Gazeta Prawna przeprowadziła szereg wywiadów z przedsiębiorcami i osobami zajmującymi się ekonomią. Wynika z nich, że ZUS jest najbardziej znienawidzoną przez Polaków instytucją – nawet bardziej niż Urząd Skarbowy. Wielu rozmówców wypowiada się anonimowo ze strachu przed urzędniczym ostracyzmem.
Gazeta Prawna zwróciła się do przedsiębiorców z pytaniami odnośnie ich opinii na temat ZUS-u. Okazuje się, że niektórzy z nich – jak na razie bezskutecznie – próbują wywalczyć prawo do niekorzystania z „usług” tej instytucji. Przykładem jest Grzegorz Sowa, właściciel firmy budowlanej z Gorzowa. – Nie chcę od nich niczego. Ani świadczeń zdrowotnych, ani emerytury. Jedyne, czego oczekuje, to żeby mu dali spokój i nie domagali się jego pieniędzy – deklaruje przedsiębiorca, zaznaczając, iż jest gotów nawet pójść do więzienia. – Najwyżej zostanę męczennikiem w walce z tą instytucją i debilnym prawem. Inni mnie popierają, myślą tak samo jak ja, ale się boją mówić o tym głośno – zapewnia Sowa.
Wesprzyj nas już teraz!
Większość rozmówców autorki artykułu, Miry Suchodolskiej, wyraziła życzenie zachowania anonimowości. Argumentują bowiem, iż ewentualna kontrola ZUS-u, jaką mogłyby ściągnąć ich wypowiedzi są gorsze nawet niż kontrole Urzędu Skarbowego. „Skarbówka posiedzi tydzień, ale jak nie kombinowałeś nadmiernie, da się przeżyć. Natomiast ci, jak zaczną kopać, to zawsze coś znajdą. I puszczą z torbami” – czytamy.
Interlokutorzy Suchodolskiej zwracają uwagę również na to, iż obowiązek korzystania z państwowego ubezpieczenia wykracza przeciwko wolności obywateli. – Demokracja ma swoje granice. Jedną z nich jest wolność jednostki. Jeśli ja nie chcę być ubezpieczony w ZUS, nikt nie ma prawa kwestionować tej decyzji – mówi Wojciech, właściciel firmy architektonicznej. – I lewacki punkt widzenia: nie mam prawa do niebycia w szponach państwa. W zamian dostaję śmieszne „prawa” do opieki medycznej, za którą, jeśli potrzebuję, i tak muszę prywatnie zapłacić. To rozbój w biały dzień – dodaje architekt ze wschodniej Polski.
Przedsiębiorcy i ekonomiści podzielają również argument o tym, że obowiązkowe świadczenia szkodzą samemu państwu. Wysokie koszty zatrudnienia czy nawet samozatrudnienia odstraszają bowiem od zakładania firm – powiększając szarą strefę i falę emigracji.
Źródło: gazetaprawna.pl
FO