Podczas gdy w Polsce ludzie beztrosko wypoczywają na plażach i w górach, we Francji strach wychodzić z domu. Rząd tego kraju przypomniał obywatelom, że państwo pozostaje w stanie wojny z terrorystami – odwoływane są więc kolejne letnie imprezy masowe, z których do tej pory Francja słynęła.
– Jesteśmy w stanie wojny — mówił we wtorek minister obrony Jean-Yves Le Drian. – Zatem są momenty, kiedy trzeba zakazać imprez, jeśli normy bezpieczeństwa nie są spełnione – cytuje słowa ministra portal wPolityce.pl.
Wesprzyj nas już teraz!
Nicejska nadmorska Promenada Anglików miała się 15 i 28 sierpnia zamienić w wielki taneczny parkiet w ramach dorocznej imprezy Prom’Party, ale władze miasta doszły do wniosku, że nie są w stanie zagwarantować wszystkim bezpieczeństwa. W kurorcie La Baule nad Atlantykiem odwołano pokaz fajerwerków 15 sierpnia, na który co roku przyjeżdża 40-60 tys. osób. W Marsylii odwołano pokaz akrobacji lotniczych zespołu francuskich sił powietrznych Patrouille de France, na którym spodziewano się 100 tys. widzów. Co więcej, odwołano też marsylską „Noc z gwiazdami” zaplanowaną w miejscowym obserwatorium astronomicznym, gdzie miało zjawić się tylko około 400-500 osób – wszystko z obawy przed powtórką ataku z Nicei, kiedy to islamski terrorysta wjechał w tłum ciężarówką i celowo rozjechał kilkadziesiąt osób.
Takie skutki multikulturalizmu ponosi Francja. Jej prezydent pozostaje w awangardzie europejskich polityków próbujących zmusić Polskę, by – wzorem Francji – przyjęła tysiące muzułmańskich imigrantów, wśród których ukrywają się terroryści.
Tymczasem w Polsce odbyła się w ubiegłym tygodniu olbrzymia impreza masowa – trwające przez kilka dni Światowe Dni Młodzieży. W kulminacyjnym momencie uroczystości brało udział nawet 2 miliony osób – wszyscy byli bezpieczni i cali i zdrowi wrócili do domów.
Źródło: wPolityce.pl
kra