Od szeregu miesięcy trwa niekontrolowany import do Polski niepodlegających badaniom produktów rolnych z Ukrainy, przede wszystkim zboża. Jak się okazuje, stoją za tym procederem między innymi… prokremlowscy oligarchowie, którzy przejęli ogromny kawałek rolnego rynku naszego wschodniego sąsiada toczącego obecnie wojnę z Rosją. Mówili o tej kwestii Witold Gadowski i Łukasz Warzecha – publicyści goszczący w najnowszym, czwartkowym wydaniu audycji red. Łukasza Karpiela „Prawy Prosty plus”.
– Jesteśmy świadkami tego, jak bogacą się firmy powiązane z członkami elit obecnej władzy [rosyjskiej] – powiedział Witold Gadowski, którego badanie sprawy zbożowej doprowadziło na trop ukraińskich oligarchów oraz ich interesów w Polsce. Chodzi m.in. o Dmytro Firtasza, niegdyś jednego z głównych udziałowców koncernu RosUkrEnergo, zaopatrującego w gaz całą Ukrainę. Druga połowa udziałów tej firmy należała do rosyjskiego Gazpromu. Ukrainiec Dmytro Firtasz to – według Gadowskiego – swego czasu sponsor kandydata na prezydenta Wiktora Janukowycza oraz pracodawca (za pośrednictwem fundacji) między innymi Włodzimierza Cimoszewicza i Waldemara Pawlaka.
Wesprzyj nas już teraz!
– W ostatnim czasie Dmytro Firtasz zaczął się przedstawiać jako przeciwnik Putina. Człowiek, który zbudował karierę i ogromną fortunę finansową na powiązaniach z Kremlem. Dla naszej „sprawy zbożowej” odkrył się całkowicie w wywiadzie, którego udzielił 22 lipca 2022 roku. Stwierdził tam, że posiada [na Ukrainie] silosy z 3 milionami ton zboża, z którym nie ma co zrobić. Musi więc przystąpić do sprzedaży. Założył dwie firmy działające w Polsce całkiem legalnie. Ostatnio kupił kamienicę po nie kim innym jak po Aleksandrze Gudzowatym. Stwierdził, że będzie handlował gazem amerykańskim, przesyłając go przez Polskę i sprzedając na Ukrainie. Prowadził na ten temat rozmowy z przedstawicielami obecnego rządu polskiego. W międzyczasie uruchomił transport zboża przez Polskę i [jego firma] to jest jeden z głównych kierunków tego transportu – relacjonował dziennikarz.
Łukasz Warzecha zauważył, że kolejni ministrowie rolnictwa nie są pytani, jak to możliwe, że od lata ubiegłego roku płynie ukraińskie zboże do Polski, a nasze państwo kompletnie w tej sprawie skapitulowało, nie podjęło żadnych działań.
– Przecież od samego początku były ostrzeżenia, że to zboże nie tylko przejedzie przez Polskę; że ono gdzieś się rozleje po kraju. Były też zastrzeżenia dotyczące np. przepustowości polskich portów, a ten problem nie został w żaden sposób rozwiązany i pan minister Telus też się o nim nie wypowiadał – zwrócił uwagę gość red. Łukasza Karpiela.
Publicysta zwrócił uwagę, że mimo zapewnień rządu, iż chodzi jedynie o transfer ukraińskiego zboża przez terytorium naszego kraju, nic nie zrobiono w tej sprawie. A dopiero teraz, po upływie wielu miesięcy szef resortu rolnictwa zaczyna obiecywać uszczelnianie tranzytu i kontrole jakości. – Co się działo przez ten czas? Tutaj bym oczekiwał wyjaśnień. Kto zawalił sprawę? Jak to możliwe, że ileś firm kupowało ukraińskie zboże do Polski i swobodnie je tutaj dystrybuowało? Gdzie były kontrole jakości zboża, które się dostaje do polskiego systemu spożywczego? To są pytania, na które powinien odpowiedzieć właściwie nie pan Telus, ale raczej pan premier Morawiecki – podkreślał Łukasz Warzecha.
Jako jedną z możliwych przyczyn skandalu zbożowego publicysta wymienił „bylejakość” i postawę „jakoś to będzie”. Inną ewentualnością jest świadome poświęcenie interesu polskich obywateli, w tym rolników, na rzecz Ukrainy. – Za tym wszystkim może stać jeszcze trzecia warstwa, ta, o której mówił Witold Gadowski, czyli korupcyjna. Wtedy mamy w grze bardzo duże pieniądze – ocenił.
Łukasz Warzecha zastanawiał się, na ile afera zbożowa może zaszkodzić w roku wyborczym notowaniom PiS, na które głosowało dotychczas wielu mieszkańców wsi. Sprzeciw wobec polityki rządu w tym zakresie może w ocenie analityka być porównywalny bądź nawet większy niż ten, który wywołał niesławny projekt „Piątka dla zwierząt”.
Z kolei Witold Gadowski dodał, że w powietrzu wisi nad polską wsią „afera kurczakowa” związana z niekontrolowanym napływem niebadanego weterynaryjnie drobiu z Ukrainy. Stoi za tym procederem kolejny prorosyjski rekin biznesu. – Obydwaj oligarchowie, którzy na tym zyskują, są, a przynajmniej byli prokremlowscy. Teraz bardzo się z tego „piorą”, ale ich historia mówi sama za siebie.
– Turcja zablokowała swój wewnętrzny rynek, i dla ukraińskiego zboża, i dla ukraińskiego mięsa. Potrafiła to zrobić. A Polska nie widziała problemu – doda Gadowski.
Źródło: PCh24 TV
RoM