Wśród francuskich obywateli, którzy wyjechali na Bliski Wschód, by walczyć po stronie Islamskiego Państwa, znaczną grupę stanowi młodzież. Są wśród nich nastolatki. To efekt przemyślanej strategii werbunkowej terrorystów – niemal 70 proc. ochotników to konwertyci.
Do tej pory udało się zidentyfikować około 100 młodych kobiet z Francji, które w ciągu ostatnich miesiecy przyłączyły się do Islamskiego Państwa. Wielu innymi wyjazd do Syrii uniemożliwili rodzice. W tej grupie znalazła się m.in. 17-letnia żydówka pochodząca z bogatego domu. Przed wyjazdem nastolatka planowała… podłożenie ładunku wybuchowego w sklepie rodziców. Nie było to skutkiem działalności internetowych rekruterów i propagandzistów dżihadu. Skuteczniejsza okazała się autoindoktrynacja. Ofiarami padają dziewczęta, których postawę można opisać jako naiwną i idealistyczną. Nim zapoznały się z dżihadem, chciały zmieniać świat studiując prawo bądź medycynę.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak tłumaczy zajmująca się problemem francuska antropolog Dounia Bouzar, dziewczyna padła ofiarą „prania mózgu, które sama sobie zafundowała. Dziś całkowicie zakrywa swoją twarz, jest skrajną antysemitką i twierdzi, że padła ofiarą spisku. To bardzo trudny przypadek, mamy wiele do zrobienia”. Terroryści stosują w przypadku nastolatek dobrze przemyślaną strategię: próbują pozbawić je zaufania do rodziny, przyjaciół i społeczeństwa. Następnie, przedstawiają im obrazy zbrodni dokonywanych na Bliskim Wschodzie przez syryjskie władze bądź Amerykanów. Młode kobiety są zachęcane do porzucenia dotychczasowego życia i wyjazdu do Syrii celem niesienia pomocy humanitarnej. Równocześnie, rekruterzy obiecują im, że znajdą miłość i szczęśliwy związek.
Bouzar dodaje, że zdecydowana większość młodocianych zwolenników Islamskiego Państwa we Francji pochodzi z „ateistycznych domów. Można przypuszczać, że brak elementów związanych z duchowością w edukacji stanowi jedną z przyczyn ekstremizmu”. 70 proc. sympatyków dżihadu, którzy próbują wyjechać z Francji, to konwertyci na islam. Antropolog ostrzega równocześnie, że „są gorsze i bardziej niebezpieczne zjawiska niż wirtualni wrogowie – we Francji, zwłaszcza w regionie paryskim, działa siatka rekrutująca ochotników do walki w Syrii”. Kiedy jej członkowie skontaktują się z zainteresowana osobą, ta nie ma już innego wyjścia – musi podążać zgodnie z sugestiami.
Zaangażowanie francuskich nastolatek w dżihad to zjawisko, które jeszcze niedawno było zupełnie nieznane. Tendencja ta zarysowała się dopiero w ciągu ostatnich 18 miesięcy i nie ogranicza się wyłącznie do Francji. Z Wielkiej Brytanii w tym samym celu wyjechało od 20 do 50 młodych kobiet. Propaganda odnosi sukcesy, choć Islamskie Państwo odpowiada za falę gwałtów i tortur, którym poddawane są kobiety na zajętych terenach.
Kiedy nastolatki sympatyzujące z dżihadem docierają do Syrii, słuch po nich ginie. Zostają żonami, służącymi bądź gospodyniami domowymi muzułmanów. – Dziewczęta nie trafiają do Syrii po to, by brać udział w walkach, trafiają tam wyłącznie jako kandydatki na żony. To mechanizm reprodukcyjny – komentował brat 15-latki, która w styczniu trafiła do Syrii. Prawdziwy cel wyjazdu dziewczęta poznają dopiero na miejscu. O tym, że Islamskie Państwo jest organizacja terrorystyczną, część z nich przekonuje się widząc gwałty, tortury i egzekucje.
Dounia Bouzar podkreśla, że władze ani policja nie były dotąd przygotowane do przeciwdziałania islamskiej indoktrynacji nastolatek. W wielu przypadkach policja odmawiała przyjęcia skarg zaniepokojonych rodziców, mundurowi wahali się także, czy mogą interweniować w przypadku, w którym młode kobiety próbują opuścić granice kraju bez ich zgody. Wyjazd do Syrii interpretowali jako świadomą i dobrowolną decyzję, a nie skutek przemyślanej manipulacji. Urzędnicy i mundurowi są dopiero uwrażliwiani na ten problem.
Źródło: „Figaro”, israelnationalnews.com, ladepeche.fr
mat