Prezesi spółek, w których ma udziały państwo, mogą się pożegnać z wysokimi pensjami. Francuski premier Jean-Marc Ayrault podjął bowiem decyzję o obcięciu im wynagrodzeń. Na tym jednak nie poprzestał. O 30% zmniejszyły się również jego własne zarobki oraz jego ministrów.
W stosunku do płac prezesów będzie obowiązywać zasada, że nie mogą one być wyższe niż 20-krotność najniższego wynagrodzenia w danej firmie lub też 20-krotność najniższej rocznej pensji w kraju, dziś wynosi ona 16,8 tys. euro.
Wesprzyj nas już teraz!
Według wyliczeń cięcia najbardziej uderzą w szefa EDF, którego roczne wynagrodzenie obecnie wynosi ok 1,6 mln. euro, po zmianach otrzyma on tylko 336 tys. rocznie. Wprawdzie Henri Proglio, szef wyżej wymienionej firmy, próbował coś ugrać, tłumacząc, że jego zarobki są uzależnione od wyników finansowych i produkcji energii atomowej (firma jest bowiem głównym dostawcą energii we Francji). Raczej jednak nie ma co liczyć na łaskawość rządu, szczególnie biorąc pod uwagę, że w czasie wyborów stanął po „niewłaściwej” stronie i zagłosował na Nicholasa Sarkozy`ego. Nie trzeba było długo czekać na skutki tej nieopatrznej decyzji. Tuż po wyborach Hollande ocenił zarobki szefa EDE jako „skandalicznie wysokie i nienormalne”.
Obniżki płac odczują także prezesi kilku innych firm, choć nie będą one dla nich aż tak bolesne. Ich pensje kształtują się bowiem na poziomie „zaledwie” 600 – 700 tys. euro rocznie. Skala cięć nie będzie zależna od wielkości udziałów państwa w spółce.
Najprawdopodobniej również z odprawą w wysokości 400 tys. euro pożegna się były szef Air France, Pierre Henri Gourgeon. Minister finansów Pierre Moscovici zapewnia, że dołoży wszelkich starań, aby tak się stało. Premier Ayrault liczy, że prezesi spółek wykażą się patriotyzmem, co – jak można przypuszczać – ma oznaczać, że nie będą się tym planom sprzeciwiać. Tym bardziej, że on sam i jego ministrowie takowym „patriotyzmem” się wykazali i zadecydowali, że również otrzymają niższe pensje nawet o 30%.
Socjalistyczny rząd obciął swoim ministrom pensje, a nasz „prawicowy” (tak bowiem jest postrzegany na Zachodzie rząd PO-PSL) ani myśli, a można przypuszczać, że gdyby nie resztki poczucia przyzwoitości pewnie jeszcze by je sobie podwyższył. Niestety to chyba jedyny plus nowego francuskiego rządu.
Iwona Sztąberek
Źródło: www.rp.pl