Znany brytyjski pisarz, Frederick Forsyth, ostrzega przed nowym zagrożeniem: „Zimna Wojna została zastąpiona nowym koszmarem… świat islamu oszalał”. „Głęboko wierzę, że możemy i musimy pokonać kalifat lidera Islamskiego Państwa, Abu Bakr al-Baghdadi, w jego ojczyźnie” – czytamy.
„Wiosną roku 1990 (czy to naprawdę było już niemal ćwierć wieku temu?) spotkałem się na obiedzie z jednym ze starszych oficerów z Secret Intelligence Service (MI6). Właśnie skończył prace nad poważną prognozą pt. „Wywiad w latach 90-tych” przygotowywaną dla Margaret Thatcher. Miał on za zadanie przedstawić obraz nadchodzącej wówczas dekady, po 25 latach raport okazuje się mieć dalej proroczy charakter. Zapytałem go, czy mógłby podsumować w kilku słowach najważniejsze wnioski. Jednym była proliferacja, oznaczająca przechodzenie zaawansowanej technologicznie broni, należącej dotąd do państw, w ręce bandytów i szaleńców; drugim kluczowym pojęciem był terroryzm. A działo się to w chwili, w której obserwowaliśmy rozpad ZSRR. Wszystkim towarzyszył optymizm, bowiem Zimna Wojna – pochłaniająca od 1945 r. tak wiele czasu, bogactwa, potu, łez i krwi, przysparzająca tak wielu problemów – chyliła się ku końcowi. Mimo tego towarzysz mojego obiadu był ponury. Niestety, jak się okazało, miał rację” – pisze Frederick Forsyth na łamach express.co.uk.
Wesprzyj nas już teraz!
Choć terroryzm w Europie w wieku XX przeszedł do historii, XXI wiek u samego początku przyniósł zamach wieże World Trade Center. Rozpoczął się „nowy koszmar”. „Świat islamski oszalał, próby poprawienia sytuacji – poprzez obalenie dyktatorów: Saddama Husajna, Hosniego Mubaraka, Muammara Kaddafiego – jeszcze ją pogorszyły. W Gazie rządzi Hamas, który po krwawej porażce, w której zginęło 2 tysiące Palestyńczyków, dalej prezentuje ambicję usunięcia z mapy Państwa Izrael”. Jak dodaje Forsyth, w Syrii opozycja została przesłonięta przez Brygadę Al-Nusrą, tak radykalną, że odcięła się od nie nawet Al-Kaida. Terroryści działają dziś na irackiej, jemeńskiej, somalijskiej i nigeryjskiej ziemi.
„Ten zabójczy wirus – tak jak Ebola – dalej się rozprzestrzenia”. Należy dziś zapytać, co stało się z samą istotą islamu? Co może w tej sytuacji zrobić świat nieislamski? „Na to pierwsze pytanie islamscy uczeni nie znajdują odpowiedzi, a przynajmniej nigdy jej nie słyszałem. W przypadku drugiego nie mamy żadnego wyboru. Albo się poddamy bądź będziemy żyć w stałym strachu, albo zaczniemy walczyć. Ten ostatni scenariusz, tak jak w przypadku Zimnej Wojny, pochłonie wiele pieniędzy i wysiłku, które chcielibyśmy przeznaczyć na szpitale, szkoły, opiekę zdrowotną i mieszkalnictwo, czyli na wszystko, na co cywilizowane społeczeństwa chciałyby przeznaczać swoje bogactwo. A jednak to samoobrona ma pierwszeństwo” – pisze Forsyth.
„Głęboko wierzę, że możemy i musimy pokonać kalifat lidera Islamskiego Państwa, Abu Bakr al-Baghdadi, w jego ojczyźnie” – podkreśla konserwatywny pisarz i dodaje, że to zadanie nie jest tak trudne, jak mogłoby się wydawać. Trudno podejrzewać sojuszników Islamskiego Państwa o szczególną lojalność wobec kierownictwa tej grupy. Dzięki odpowiedniej politycy środki pieniężne ulegną wyczerpaniu, wtedy do Islamskiego Państwa przestaną trafiać ochotnicy. A do tej pory dżihadystom nie udało się jeszcze pokonać słabo uzbrojonych przeciwników, np. Kurdów. Nie poznali też zachodnich możliwości militarnych.
Źródło: express.co.uk
mat
