Francois Fillon, kandydat Republikanów na prezydenta Francji w tegorocznych wyborach, przyznając się oficjalnie do katolicyzmu zaszokował przede wszystkim lewaków i „poprawnie myślących”, ściągając na siebie lawinę krytyki.
– Jestem gaulleistą, a przede wszystkim chrześcijaninem, a to co oznacza, że nigdy nie podejmę decyzji, która będzie godzić w godność człowieka, osoby ludzkiej i solidarność – powiedział były premier na antenie telewizji TF1.
Wesprzyj nas już teraz!
Tego typu deklaracji Francuzi nie słyszeli od lat. Nic dziwnego, że Fillona agresywnie zatakowano, powołując się – jak zwykle – na świętość laickiej Republiki. Pierwsza zareagowała Partia Socjalistyczna i jej przewodniczący Jean-Christophe Cambadélis. – Jest to dla Fillona sposób na złagodzenie zbyt radykalnego programu jaki proponuje. Musi znaleźć formuły dla utrzymania orientacji z prawyborów i otwarcia się na inne sfery – podsumował lider socjalistów. Kandydat na prezydenta w prawyborach lewicy, Vicent Peillon w wywiadzie udzielonym w Radio Classique deklarował zaś: – Mamy oczywiście naszą przynależność historyczną, naszą orientację świadomości, możemy oczywiście być wolni i rozumiem, że we Francji powinna być zapewniona wolność religii, wyznania, itd. Ale nie można tego przenosić na sferę polityki – powiedział.
Głos zabrał także były premier Manuel Valls. W wywiadzie opublikowanym w dzienniku Parisien wskazał, że : „Po raz pierwszy człowiek polityki definiuje swój projekt jako katolicki”.
– Respektuję przekonania każdego, ale religia jest sprawą intymną. Jesteśmy krajem o chrześcijańskich korzeniach, razem z najstarszymi wspólnotami żydowskimi i gdzie islam jest drugą religią, ale jesteśmy krajem laickim, dlatego określenie swojego projektu jako katolicki jest sprzeczne z tym kim jesteśmy. To tylko wzmacnia komunitaryzm – przekonywał socjalista.
Padły też słowa krytyki ze strony własnego obozu politycznego. Przewodniczący przymierzonego z Republikanami centrowego MoDemu, François Bayroux, praktykujący katolik oświadczył, że nie rozumie jak Fillon „mógł aż tak pomieszać religię z polityką, w ten przesadny sposób. Zasadą Francji jest niemieszanie religii z polityką” – wskazywał.
Z kolei Henry Guaino, deputowany i były doradca Nicolasa Sarkozego, również kandydat na prezydenta oznajmił, że „nie można walczyć z komunitaryzmem i mieć kandydata chrześcijan, kandydata muzułmanów”. Jego zdaniem óswiadczenie Fillona jest „błędem moralnym”, bo prowadzi na teren, „na który wydawało się, że Francja nie chcę się kierować”.
Franciszek L.Ćwik
pdc