125 tys. policjantów i żandarmów na ulicach Francji nie zapewniło bezpieczeństwa w dniu narodowego święta Francji 14 lipca. Nowa „świecka tradycja” nakazuje z okazji takich dni ubogacać obchody np. podpaleniem śmietników i samochodów. Nie inaczej było i tym razem. Informacje o incydentach można znaleźć tylko w prasie lokalnej, ale jej lektura pokazuje, że zjawisko społecznej przemocy nie tylko nie zanika, ale po prostu się utrwala. Dotyczy to zwłaszcza „wrażliwych przedmieść” dużych miast.
Lokalne wydania dziennika „Le Parisien” pokazują np., co działo się w regionie paryskim. Przypomina to niemal komunikaty z… frontu. W departamencie Seine-et-Marne doliczono się 38 pożarów i 26 „epizodów przemocy”. W nocy z 13 na 14 lipca, kiedy to odbywają się ludowe festyny organizowane przez strażaków, policja zgłosiła kilka „zasadzek” urządzonych na jej funkcjonariuszy. Policja musiała interweniować dziesiątki razy i ścierać się z „młodymi ludźmi”, którzy postanowili wzniecić na swoich osiedlach małe rebelie. Zatrzymano 18 młodych osób podejrzanych o udział w tego typu „zasadzkach”.
Większość takich wydarzeń miała miejsce między północą a 3.00 w nocy. Scenariusze są wszędzie podobne. Np. wzniecenie pożaru śmietników lub podpalenie auta, wymagające interwencji strażaków i policji. Na miejscu przygotowana jest na nich pułapka, są ostrzeliwani z wyrzutni fajerwerków, obrzucani kamieniami. W Meaux, gdzie policja musiała interweniować w ciągu jednej nocy 10 razy, policjant został poważnie ranny i ma poparzoną twarz.
Wesprzyj nas już teraz!
Zasadzki na policję i straż urządzono w miastach Torcy, Lognes, Champs-sur-Marne, Melun, Le Mée, Savigny-le-Temple, Villeparisis, Saint-Thibault-des-Vignes i Bussy-Saint-Georges. Dwóch młodych ludzi zostało aresztowanych w Lagny-sur-Marne.
7-letni chłopiec i jego 24-letnia siostra zginęli w Cholet w czasie wybuchu fajerwerków w tłumie. Brat i siostra wraz z innymi członkami rodziny oglądali fajerwerki i znajdowali się „około pięćdziesięciu metrów od wyrzutni”, kiedy doszło do wypadku. Są też ranni.
11 aresztowań i 2 policjantów rannych to bilans „świętowania” w kolejnym podparyskim departamencie Essonne. Zaatakowano m.in. komisariat policji w Les Ulis. Dwóch funkcjonariuszy zostało lekko rannych podczas starć. Sceny przemocy miały miejsce głównie na północy departamentu, w dzielnicy Plateau w Ris-Orangis, w Croix-Blanche w Vigneux-sur-Seine, ale także w Écrivains w Épinay-sous-Sénart, w Grigny 2, w Clos Nollet w Athis-Mons i na Bergeries w Draveil, czy w dzielnicy Saint-Hubert w Sainte-Geneviève-des-Bois. W Grigny policjanci zaatakowali fajerwerkami przez grupę nastolatków.
W departamencie Val d’Oise podpalenie śmietników zagroziło gimnazjum Jean-Jaurès w Domont. „Uniknęliśmy wielkiej katastrofy” – mówili strażacy i mer Frederic Bourdin. Płomienie zaczęły już ogarniać fasadę budynku. Śledztwo prowadzą żandarmi z Domont.
W Crépy-en-Valois świętowanie 14 lipca zakończyło kilka starć z policją podczas strażackiego balu. Straż miejska i żandarmeria walczyły z grupą około 30 do 40 osób. „Alkohol, upał… Ludzie walczyli bez wyraźnego powodu” – tłumaczył dziennikarzom jeden z żandarmów. Rozpędzanie „awanturników” trwało godzinę, policja przerwała koncert. Starcia odbywały się w centrum miasta. „Było jak zwykle” – mówiła mieszkanka miasta. I tak dalej, itp.
BD