Rekordowa absencja, pewne zwycięstwo partii proprezydenckiej Republique en Marche! (REM) – to ostatnie przewidywania przed I turą wyborów parlamentarnych we Francji.
Sondaże mówią o poparciu dla REM rzędu 31,5 proc. W systemie jednomandatowych okręgów oznaczać to może wprowadzenie do Zgromadzenia Narodowego ok. 400 deputowanych, podczas, gdy do uzyskania większości wystarcza już 289 posłów.
Wesprzyj nas już teraz!
Dla nowej partii jest to premia po zwycięstwie prezydenckim Emmanuela Macrona. Niska frekwencja to z kolei wynik zniechęcenia i demobilizacji elektoratów dotychczasowych głównych partii, od socjalistów, przez centroprawicę, po Front Narodowy.
Drugie miejsce w wyborach zajmą zapewne centroprawicowi Republikanie, ale ich reprezentacja parlamentarna stopnieje do ok. 100 deputowanych. Socjaliści mogą liczyć na 25, skrajna lewica ze „Zbuntowanej Francji” Jean-Luca Melenchona na 15. Front Narodowy w dogrywkach II tury (18 czerwca) trafi zapewne na tzw. „zapory republikańskie”, czyli zawierane w każdym z okręgów wyborczych doraźne sojusze wszystkich pozostałych partii. Przewidywany wynik tej partii to ok. 10 deputowanych (obecnie ma ich 2).
Niemal pewny sukces Republique en Marche potwierdzają przeprowadzone wcześniej I tury wyborów w departamentach zamorskich i okręgach zagranicznych. Niemal we wszystkich z nich wygrywali z dużą przewagą kandydaci REM.
Popierająca prezydenta Macrona Republika w Drodze to grupa polityków działających dotąd w rożnych partiach, od lewicy po centroprawicę, z ważną rolą polityków centrowego MoDemu i dużej grupy tzw. socjalistów, którzy opuścili PS.
Na listach są także kandydaci bez etykietek politycznych, wywodzący się z różnych stowarzyszeń społecznych. Francuska wersja Frontu Jedności Narodu ma jednak charakter centrolewicowy. Nie są to też politycy nowi. Za kilkoma z nich ciągną się mniejsze i większe afery, od podejrzeń o korupcję po motyw zatrudniania w charakterze asystentów członków rodzin (właśnie taka sprawa podcięła polityczne skrzydła kandydata Republikanów na prezydenta Francois Fillona i odebrała mu niemal pewną wygraną). Rząd przygotowuje co prawda nowe zasady etyki politycznej, ale wydaje się to zabiegiem czysto „pijarowskim”.
Rzeczywistość może szybko przynieść pierwsze rozczarowania. Jedną z najbardziej promowanych reform jest tu nowe prawo pracy. Ma zostać uchwalone już we wrześniu i pokazać, że rząd podchodzi pragmatycznie do gospodarki. Tymczasem związki zawodowe zapowiadają pierwsze protesty zaraz po zakończeniu II tury wyborów i wyrażają sprzeciw przeciw „demontażowi systemu socjalnego”. Kapitał zaufania do prezydenta i nowej partii może ulec erozji szybciej, niż się tego spodziewano.
Bogdan Dobosz