16 października 2020

Fratelli tutti i teologia wyzwolenia. Ks. prof. Paweł Bortkiewicz o nowej encyklice

(źródło: youtube.com / wSensie.tv)

Zadrżałem, kiedy przeczytałem tytuł jednego z akapitów encykliki, „Wolność, równość, braterstwo”. Kiedy faktycznie dostrzeżemy znaczące milczenie o Bogu chrześcijan w tym dokumencie, a zobaczymy apele, pod którymi mogą podpisać się dykasterie oenzetowskie, to rodzi się niepokój – mówi ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr w rozmowie z Pawłem Chmielewskim.

 

PCh24.pl: Encyklika Fratelli tutti została zaadresowana nie tylko do katolików, ale do wszystkich ludzi dobrej woli na całym świecie, wierzących i niewierzących. Wydaje się mieć to poważne konsekwencje dla jej treści. Wielu komentatorów zwraca uwagę, że w dokumencie papieża Franciszka nieobecny jest Jezus Chrystus jako Zbawiciel; nasz Pan pojawia się głównie w wymiarze doczesnym, jako swoisty przykład miłości bliźniego. Krytycy twierdzą wręcz, że brakuje encyklice wymiaru eschatologicznego. Jak Ksiądz Profesor ocenia ten problem?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: To, że Papież adresuje swój list, encyklikę do wszystkich ludzi dobrej woli nie jest nowością. Tę praktykę wprowadził czy też zainicjował św. Jan XXIII. Ale jego encykliki, podobnie jak i jego następców, niosły potężny ładunek chrześcijańskiego orędzia. Były taką iskrą ewangeliczną dla rozpalenia świata, Dobrą Nowiną. Inaczej mówiąc, miały charakter ewangelizacyjny. Papież Franciszek wykazuje w tym zakresie dużo większą wstrzemięźliwość. Przy płynności i braku precyzji, typowej dla Biskupa Rzymu, można stosować wiele interpretacji. Jedną z takich narzucających się – w moim odczuciu i przekonaniu – jest przyzwolenie na istniejący stan rzeczy. Istnieje wielość religii, pluralizm postaw, wielość postaw, a każda z nich i wszystkie razem są być równouprawnione… Tyle tylko, że to trąci wizją świata postmodernistycznego, a nie świata do którego Chrystus posyła swoich uczniów….

 

W papieskim dokumencie mnóstwo jest odwołań do niechrześcijańskich wierzeń religijnych, zwłaszcza do islamu, choć nie tylko. Papież pisze, że on osobiście wyrasta z tradycji chrześcijańskiej, ale inni mają swoje własne tradycje; proponuje, by wspólnie budować nowy, lepszy świat. Trudno oprzeć się tu wrażeniu pewnego jeżeli nawet nie synkretyzmu, to co najmniej indyferentyzmu religijnego. Czy Fratelli tutti nie jest tekstem poniekąd skażonym myśleniem relatywnym?

 

Zwolennicy encykliki będą wskazywać, że Papież wyraźnie sprzeciwia się dyktatowi relatywizmu. Takie słowa padają istotnie w dokumencie, ale faktycznie są też i te poglądy, które Pan redaktor wskazuje. Rozumiem oczywiście szacunek dla różnych tradycji, rozumiem wielość kultur, nastawienie dialogalne. Ale przypominam sobie to, co pisał św. Jan Paweł II, choćby w bardzo osobistej książce – „Przekroczyć próg nadziei”. Opisując wielkie religię monoteistyczne wskazywał, że poniekąd dochodzą one w szczycie swojego rozwoju do punktu, w którym chrześcijaństwo dopiero się zaczyna. Trzeba to mieć na uwadze – tę świadomość oryginalności i wyjątkowości chrześcijaństwa, wyrastającego z prawdy zmartwychwstania Chrystusa. A skoro mamy tę świadomość, to powinniśmy się nią inspirować i dzielić z innymi. To wyznacza impet misyjny Kościoła! Znowu przypomnę słowa św. Jana Pawła II z początku jego encykliki misyjnej, iż misja Kościoła dopiero się rozpoczyna. To zdumiewające słowa, ale dynamizują. A słowa Franciszka, posługując się jego własnym (i nie lubianym przeze mnie osobiście) porównaniem jakby nakazywały leżeć na kanapie….

 

W 1891 roku papież Leon XIII ogłosił pierwszą encyklikę społeczną w historii, Rerum novarum. W późniejszych dziesięcioleciach papieże często wydawali kolejne encykliki społeczne w okrągłe rocznice publikacji Rerum novarum; czynili tak Pius XI, Jan XXIII, Paweł VI, Jan Paweł II (i to dwukrotnie). Gdyby Franciszek chciał tę tradycję kontynuować, wydałby dokument w roku 2021. Niektórzy komentatorzy uważają, że papież przyspieszył jednak publikację Fratelli tutti ze względu na wybory prezydenckie w USA. Rzeczywiście, wiele tematów podejmowanych w dokumencie wydaje się adresowanych właśnie do Ameryki: kara śmierci, wojna sprawiedliwa, imigracja, kapitalizm… Czy można postrzegać papieski tekst jako tekst nie tyle nawet społeczny, co właśnie polityczny, jako pewien głos także przeciwko Donaldowi Trumpowi?

 

To pytanie wymagałoby odpowiedzi w oparciu o pogłębioną analizę. Przepraszam zatem za pobieżność odpowiedzi. Ale… Niewątpliwie encyklika sprawia wrażenie apologii ruchów imigracyjnych. Papież przywołuje piękną egzegezę przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Ale wydaje się pomijać jeden szczegół – Samarytanin okazał swoją miłość miłosierną i przyprowadził pobitego do gospody, to znaczy do instytucji, która służyła też opiece chorym, potrzebującym pomocy. To pokazuje współpracę spontanicznych i instytucjonalnych działań. Niewątpliwie gospodarz nie miał podstaw, aby odmówić pomocy, ale współczesne instytucje (państwo) nie mają bezwzględnego obowiązku przyjmowania migrantów. Muszą w tym względzie (to jest ich prawo i obowiązek) kierować się dobrem wspólnym swoich obywateli. I – jeśli dobro wspólne tego wymaga – mają prawo i obowiązek tłumić nadużycia.

 

W tym aspekcie encyklika wchodzi w dyskurs polityczny. Może on wydawać się antyamerykański. Nie chciałbym posunąć się za daleko, ale wydaje mi się, że w pewnych elementach encyklika pulsuje rytmem teologii wyzwolenia. Intrygujące i zarazem niejasne są kategorie ludu i ruchów ludowych. Protagoniści encykliki próbują te kategorie zestawić z naszym ruchem „Solidarności”, ale… „Solidarność” nie była ruchem ludowym tylko społecznym i narodowym. Dla mnie są w tej encyklice ślady teologii wyzwolenia…

 

Wkrótce po publikacji Fratelli tutti papież pchnął też do przodu inicjatywę Globalnego Paktu Wychowawczego (Global Compact on Education); inicjatywa ta zmierza, według słów samego Franciszka, do wytworzenia „nowej globalnej świadomości”, która pozwoli na gruncie „nowego humanizmu” zbudować „lepszy świat”, w którym panować będzie „powszechne braterstwo” między ludźmi. Ten język i to skupienie się na budowaniu doczesnego dobrobytu może niektórych katolików nieco razić, tym więcej, że przywołuje na myśl tak silnie potępiany przez wcześniejszych papieży program światowej rewolucji, od rewolucji francuskiej, przez masońskie loże, aż po międzynarodowe agendy w rodzaju ONZ. Czy Fratelli tutti oraz Globalny Pakt Wychowawczy nie stwarzają wrażenia, że Stolica Apostolska w coraz większej mierze wycofuje się z obszaru religijnego, skupiając się na kwestiach czysto świeckich?

 

Zadrżałem, kiedy przeczytałem tytuł jednego z akapitów encykliki, „Wolność, równość, braterstwo”. Kiedy faktycznie dostrzeżemy znaczące milczenie o Bogu chrześcijan w tym dokumencie, a zobaczymy apele, pod którymi mogą podpisać się dykasterie oenzetowskie, to rodzi się niepokój. Oczywiście, Kościół zabiera od początku głos w sprawach politycznych, z jednej strony szanując autonomię porządku doczesnego i nadprzyrodzonego, z drugiej strony pragnąc nieść w ten porządek światło Ewangelii. Pytany kiedyś przez Frossarda o ewangeliczne podstawy polityki, św. Jan Paweł II zestawił dwa teksty. Jeden to słowa Chrystusa przed Piłatem, w których nasz Pan pytany o swoje królestwo, mówi, że On się na to narodził i przyszedł na świat, aby dać świadectwo prawdzie. A drugi tekst to słowa konstytucji soborowej Gaudium et spes, gdzie mowa jest o tym, że misją Kościoła, jest zabezpieczać transcendentny charakter człowieka. To znaczy wyzwalać człowieka z redukcjonizmu doczesności, zaangażowania wyłącznie w tu i teraz. Bo to jest zakłamanie prawdy o człowieku. 

 

Rozumiem znaczenie pokoju, ale pokój – jak uczy Kościół- nie jest prostym brakiem wojny. Pokój domaga się integralnej wizji człowieka i jego praw. Od papieża oczekuję zatem mocnego ukazania pełnej, transcendentnej wizji człowieka, upomnienia się o prawa do wolności wyznania, apelu o położenie kresu prześladowaniom chrześcijan. Oczekuję dawania świadectwa prawdzie, a nie narracji o globalnym pokoju czy zrównoważonym rozwoju.

 

Dziękuję za rozmowę. Z Panem Bogiem!

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij