletnie rządu socjalistów będą stały pod znakiem olbrzymich trudności. Dotyczyć to będzie przede wszystkim programu gospodarczego i socjalnego prezydenta François Hollanda. Jego premier, Jaen-Marc Ayrault zapewnia, że nie odstąpi od żadnych obietnic: miejsca pracy dla młodych, zwiększenie etatów w szkolnictwie, policji i żandarmerii, przy jednoczesnym obniżaniu zatrudnienia w innych działach administracji państwowej – co zaczął robić NIcolasa Sarkozy, zwłaszcza w ostatnim roku jego władzy. Jeżeli do tego doda się trudności na szczeblu europejskim, chęć pozostania w strefie euro i obowiązek zmniejszenia zadłużenia, to jest to równanie nie do rozwiązania. Jeżeli sie to wszystko policzy, to okaże się, że nie ma wyjścia! – tłumaczy prof. Roland Hureaux w rozmowie z PCh24.pl
– Francuzów czekają ograniczają wydatków budżetowych?
– To jest podstawowa kula u nogi. Francja z 56 proc. PKB pochłanianego przez wydatki publiczne -co jest poziomem osiągniętym za czasów Nicolasa Sarkoziego – pobiła nie tylko swój historyczny rekord ale też rekord światowy, bo „pokonaliśmy” Szwecję i będziemy niestety nierozsądnie zbliżać się do poziomu 59 lub 60 proc. PKB. Gdyby socjaliści przejęli rządy po latach polityki liberalnej, która zmniejszyła wydatki państwa, to mogłoby to umożliwić realizację polityki socjal-demokratycznej, tak jak czynił to w zasadzie Tony Blaire po rządach Margaret Thatcher.
– Przyszłość euro też wydaje się niepewna…
– Po dziewiętnastu szczytach europejskich wciąż się nie wiemy czy euro przetrwa, a nawet jak długo będzie to trwać. François Hollande jest bardzo przywiązany do euro i nie chce, by ono zniknęło. Nie mniej jednak powinien przewidzieć taki scenariusz. Ma się jednak wrażenie, że nikt z otoczenia prezydenta nie stawia pytań: co zrobimy gdy euro eksploduje? Co się stanie jeśli rynki oszaleją, kiedy obrona euro stanie sie niemożliwa? – pyta prof. Hureaux.
– Dziękuje za rozmowę.
Franciszek L. Ćwik