Prawie co drugi meczet we Francji znajduje się pod ochroną służb. Równocześnie liczba chronionych kościołów jest ponad sześciokrotnie niższa. Dane mogą zaskakiwać, szczególnie że to właśnie chrześcijanie doświadczają aktów przemocy. Tylko w tym roku we Francji ich liczba jest już o 60 proc. wyższa niż w ubiegłych latach.
Co roku w klasztorze cystersów w Royaumont, 30 km od Paryża, odbywają się tak zwane Rozmowy Royaumont, będące forum dyskusyjnym o polityce i ekonomii. W tym roku ich temat brzmiał: „Wierzący i Obywatel”.
Wesprzyj nas już teraz!
Głównym prelegentem był Bernard Cazeneve, jeszcze do wczoraj minister spraw wewnętrznych, a obecnie premier Francji. Informował on, że w czasie 10 miesięcy 2016 roku spadła o 61 proc. ilość aktów antysemickich i o 52 proc. antymuzułmańskich w stosunku do takiego samego okresu roku 2015.
Minister przemilczał niewygodne dane statystyczne dotyczących aktów agresji wynikających z chrystianofobii, deklarując jedynie: „Jest czymś nie do zniesienia, by w naszym kraju, mężczyźni byli napadani za to, że noszą kipy, kobiety za noszenie szali, tak samo jak nie jest do zniesienia podpalanie kościołów czy profanowanie cmentarzy”.
Cazneuve powiedział, że prawie 2800 kościołów i zborów oraz ponad 1000 meczetów i 800 synagog zostało objętych ochroną sił bezpieczeństwa i wojska. Okazuje się, że były minister spraw wewnętrznych zapomniał jednak, że meczety nie są zagrożone atakami terrorystycznymi.
Przyjrzyjmy się cyfrom podanym przez Cazeneuva. We Francji jest około 44,5 tys. kościołów i zborów (odpowiednio 40 tys. i 4,5 tys.), meczetów zaś 2,5 tys. Z informacji ministra wynika więc, że strzeżone są 2 meczety na 5, podczas gdy ochronie podlegają tylko 2 miejsca kultu chrześcijańskiego na każde 32. Trudno się więc dziwić, że w 10 miesiącach tego roku aż o 60 proc. wzrosła ilość aktów agresji wobec chrześcijan, o czym przedstawiciel rządu nie wspomniał.
FLC