Sprawa „karania” Budapesztu za ustawę zakazującą ofensywy ideologii LGBT w szkołach odbiła się szerokim w świecie piki nożnej. Takiej ofensywy „tęczowej” narracji w świecie sportu i polityki dawno nie widziano. W grę zaangażowano sportowców, UEFA, władze miejskie Monachium, a nawet rządy Niemiec i Francji. Wszystko zaczęło się od chęci dokuczenia Węgrom „tęczowym” podświetleniem stadionu w stolicy Bawarii. UEFA pomysł odrzuciła, ale wtedy do gry weszli politycy.
Przypomnijmy, że na Allianz Arena doszło do wielu skandalicznych zachowań aktywistów LGBT, wtargnięcia na murawę boiska, wymachiwania flagami LGBT, które zasponsorowała niemieckim kibicom Monachijska Parada LGBT razem z Amnesty International, „tęczowej iluminacji” obiektów wokół stadionu czy oświetlania na „znak solidarności” stadionów we Frankfurcie i Kolonii. Ponadto jeden z niemieckich ministrów rozsiadł się na trybunie w „tęczowej masce”.
Do presji na Budapeszt przyłączyły się władze kilku zachodnich krajów i Bruksela. UEFA co prawda odmówiła tak bezczelnej implementacji ideologicznej do świata piłki nożnej, ale następnym razem zapewne ulegnie. Już teraz jej oficjele mówili o podzielaniu „wartości tolerancji” i nawet przystroili logo swojego związku w kolory tęczy.
Wesprzyj nas już teraz!
Głos w sprawie zabrała szefowa KE Ursula von der Leyen nazywając ustawę uchwaloną przez węgierskich parlamentarzystów „wstydem” i chociaż wychowanie młodzieży to kompetencja państw członkowskich, a ideologia LGBT nie jest podzielana przez wszystkich 27 członków UE, to jednak niektóre rządy zachodnie chcą ją narzucić na poziomie całej Unii. Agresji ideologicznej w sporcie bronił szef niemieckiego MSZ Heiko Maas a także burmistrz Monachium Dieter Reiter. Wsparł ich francuski aktywista homoseksualny i minister ds. europejskich Clement Beaune, który przyjechał niedawno do Polski walczyć ze „strefami wolnymi od LGBT”. Na antenie France Inter przedstawiciel francuskiego rządu „pojechał po całości” i ujawnił o co naprawdę w tej hucpie chodzi.
Jego zdaniem „obrona równości nie jest atakiem na to czy tamto prawo węgierskiego rządu, bo to nie jest opinia polityczna, ale to są… fundamentalne wartości”. Przy okazji francuski sekretarz stanu ds. europejskich krytykował Węgry i Polskę jako „dwa kraje Unii Europejskiej, które regularnie podejmują działania sprzeczne z praworządnością”. – Europa nie jest tylko rynkiem i szufladą z kasą dla Węgier czy Polski. To są wartości – dorzucił i nawet pogroził: nikt nie jest zmuszany do wstępowania do Unii Europejskiej. Kiedy tam jesteśmy, szanujemy te minimalne rzeczy, które nie są polityką, ale są wartościami podstawowymi. Homoseksualizm jako podstawowa wartość Europy narzucana przez zadeklarowanego homoseksualistę to jednak kuriozum.
Absurdalna narracja progresywnych rządów Francji czy Niemiec nie jest jednak do końca zgodna z opiniami społeczeństw tych krajów. Francuski publicysta Eric Zemmour odniósł się do kontrowersji wokół inwazji ideologii LGBT na piłkę nożną i nie miał wątpliwości, że to po prostu polityka, w której biorą udział rządy Niemiec, Węgier czy Francji, a nawet Unia Europejska. Zauważył, że chodzi tu o zmianę ideologicznych celów UE: to nie wartości europejskie są bronione przez Unię, ale wartości ideologii tzw. różnorodności. Dodał, że ultra-potężne lobby wykorzystuje instytucje europejskie do narzucania agendy ideologicznej i walki z rządami i narodami europejskimi, które tej ideologii nie akceptują. Felietonista CNews nie miał wątpliwości, że obecne postępowanie UE to w rzeczywistości odstępstwo od pierwotnych wartości europejskich. Przypomniał, że trzech ojców założycieli Unii w jej pierwotnej formie było chrześcijańskimi demokratami. Konrad Adenauer z Niemiec, Alcide de Gasperi z Włoch i Robert Schumann z Francji o takich nowych „fundamentach” swojego tworu zapewne nawet nie śnili.
Zemmour odniósł się też wprost do wypowiedzi ministra Beaune’a, który mówił, że wstępując do Unii państwa akceptowały tak „fundamentalne wartości” jak ideologia LGBT. Zapytał, czy kiedy Węgry ubiegały się o członkostwo w UE w 1994 roku i kiedy zostały przyjęte w 2004 roku, gdziekolwiek pojawiała się kwestia specjalnych praw dla środowiska LGBT? Postawił też pytanie: na jakich zasadach niektóre kraje członkowskie zmuszają inne do podążania za ich własnymi wyborami ideologicznymi?
Bogdan Dobosz