Korea Południowa może w najbliższym czasie mieć poważny problem z eksportem swoich samochodów do krajów UE. Francja bowiem usilnie stara się nakłonić Brukselę, aby ta wprowadziła ograniczenia w imporcie koreańskich aut. Zdaniem francuskiego rządu popularność sprowadzanych z tego kraju pojazdów niekorzystnie wpływa na sytuacje francuskich firm motoryzacyjnych.
Już w trakcie negocjacji umowy FTA (Free Trade Agreement), która weszła w życie w ubiegłym roku, kwestia importu samochodów z Korei Południowej budziła sporo kontrowersji. Według zapisów zniesionych miało zostać 99% ceł, jak się jednak okazuje w praktyce może być bardzo różnie. Unia Europejska obwarowała się bowiem licznymi zapisami, które mają „ochronić” rodzime koncerny motoryzacyjne. Oznacza to, że jeśli Bruksela uzna, że liberalizacja handlu wyrządza „poważną szkodę” przemysłowi UE, może nawet wprowadzić z powrotem obowiązujące wcześniej stawki celne.
Wesprzyj nas już teraz!
Francja postanowiła więc wykorzystać sformułowane w ten sposób zapisy, aby „wesprzeć” francuskie koncerny motoryzacyjne, które jak wiadomo przeżywają spore problemy finansowe. Chodzi tu zwłaszcza o Renault i PSA Peugeot Citroen. Ta druga firma planuje zwolnienie w najbliższym czasie około 8 tysięcy pracowników w swoim podparyskim zakładzie.
Po raz kolejny widać więc jak niewiele wspólnego z wolnym rynkiem ma Unia Europejska. W imię interesów francuskich koncernów motoryzacyjnych coraz trudniej klientom będzie nabyć koreańskie auta, które cieszą się sporą popularnością także wśród Polaków. W myśl zasad, jakimi kieruje się Bruksela, lepiej aby klienci przepłacali, nie byli zadowoleni z produktu, byle tylko kupowali „swoje”, czyli w tym akurat wypadku francuskie. Kolejny raz okazuje się też, jak bardzo interesy eurobiurokratów rozmijają się z oczekiwaniami zwykłych mieszkańców Europy.
Iwona Sztąberek
Źródło: www.forsal.pl