Francuska prasa podzielona jest co do przyczyn ostatnich tragicznych wydarzeń i planów rozprawienia się z islamskim fundamentalizmem. Jedne przestrzegają przez eskalowaniem napięcia, jednak im bardziej na prawo tym coraz więcej wezwań do siłowego rozprawienia się z terroryzmem.
Lewicujący „Le Monde” w artykule wstępnym zatytułowanym „Jastrzębie prowadzą korowód” ubolewa nad brakiem jedności narodowej, takiej jaka miała miejsce w styczniu br. po zamachu na „Charlie Hebdo”. Gazeta podkreśla, że nie zabraknie też wielkiego pochodu z udziałem 44 szefów państw rządów.
Wesprzyj nas już teraz!
Gazeta uważa, że Francois Hollande znajduje się też pod „ekstremalnym naciskiem Frontu Narodowego” podkreślającego, że „Francja i Francuzi są w niebezpieczeństwie”.
„Marine Le Pen domaga się „pilnych działań w celu zniszczenia fundamentalizmu islamskiego”, (…) powrotu do kontroli granic i dozbrojenie kraju”- alarmuje dziennik, wskazując, że w rzeczywistości, Francois Hollande przystał na to zawieszając układy z Schengen na zaplanowaną konferencję klimatyczną (COP21). W wydarzeniu wziąć ma udział ponad 40 tys. osób. „Tego typu postępowanie stwarza ryzyko stworzenie podwalin pod retorykę Marine Le Pen” – czytamy w gazecie.
W zupełnie innym tonie pisze centroprawicowe Le Figaro, piόrem Alexisa Brézeta, dyrektora redakcji. „To wojna, prawdziwa wojna. Wiedzieliśmy o tym, ale w głębi woleliśmy tego nie widzieć.(…) Liczne alerty powinny nam były uświadomić, że zło jest wciąż obecne. W iluzji bezpieczeństwa utrzymywały nas działania policji” – pisze „Le Figaro” i deklaruje: „Ta wojna, teraz każdy już to zrozumiał, że ona się dopiero zaczęła”.
Według dziennika, szefowie „armii zbrodni” znajdują się poza granicami kraju, ale swoich zabójców rekrutują wśród francuskiej młodzieży gotowej umrzeć z okrzykiem „Allah akbar”. Z pewnością, zdaniem gazety, tej sytuacji nie zmienią półśrodki w rodzaju marszów, tweedów czy klipów telewizyjnych. Dziennik pisze, że potrzebna jest w tym trudnym czasie jedność narodowa, ale skupiona wokół polityki stanowczej, odważnej, spójnej i prawdziwej.
„Bezpieczeństwo, wymiar sprawiedliwości, kontrolę imigracji: to wszystko trzeba na nowo przywrócić, jeżeli chcemy odpowiedzieć na groźbę – twierdzi Alexis Brézet. Wskazuje, że „demokracje są zagrożone i mamy prawo i obowiązek się bronić”.
„Przeciw brutalności jest tylko jedna zasada: siła. Przeciw dzikości, jedyna zasada: skuteczność. Przypomnijmy regułę Clemenceau: W polityce wewnętrznej, prowadzę wojnę. W polityce zewnętrznej, prowadzę wojnę. Zawsze prowadzę wojnę. By wygrać wojnę, trzeba ją prowadzić” – przekonuje Le Figaro.
Z Francji – Franciszek L. Ćwik