Jutro na ulice Francji zostanie wysłane 10 tysięcy żołnierzy, którzy mają chronić miejsca najbardziej narażone na ataki. Manuel Valls, premier Francji powiedział dziś w wywiadzie telewizyjnym, że „zagrożenie wciąż istnieje”. W tej trudnej i niebezpiecznej sytuacji, francuski rząd zdecydował o bezprecedensowej mobilizacji wojska.
Siły bezpieczeństwa Francji intensywnie szukają wspólnika lub wspólników zamachowców, którzy dokonali terrorystycznych ataków w redakcji „Charlie Hebdo” oraz w sklepie w Paryżu. Służby są pewne, że były jeszcze inne osoby zaangażowane z zamachy.
Wesprzyj nas już teraz!
Zamachowiec, który zastrzelił policjantkę oraz czworo zakładników w sklepie spożywczym „bez wątpienia” otrzymał pomoc od kogoś innego – mówił Valls.
Najpierw sądzono, że to jego narzeczona była jego wspólniczką w dokonywaniu ataków. Z czasem służby wykluczyły tę wersję. Zatem w zamachy musiał być zamieszany jeszcze ktoś inny.
Prokuratura potwierdziła, że eksperci kryminalistyki sądowej zbadali pociski wystrzelone w supermarkecie przez Coulibaly’ego oraz podczas zamachu w paryskim parku, gdzie dwa dni wcześniej postrzelono biegacza. Kule z obu strzelanin pasują do tej samej broni. – Pościg trwa – powiedział premier Valls.
Źródło: polskatimes.pl
pam