Propaganda „transpłciowości” niszczy rodziny. Moda na takie działania rozlała się wśród młodzieży i powoduje tragedie rodziców. Zjawisko opisał francuski dziennik „Le Figaro”. Rodzice skarżą się, że decyzje ich dzieci podejmowane są często pod wpływem świata zewnętrznego, a one same nie dawały wcześniej żadnych oznak dysforii płciowej. „Jesteśmy całkowicie załamani”, „żyjemy w świecie science fiction” – skarżą się matki i ojcowie.
Rodzice są zupełnie bezsilni wobec dzieci, którym często wmówiono, że są „niedopasowane” do płci biologicznej i mają „prawo” do zmiany tego stanu rzeczy. Ich bunt wspiera państwo. Niedawno w Kanadzie skazano nawet ojca, który sprzeciwiał się takiej „transformacji” córki. Także we Francji, rodzic, który troska się realizm fanaberii dziecka staje się natychmiast… „transfobem”. Życie rodzin staje się koszmarem.
Za to Ministerstwo Edukacji opublikowało 29 września okólnik „na rzecz lepszego wsparcia transpłciowych uczniów w szkołach”, który takie pomysły niedojrzałych przecież małolatów wspiera. Kilka dni później we francuskim parlamencie uchwalono zakaz „terapii konwersyjnej”, czyli leczenia np. z homoseksualizmu, czy chęci zmiany „tożsamości płciowej”. Zjawisko leczenia we Francji jest zupełnie marginalne, ale takie ustawy tworzą atmosferę przyzwolenia dla fanaberii nieletnich.
Wesprzyj nas już teraz!
Rzekomo transpłciowe dzieci zaczęły się nagle mnożyć i trudno nie zauważyć, że stoi za tym swoista moda i wpływ propagandy LGBT z naciskiem na literkę „T”. Kandydat na prezydenta Francji Eric Zemmour potępił nawet oficjalnie okólnik ministerstwa edukacji i oskarżył szefa resortu Jeana-Michela Blanquera o poddawanie państwa lobby LGBT.
Historie cytowane przez „Le Figaro” są przerażające. Zaczadzenie ideologią „trans” łączy się ze zjawiskiem zwykłego buntowania się dzieci przeciw rodzicom w okresie dorastania. Jednak jakikolwiek brak akceptacji, próby dyskusji oraz argumenty rodziców, którzy przecież dobrze znają swoje dzieci, kończą się zarzutami o… transfobię. Rodzice są zrozpaczeni. Nie mogą liczyć na wsparcie szkoły. Niektórzy mówią o prawdziwej „pandemii” mody na transseksualizm. Są szkoły, gdzie takie ciągoty zgłasza już po kilkunastu uczniów. Rodzice skarżą się, że ich autorytet został zniszczony, a przejmują go… media społecznościowe, gdzie roi się od promocji „trans”. Matka 14-letniego chłopca opowiadała, że na Instagramie znalazła zdjęcia swojego syna w kobiecej bieliźnie. Okazało się, że Louis po prostu chciał dostać dodatkowe „lajki”.
Rodzice mówią, że rzekoma „dysforia płciowa” i „cierpienia” to najczęściej urojenia, które znikną w większości przypadków po przejściu wieku dorastania. Tymczasem wsparcie państwa i szkoły w uporze dzieci, które domagają się kuracji hormonalnej, może powodować skutki nieodwracalne.
BD