Francuska armia zakończyła w wtorek misję wojskową w prowincji Kapisa, najbardziej śmiercionośnym regionie Afganistanu, Francuzi byli tam obecni od 2001 r. Wyjazd francuskich żołnierzy odbywa się dwa lata wcześniej od daty zakończenia misji, przewidzianej na 2014.
W Afganistanie pozostanie 1500 francuskich wojskowych, pełniących funkcje szkoleniowe i logistyczne. Bedzie to podobna ilość żołnierzy do tej z roku 2007 roku, kiedy to prezydent Nicolas Sarkozy na prośbę Amerykanów zdecydował się na zwiększenie francuskiej obecności w Afganistanie. Wsparcie miało służyć walce z talibami w prowincji Kapisa (80 km od Kabulu) i w sąsiednim dystrykcie Surobi.
Wesprzyj nas już teraz!
Decyzję o wycofaniu sie Francuzów dobrze przyjęli talbowie twierdząc, że jest to „dobra inicjatywa”. Wezwali także wszystkie członków NATO do „wzięcia przykładu z Francji i zakończenia okupacji Afganistanu”.
Generał Eric Hautecloque-Raysz dowodzący francuskim wojskiem w Afganistanie oświadczył, że żołnierze, którzy byli zmobilizowani do tej „podniecającej i bogatej misji, przeżyli wyjątkową przygodę”. Zdaniem francuskich wojskowych rozpoczęta w 2008 r. misja w Kapisa umożliwiła pozostawienie tego terytorium w stosunkowo spokojnym stanie. Mimo, że dwa z sześciu jej dystryktów pozostają dalej w rękach talibów. W czasie pobytu Francuzów w tym regionie dochodziło do wielu starć i ataków, w których zginęło 54 z 84 francuskich żołnierzy poległych w Afganistanie.
O przyśpieszeniu wycofania wojsk zdecydował były prezydent Nicolas Sarkozy, planując je na rok 2013. Jego następca, François Holland podjął decyzję przyśpieszenia tej ewakuacji. Przed przejęciem prowincji Kapisa i Surobi, francuskie wojska liczyły 2500 żołnierzy. Teraz o bezpieczeństwo w tym regionie ma zadbać 4700 afgańskich policjantów i 250 amerykańskich żołnierzy.
Mimo 11 lat walk zachodnia koalicja nie potrafiła pokonać całkowicie afgańskich talibów. Wielu specjalistów twierdzi, że po wycofaniu się wojsk NATO dojdzie w Afganistanie do kolejnej wojny domowej.
Franciszek L. Ćwik