5 grudnia 2023

Francuska burza wokół „Napoleona”. Wracają „białe” i „czarne” legendy o cesarzu

(Napoleon (2023) materiały promocyjne filmu)

Francuskie media nie zostawiły na filmie „Napoleon” Ridleya Scotta suchej nitki. Podobnie zresztą historycy zajmujący się tą epoką i to nie tylko we Francji. Film wszedł na ekrany nad Sekwaną 22 listopada i szybko zajął pierwsze miejsce w oglądalności w kinach, wyprzedzając „Igrzyska śmierci” i filmy „Chłopiec i czapla” oraz „Abbé Pierre, życie w walce”. W pierwszym tygodniu projekcji w 743 francuskich kinach obejrzało „Napoleona” 764 tys. widzów. Recenzje były jednak ostre i w końcu urażony Ridley Scott odpowiedział mało dyplomatycznie, że krytykę ma „gdzieś”, a „Francuzi nie kochają nawet samych siebie”.

Złośliwość Brytyjczyków?

Nad Sekwaną nie mieli jednak wątpliwości, że „antyfrancuska i brytyjska interpretacja” („Le Point”),  czy „fundamentalnie błędna interpretacja historyczna”, opowiadająca „historię Barbie i Kena w realiach imperium” (Magazyn Le Figaro). „Le Progers” poprosił o opinię Pierre’a Branda, dyrektora naukowego Fundacji Napoléona, który stwierdził, że ci, którzy „interesują się historią cesarza urodzonego w Ajaccio, powinni sięgnąć do opracowań, a nie swobodnych wizji”.

Wesprzyj nas już teraz!

Za sprawą filmu Ridleya Scotta powróciły jednak dyskusje o Napoleonie, który nadal fascynuje Francuzów, ale i dzieli po dziś dzień.

Powrót dyskusji objawił się już podczas obchodów 200-lecia rocznicy jego śmierci, trochę stłumionej czasami pandemii. Ostatnio głośno było o aukcji w Fontainebleau, gdzie jeden z kapeluszy Napoleona został sprzedany za 1,9 miliona euro. Teraz historycy i media znaleźli nową okazję do rozmowy o Napoleonie. „Niektórzy postrzegają go jako genialnego dowódcę wojskowego i stratega politycznego, który położył podwaliny pod francuską administrację, inni postrzegają go jako podżegającego do wojny tyrana, który po rewolucji ponownie wprowadził zakazane niewolnictwo” – pisał w prawicowym tygodniku Franck Ferrand i stawiał pytanie – Czy należy kochać Napoleona? Dodał, że nad Sekwaną są „dwa nie do pogodzenia obozy – za i przeciw”, ale sam nie identyfikuje się z żadnym z nich.

Film nie podobał się nawet komunistom

Komunistyczny dziennik „L’Humanite” stwierdza, że Ridley Scott „przedstawia Napoleona jako kapryśnego neuropatę, (…) pozbawia go życia”. Dodają, że było to „niemal pewne”, skoro produkcję „powierzono Brytyjczykowi”. Dziennik zauważa, że reżyser przyjął z góry założenie „rozprawienia się z mitem”, ale fresk starający się objąć cale życie cesarza, był od razu „skazany na porażkę”. Przypominają, że zęby na tej postaci łamano sobie wcześniej.
Lewicowe „L’Humanité” czyni zarzut z „wściekle hollywoodzkiej” formy, zbytnim skupieniu się na „toksycznym romansie z Joséphine de Beauharnais” i błędach, które sprawiają, że filmowy Napoleon „nie jest prawdziwie racjonalny, ani polityczny”. Gazeta twierdzi, że „jeszcze w 2023 roku pozostaje przede wszystkim postacią mityczną, którą należy poddać sekcji” i odpowiedzieć na pytanie – „Kim jest Bonaparte? Oświecony despota? Geniusz wojskowy? Tyran? Kontynuator Rewolucji Francuskiej czy jej grabarz?”.

W tym samym „L’Humanité” przypomina się, że Napoleon to „zabójca Pierwszej Republiki” i człowiek, który „przywraca niewolnictwo”, a jednak „korzysta z monumentalnego grobowca pod złotą kopułą Inwalidów, a jego postać wciąż fascynuje i to ponad dwa wieki po jego śmierci”. „Niezależnie od niezaprzeczalnych talentów upadłego cesarza, taka sytuacja jest jednak równoznaczna z odurzeniem (…) Jest jednak nad czym myśleć i trzeba próbować dekonstruować mit” – dodaje gazeta.

Okazuje się, że komunistom też nie łatwo wyjść z cienia tej postaci i dalej dowiadujemy się, że „nawet Wiktor Hugo, choć zaciekły przeciwnik Napoleona III i obrońca Komuny Paryskiej, był wielkim wielbicielem pierwszego cesarza. Nawet komuniści, tak zainspirowani Rewolucją Francuską, której Napoleon był metodycznym grabarzem w jej wymiarze demokratycznym, socjalnym i społecznym, przez pewien czas zapisywali się w historiografii wychwalającej dyktatora”. W tej recenzji są i odniesienia współczesne, bo stwierdzenie, że „bonapartyzm w dalszym ciągu pozostaje plagą dla naszej demokracji”, zapewne odnosi się do stylu rządzenia m.in. Macrona.

Dla komunistycznej gazety Napoleon to jednak przede wszystkim „grabarz Rewolucji Demokratyczno-Społecznej” i przypominają tu datę „18 Brumaire’a” (zresztą także tytuł opracowania Karola Marksa), czyli koniec okresu rewolucji. Przyznają, że „Napoleon modernizuje i konsoliduje państwo, tworzy Kodeks cywilny, Radę Stanu, Bank Francji, tworzy instytucje prefektów i szkoły średnie oraz matury, ale całkowicie odwraca się plecami do demokracji i kwestii społecznych, które były w sercu rewolucji i dokonuje zwrotu autorytarno-burżuazyjnego”. W dodatku popełnia „zbrodnię przeciw ludzkości” przywracając niewolnictwo.

 „Le Point” podzielony

Tygodnik „Le Point” odnosząc się do filmu Ridleya Scotta, stwierdza, że „publiczność może być uwiedziona perspektywą gigantyzmu, do jakiego przyzwyczajona jest dziełami reżysera i mogłoby to zapewnić mu triumf”, ale… film „po tej stronie kanału La Manche jest niepokojący, a nawet przerażający”. „Przeciwnicy atakują go za nieścisłości merytoryczne, woskową interpretację głównej roli granej przez Joaquina Phoenixa i za poniżającą wizję pierwszego konsula, przesiąkniętą mściwą, brytyjską nieświadomością zbiorową”. Zawiodły nawet sceny batalistyczne, wcześniej mocna strona tego reżysera, które są „płaskie”. Jednak „Le Point” zachęca, by film obejrzeć i dodaje, że w jego ocenie podzielona jest sama redakcja. Chwalą niektóre sceny (wspinającą się na szafot Marię Antoninę przy dźwiękach rewolucyjnej pieśni „Ha ça ira” w wersji Edith Piaf).

„Dzieło  Ridleya Scotta i operatora Dariusza Wolskiego przy ustawieniu kamery podczas wielkich bitew, przyprawia o zawrót głowy, czasem w niewiarygodnie szerokich ujęciach godnych Bondarczuka” – pisze krytyk tygodnika. Zauważa, że „Sotta nie obchodzi – lub prawie nie obchodzi – Napoleon, jeśli chodzi o politykę wewnętrzną, a liczą się dla niego jedynie instynkty podboju, śmierci i miłości monarchy, których nie boi się ośmieszyć podczas dwóch bardzo żenujących scen seksu z Józefiną”. „Napoleon to film zagmatwany, ale zachwycający wizualnie, a kilka ujęć na długo zapada w pamięć” – dodaje. Scott „niszczy przy tym naszą dumę narodową (…), ale cieszmy się wspaniałym widowiskiem” stwierdza krytyk „Le Point”.

Podobały się kostiumy

Poza tym media punktują błędy historyczne, karykaturalność postaci Napoleona. To „angielska wizja historii, w której Napoleona uważa się za awanturniczego spadkobiercę rewolucji, której zniszczenie leży w interesie Anglii, arbitra monarchistycznej elegancji”. „W filmie całkowicie nieobecna jest działalność polityczna, kulturowa i prawna tamtego okresu, jak gdyby Napoleon był jedynie przywódcą zbirów żądnych podbojów”.

Dziennik „Le Parisien” dość oględnie stwierdza, że „Napoleon” jako film biograficzny nie „zaspakaja głodu” i „pozostawia mieszane uczucia pomiędzy imponującą inscenizacją a skrótami historycznymi”. Dodaje, że „kluczowe okresy w życiu cesarza, Scott nawet całkowicie pominął”.

Francuskie media chwalą za to film za „kinematograficzne haute couture”, czyli stroje. Projektowała je zdobywczyni Oscara z 2001 roku, Janty Yates, która „podróżowała po świecie, aby stworzyć ponad 4000 kostiumów do filmu o francuskim cesarzu”. Podobno kwerenda odbywał się w większości muzeów poświęconych epoce Napoleona, projektanci korzystali też szeroko z dzieł malarskich (Paul Delaroche, Jean-Luc Gérôme, Jacques-Louis David).

Tkaniny wybierano w Prato we Włoszech w magazynie wełny pochodzącej z… recyklingu. Było więc „ekologicznie”.  Płaszcz Josephine w scenie koronacyjnej powstawał jednak w firmie w Pakistanie i był wykonywany „ręcznie”. W budżecie filmu wynoszącego 200 milionów dolarów, koszt produkcji kostiumów zajął podobno całkiem pokaźną część. Wierne odwzorowanie kostiumów z epoki tym bardziej jednak stało w sprzeczności z dowolnym potraktowaniem wielu faktów.

Podzieleni Francuzi

Opinie o Napoleonie dzielą Francuzów do dziś. W 2023 roku 34% z nich ma o cesarzu opinię pozytywną, 34% deklaruje się „neutralnie”, 9% nie ma zdania, a  21% ma opinię negatywną. Film Scotta niewiele tu zmieni. O jego wartości artystycznej można dyskutować, wkład do wiedzy historycznej jest niewielki. Z pewnością jednak film na nowo rozbudzi kolejną fazę debaty o „Cesarzu Francuzów” wśród jego rodaków i zainteresowanie jego epoką. Ostatnio miały miejsce we Francji próby usuwania posągów Napoleona przez lewicowych merów, jako „niepoprawnych politycznie”. Ta próba się nie udała, bo jednak echa „mocarstwowej Francji” ciągle jeszcze gdzieś w głowach tubylców się odbijają… 

Napoleon ma dwie legendy i ta dwuznaczność ocen jest widoczna do dziś. W „białej legendzie” zapewnił Francji spokojne wyjście z paroksyzmów rewolucji, poszerzył jej granice zewnętrzne i strefę wpływów, położył kres prześladowaniom Kościoła (konkordat), czy powstańców z Wandei. Ustabilizował państwo, stworzył nowoczesne prawo cywilne zwane Kodeksem Napoleona, które w wielu elementach przetrwało do dziś (także poza granicami Francji), zreformował edukację, wprowadził nowe zasady ustrojowe, itd.

W legendzie „czarnej” był „imperialistą”, „nacjonalistą”, politykiem bezwzględnym, „tyranem”, „autokratą”, zwolennikiem niewolnictwa. Negatywne oceny są i po prawej stronie, np. monarchistów. Ocena Napoleona różni się też w poszczególnych krajach europejskich. Dla Polaków, jednak odtworzył zręby naszej państwowości, dla Hiszpanów – był katem ich niepodległości, w historiografii brytyjskiej i niemieckiej, czyli państw, które niegdyś walczyły przeciwko Napoleonowi, też ma miejsce negatywne, w Rosji jest „wspomnieniem” jej wielkiego „zwycięstwa nad Zachodem”. Od tej strony film Scotta niczego nie wnosi.

Bogdan Dobosz

Filip Obara: Liberalny świat dostaje łomot. Gdy Van Damme wkracza do zniewieściałej Francji

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij