Doktorantka Uniwersytetu Białostockiego została przyłapana na wyciąganiu jedzenia ze śmietników ustawionych na terenie jednego ze sklepów sieci Biedronka. Policja nałożyła na nią mandat karny w wysokości 200 zł.
„Ewelina Głowacka to miłośniczka zwierząt i przyrody. Pisze doktorat na Uniwersytecie Białostockim. Utrzymuje się ze stypendium” – pisze tvp.info.
– Podjechałam pod sklep, wyciągnęłam kilka rzeczy ze śmietnika: banany, winogrona, jakieś marchewki, śmietana z otwartym wieczkiem i parę innych drobnych rzeczy. Spakowałam je do skrzyneczki i zaniosłam do samochodu – Głowacka relacjonuje wydarzenie. Kobieta skarży się na, jej zdaniem nieproporcjonalne użycie siły przez pracownika ochrony, który w celu zatrzymania kobiety użył gazu łzawiącego.
Wesprzyj nas już teraz!
– Policjanci zastali na miejscu zdarzenia ujętą przez pracownika ochrony kobietę i na podstawie informacji, które dostali przeprowadzili interwencję. Ukarali tę osobę, nakładając na nią mandat karny w wysokości 200 zł. Zabierała żywność z kontenerów umieszczonych na terenie sklepu, one stały na takiej rampie, były to pojemniki na żywność, którą sklep zwraca – komentuje podinsp. Tomasz Krupa z podlaskiej policji.
Z oceną sytuacji nie zgadza się Marta Załęska, obrońca poszkodowanej. Jej zdaniem rzeczy „pozyskane” przez kobietę były rzeczami wyrzuconymi przez sklep, a więc porzuconymi, które nie posiadają właściciela.
– Jest freeganką, co oznacza, że stara się produkować jak najmniej odpadów. W związku z czym pozyskuje produkty, np. owoce i warzywa z koszów na śmieci – tłumaczy.
Źródło: tvp.info
PR